Pracownicy słupskiego PKS-u grożą strajkiem i zawieszeniem większości połączeń autobusowych. Związkowcy nie zgadzają się na zmianę dotychczasowego prezesa firmy, którego właśnie odwołała Rada Nadzorcza.

Zdaniem protestujących pracowników słupskiego PKS-u dotychczasowy prezes Adam Treder wyciągnął firmę z kłopotów finansowych i wyprowadził na prostą. – Teraz z nieznanych powodów Rada Nadzorcza nagle go odwołała, powołując na to stanowisko byłego prezesa, za którego rządów firma miała znacznie gorsze wyniki finansowe – mówi Marian Saweluk, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ Solidarność.
– Protestująca załoga staje nie tylko w obronie odwołanego prezesa. Związkowcy chcą także stabilizacji. W ciągu niespełna dwóch lat słupskim PKS-em kierowały już cztery osoby – mówi Józef Winiecki, wiceprezes Związku Zawodowego Pracowników PKS Słupsk.
Pracownicy PKS-u oburzeni są faktem, że podczas wieczornego posiedzenia Rady Nadzorczej nikt z kierownictwa firmy nie chciał z nimi rozmawiać. Grożą, że jeżeli Rada Nadzorcza nie zmieni swojej decyzji i nie przywróci odwołanego prezesa, duża część załogi rozpocznie strajk. – Niestety jego konsekwencje odczuje nie tylko zarząd spółki, ale także wielu mieszkańców regionu. W trasę nie wyjadą bowiem autobusy PKS-u – mówi Ilona Słaby, rzecznik prasowy PKS Słupsk.
Nieoficjalnie wiadomo, że w najbliższy piątek Rada Nadzorcza spotka się z załogą. Dopiero po rozmowach ostatniej szansy związkowcy zdecydują o zaostrzeniu formy protestu.