Na przedostatnim spotkaniu w ramach Festiwalu Filmów Kaszubskich obie sale Centrum Kulturalno – Sportowego w Małkowie były zapełnione. Przybyła rekordowa liczba około 120 osób.
– Coraz więcej osób i instytucji interesuje się naszym festiwalem. Są już realne pomysły zawiązania komitetu, który miałby organizować kolejne festiwale. Również pojawiają się propozycje przeprowadzenia projekcji w innych miejscach. Już niebawem pojedyncze projekcje mają się odbyć w Gniewinie i Łebie – mówił na wstępie prowadzący festiwalowe pokazy, Eugeniusz Pryczkowski.

Tym razem przygotowano aż trzy obrazy. Pierwszym była „Rodnô Mòwa”. Jest to film dokumentalny przedstawiający historię i dorobek największego na Kaszubach konkursu recytatorskiego. Bohaterami konkursu, a zarazem filmu, są dziś znani regionaliści, nauczyciele, działacze, animatorzy ruchu kaszubskiego. Dorobek konkursu jest ogromny, dlatego też film przyjęto z wielką satysfakcją i zainteresowaniem.
– Ten film trafnie ujmuje najważniejsze walory „Rodny Mòwë”. Cieszę się, że przedstawia także skomplikowany kontekst historyczny, w jakim on powstawał – podkreślał Hubert Lewna, jeden z inicjatorów powstania konkursu, obecnie członek Sejmiku Pomorskiego.
– Nie jest wcale łatwo opisać historię, którą tworzyły osoby wciąż aktywne. Wydaje się, że w tym filmie udało się to bardzo dobrze – dodała Gabriela Jóskowska – prezes oddziału ZKP w Chmielnie, uzupełniając wspomnienia Antoniego Czai, który przypomniał o trudach organizacyjnych związanych z cenzurą i inne ważne aspekty tej wielkiej imprezy, której uroczyste czterdziestolecie odbyło się na początku czerwca br. w Chmielnie. Po projekcji okazało się, że na sali siedziały też osoby, które zdobywały najwyższe laury w konkursie. Były to Dorota Hinc z Dobrzewina i Maria Damps z domu Reiter z Borzestowa. Laureatem bywał także Janusz Pryczkowski, który skocznymi przygrywkami na akordeonie wprowadził wszystkich w radosną atmosferę wieczoru.
W drugiej części były dwa filmy w reżyserii Andrzeja Sipajły. Pierwszy to opowieść rybaka Konkela z Jastarni o rybackim rzemiośle „Jem jô rëbôk”. Drugi zaś to już dosyć znana ekranizacja opowiadania Jana Drzeżdżona o tytule „Testament”. Jest to półgodzinna komedia w języku kaszubskim. W roli głównej wystąpił znany gawędziarz Józef Roszman.
– Aktualnie pracujemy nad drugą częścią tego opowiadania. W przyszłym roku powinna już być gotowa – wyjaśniał reżyser filmów, który przybył na spotkanie wraz z małżonką.
Ostatnią projekcję zaplanowano na 1 września. Jest to słynny dramat produkcji francuskiej, niemieckiej, polskiej i jugosłowiańskiej z 1979, w reżyserii Volkera Schlöndorffa, oparty o powieść Guntera Grassa nagrodzoną Nagrodą Nobla. Akcja rozpoczyna się na kartoflisku w Bysewie, a więc bardzo blisko Banina, Małkowa i Żukowa. Już przed emisją tego hitowego filmu wiadomo, że Festiwal Filmów Kaszubskich okazał się bardzo udaną inicjatywą. Pokazał duże zainteresowanie filmami, w których występują choćby motywy kaszubskie. Po wtóre ujawnił, że takich filmów jest całkiem sporo. Pojawiły się informacje o kolejnych. Redaktor Elżbieta Jabłońska, która przygotowała relację o festiwalu do Panoramy Gdańskiej, przypomniała o kolejnym bardzo interesującym film opisującym losy Słowińców, czyli nieistniejącej już grupy Kaszubów mieszkających od wieków nad jeziorem Łebsko.
Najbliższy rok będzie zatem czasem intensywnych poszukiwań i gromadzenia filmoteki kaszubskiej, tak by kolejne festiwale miały coraz bogatszą ofertę programową.
Jan Dosz