fot. gk: Niebezpieczny zamarznięty Bałtyk i groźny klif w Orłowie

Zamarznięty Bałtyk kusi spacerowiczów, ale spękany lód grozi śmiercią. Tymczasem wielu lekkomyślnych wchodzi na zamarznięte morze. W Gdyni i Sopocie plaże patroluje straż, policja i wolontariusze. W Orłowie zagrożenie stwarza osypujący się klif.

fot. gk: Niebezpieczny zamarznięty Bałtyk i groźny klif w Orłowie


– Turysta wędrujący z aparatem w głąb zatoki musi pamiętać że pod nim jest lodowata głęboka na kilka metrów woda i może zrobić ostatnie zdjęcie w życiu – mówi ratownik z Gdyni, który społecznie patroluje wybrzeże.  Spacer po zbyt kruchym lodzie grozi śmiercią – przekonują policjanci, którzy w ostatnich dniach musieli zawracać turystów oddalonych nawet 600 m od brzegu. Od kilku dni po zamarzniętej zatoce spacerują setki osób. Robią sobie zdjęcia i cieszą się z atrakcji. Widziano nawet matki spacerujące z dziećmi w wózkach po zamarzniętym morzu. Strażnicy miejscy przekonują, że to igranie ze śmiercią, ponieważ lód jest bardzo kruchy i w każdej chwili może zacząć pękać. – To wygląda uroczo, a spacerowicze myślą, że chodzą po stabilnej tafli, ale często są to luźne kry przysypane śniegiem – uświadamia jeden ze spacerowiczów w Gdyni-Orłowie. Od piątku na plażach Trójmiasta pojawiły się ostrzegawcze komunikaty. Pojawili się też wolontariusze – ratownicy WOPR, a także policja i straż miejska. W Gdyni przez cały weekend pracuje  grupa wolontariuszy ze Szkoły Pływania i Ratownictwa Wodnego. Ryzykowne jest przechodzenie pod orłowskim klifem, który od kilku dni znowu się osypuje, a spadające głazy i konary mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia spacerowiczów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.