350 ton śmieci zostawili fani futbolu odwiedzający latem Gdańsk. Choć dziś powoli zapominamy o EURO, teraz przychodzi nam za nie zapłacić.
160 tysięcy zagranicznych kibiców, 1600 dziennikarzy, 350 ton odpadów, 30 milionów na organizację EURO – to tylko niektóre liczby, które prezydent Paweł Adamowicz i jego zastępca Andrzej Bojanowski przedstawili na konferencji podsumowującej EURO 2012 w Gdańsku.
Gdańsk odwiedziło blisko 160 tysięcy kibiców zagranicznych: Hiszpanie: 29.000, Irlandczycy: 25.000, Niemcy: 20.000, Chorwaci: 13.000, Grecy: 7.500, Włosi: 7.000, pozostali: 55.000.
W czasie mistrzostw z punktów informacji turystycznej skorzystało ponad 25 tysięcy osób; GOT wydała ponad 42.000 materiałów związanych z Euro 2012; sprzedano 1600 Kart Turysty.
Z całego miasta wywieziono 350 ton odpadów (w tym 250 ton z Głównego Miasta); zatrudniono 13 ekip sprzątających; zorganizowano 70 przenośnych toalet, które były sprzątane dwa razy dziennie; zużyto ok. 100 litrów sprowadzanego specjalnie na tę okazję środka czyszcząco-dezynfekującego ze Szwajcarii.
Średnio, na jeden mecz na stadionie, tramwajami dojeżdżało 17 000 pasażerów; na każdy mecz uruchamiano 82 dodatkowe autobusy i 52 dodatkowe tramwaje.
Łączna liczba odwiedzających strefę kibica to 340 tysięcy osób (najwyższa frekwencja odnotowana została podczas meczu Polska-Czechy: 40.000 osób); ilość sprzedanego piwa: 120 tysięcy litrów; ilość sprzedanego jedzenia: 23 tony. Na potrzeby EURO zatrudniano średnio 364 pracowników ochrony dziennie.
Promocja miasta związana z mistrzostwami w zagranicznych mediach wyniosła aż 24 mln euro. Gdańsk zyskał piękny stadion, ale jego utrzymanie będzie kosztować rocznie 8 mln zł. Konsekwencją EURO są obecnie problemy finansowe wielu podległych miastu instytucji. Na brak pieniędzy narzekają m.in. placówki oświatowe. W wielu szkołach dyrektorzy zapowiedzieli, że w grudniu nauczyciele nie otrzymają pieniędzy za zastępstwa doraźne. Kto jeszcze zapłaci za imprezę?