Ponad dwieście osób straci pracę z powodu fali zwolnień grupowych w Słupsku. Niestety dla zdecydowanej większość zwalnianych osób nie ma ofert zatrudnienia. Urząd Pracy zwrócił się już do ministerstwa o dodatkowe środki na aktywizację bezrobotnych.

Do grupowych zwolnień stu czterdziestu pracowników fabryki autobusów Scania Urząd Pracy przygotowywał się od kilku miesięcy. Niestety to dopiero początek fali zwolnień grupowych w słupskich firmach. Jeszcze w tym miesiącu pracę stracą wszyscy pracownicy plajtującej sieci sklepów Bomi. Z miasta wynoszą się także delikatesy Piotr i Paweł, które zwalniają całą kilkudziesięcioosobową załogę. Do końca roku grupowe zwolnienie zapowiedziała także sieć Orange i PZU.
Urząd Pracy aby złagodzić skutki fali zwolnień grupowych postanowił zorganizować giełdę pracy. Niestety nie wzbudziła ona żadnego zainteresowana pracodawców. Jedynym ratunkiem będą być może dodatkowe pieniądze na walkę z bezrobociem.
Pieniądze na walkę z bezrobociem są bez wątpienia bardzo potrzebne. Każdego dnia do Urzędu zgłaszają się bowiem dziesiątki osób, które liczą na finansowe wsparcie Urzędu Pracy. Dla osób w średnim wieku własna firma to często jedyna szansa na pracę. Szansą na znalezienie nowej pracy ma być nie tylko samozatrudnienie ale także bezpłatna nauka nowego zawodu i szkolenia organizowane przez Urząd Pracy.