Odpady z odwiertów gazu łupkowego, nielegalnie składowane w podsłupskim Głobinie, mogą zatruć ujęcia wody dla mieszkańców Słupska i gminy – alarmują samorządowcy. Bulwersującą sprawą zajęła się już słupska prokuratura i inspektorzy ochrony środowiska.

Właściciel żwirowni w podsłupskim Głobinie od półtora roku starał się o pozwolenie na składowanie na swoim terenie odpadów z odwiertów gazu łupkowego. Na składowanie chemikaliów na terenie powiatu, dwukrotnie nie zgodził starosta słupski. Gdy po wielomiesięcznej batalii właściciel żwirowni udowodnił, iż tak zwana płuczka, czyli żwir z wodą i chemikaliami będą odpowiednio utylizowane, starostwo musiało się w końcu zgodzić się na składowanie odpadów. Już pierwsza kontrola straży gminnej udowodniła jednak, że wylewanie płuczki ma z utylizacją niewiele wspólnego.
Nieodpowiednie miejsce składowania chemikaliów to nie koniec problemów. Wylewana maź miała być natychmiast mieszana z cementem, tak aby twardniała i nie wsiąkała w podłoże. Chemikalia mogą bowiem zanieczyścić ujęcia wody. – Podczas kontroli strażnicy gminni z przerażeniem stwierdzili, że płuczka wylewana jest bezpośrednio do żwirowiska – mówi Marek Filipczak, komendant straży gminnej w Jezierzycach.
Nie czekając na wyniki kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wójt gminy Słupsk, powiadomił prokuraturę. Właściciel żwirowni nie chce ujawnić gminnym urzędnikom z jakiego odwiertu pochodzą chemikalia. Na razie nie wiadomo też jak bardzo są szkodliwe. Wyniki badań chemicznych wylewanej mazi będą znane za kilka dni.