fot. gk

Słońce, wiatr, fale, słona woda – to dziś nie tylko błogie wylegiwanie się na plaży, to też leczenie morzem. Morski klimat działa bowiem jak lekarstwo.

Za pomocą tego niecodziennego specyfiku leczymy schorzenia dróg oddechowych, niewydolność tarczycy, reumatyzm, łuszczycę, atopowe zapalenie skóry i niską odporność organizmu. Można też klimat morski zaliczyć do balsamów na ukojenie nerwów.

fot. gk

W wielu opracowaniach naukowych powtarzają się określenia dotyczące leczenia morzem, takie jak: bodźcowość, mozaikowość. Bodźcowość wyróżnia się tym, iż klimat morski oddziaływuje na nasz organizm, usprawnia  działanie układu wewnętrznego, działa hartująco, przyśpieszając procesy regeneracyjne. Wiejący codziennie od morza wiatr, niosący świeże powietrze, dotlenia i filtruje nasze drogi oddechowe.

Jeżeli cierpimy na uczulenia, w okresie wysokiej emisji alergenów, należy jak najwięcej czasu spędzać na plaży. Morskie powietrze to nie tylko tlen, to również „nawilżacz” oskrzeli i płuc. Uderzające o brzeg morski fale dają nam nie tylko ukojenie, ale także odżywiają śluzówkę, inhalując ją niezauważalnymi kropelkami solankowej wody.

Cóż można więcej ?

Oprócz zwiększonej emisji leczniczych związków soli i jodu, odbite od piasku promienie słoneczne (nawet przy zachmurzonym niebie), wywołują pozytywne dla naszego organizmu bodźce.

Pozasezonowe pobyty nad morzem, działają jeszcze bardziej korzystnie na budowanie odporności naszych organizmów. Lekarze propagujący ten sposób budowania odporności, zalecają pobyty nad morzem właśnie w tym okresie. Duża dynamika zmian atmosferycznych sprawia, że półgodzinny spacer przy silnym wietrze, daje więcej niż 2-3 godziny w siłowni.

Z jego dobrodziejstw możemy korzystać przez cały rok.

Nie byłabym do końca wiarygodna , gdybym nie ostrzegła przed bezwzględnym przeciwwskazaniem dla pacjentów zmagających się z choroba nowotworową i okresie 5 lat po wygranej. Lekarze, przestrzegają przed gwałtowną zmianą klimatu i przed reakcją organizmu.

Tych wszystkich, których przekonałam zachęcam również do spożywania w czasie pobytu nad morzem naszych bałtyckich ryb takich jak: flądra, dorsz, śledź, torbut, szprota.

Na pewno są świeże, nie mrożone i są bogate w cudowny kwas Omega-3, niezbędny dla tarczycy – jod, a nade wszystko sprzyjający sercu i układowi krążenia.

Brodzenie w falach, poprawia krwiobieg w nogach, leczy żylaki. Falująca woda, to nie tylko przyjemność dla ciała. Kąpiel w niej to również lek na zaparcia (zanurzenie w okolicach pępka),wzdęcia,wzmocnienie pracy jelit.

Korzystajmy z bogactw naszej rodzimej natury, gdyż nie tylko leczą, ale również stymulują nasze nerwy, napełniają pozytywną energią na bardzo długi czas. Ja to nazywam „ładowaniem akumulatorów”.

(eh)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.