200 związkowców ze Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni przez około dwie godziny pikietowało w poniedziałek w Warszawie siedzibę resortu obrony narodowej. Stoczniowcy protestowali w obronie miejsc pracy. Sąd ogłosił upadłość likwidacyjną stoczni.
Pikieta odbywała się przy dźwiękach syren. Związkowcy nieśli transparenty z napisami: „Żądamy wynagrodzeń za pracę”, „Nie chcemy zasilać rzeszy bezrobotnych”, „Żądamy dialogu o przyszłości Stoczni Marynarki Wojennej”. Przewodniczący Solidarności w Stoczni Marynarki Wojennej Mirosław Kamieński podkreślił, że akcja protestacyjna wobec groźby utraty pracy przez ponad tysiąc pracowników jest „w pełni uzasadniona”.

Delegację pikietujących związkowców zaprosił do siedziby MON wiceminister obrony narodowej Zbigniew Kłosowicz. Po spotkaniu M. Kamieński powiedział dziennikarzom, że resort i Agencja Rozwoju Przemysłu są zainteresowani działalnością produkcyjną w stoczni. Zapowiedział, że w tej sprawie we wtorek ma się odbyć spotkanie syndyka stoczni z przedstawicielami MON. „Uzyskaliśmy potwierdzenie o możliwości prawnej dotyczącej zmiany opcji z upadłości likwidacyjnej stoczni na likwidację układową” – zapowiedział Kamieński.
Związkowcy uważają, że ministerstwo jest winne stoczni pieniądze za wykonane prace – domagają się, by resort zapłacił za budowaną w Gdyni korwetę „Gawron”. Tymczasem w czwartek Sąd Rejonowy w Gdańsku ogłosił tzw. upadłość likwidacyjną Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Zakład stracił płynność finansową. Przez prawie półtora roku spółka była w tzw. upadłości układowej. Sąd ustanowił też syndyka masy upadłościowej stoczni; została nim Magdalena Smółka. W 2010 roku zwolniono ok. 200 osób; z obecnie pracujących 1068 osób w najbliższych miesiącach prace miało stracić ok. 400 osób. Stocznia ma ponad 800 wierzycieli, dlatego konieczna wydaje się likwidacja firmy.