Tak łatwo jest sprawić innym radość, nadać sens życiu, przywrócić utraconą nadzieję. W moim przekonaniu Janusz Korczak był swego rodzaju malarzem. Żył w trudnych czasach, urodzony pod zaborem rosyjskim, umarł w żydowskim getcie. Mimo to chodził „kolorując” ulice i miasta. Całe życie poświęcił służbie społeczeństwu – jako lekarz pediatra, pisarz, publicysta oraz dyrektor Domu Sierot, gdzie uczył dzieci odpowiedzialności za siebie i innych, funkcjonowania w społeczeństwie i przygotowania do pracy. W jednym ze swoich esejów wymienia podstawowe prawa dziecka: prawo dziecka do śmierci, prawo dziecka do dnia dzisiejszego oraz prawo dziecka do bycia tym, czym jest. Po wybuchu II wojny światowej życie staje się jeszcze trudniejsze. Korczak walczył o zaspokojenie podstawowych potrzeb dzieci. Walczył o jedzenie, leczył, a przy tym nauczał i opowiadał bajki. Umarł razem z dziećmi w obozie zagłady w Treblince.
Mimo, że wojna dawno się skończyła, nie zostańmy obojętni na ludzką krzywdę. Jest wiele sposobów, by pomóc drugiemu człowiekowi. Wolontariat to idealna forma brania czynnego udziału w zmienianiu świata. Bezinteresownie ofiarowana pomoc wraca do nas ze zdwojoną siłą, w postaci szczęścia, które daje nam poczucie spełnienia i uczestnictwa w „większej sprawie”.
Wsłuchując się w sens słów człowieka, który swoją brawurą i wiernością ideałom wprawia w osłupienie większość z nas: „Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka.” – możemy iść za jego przykładem i przywracać uśmiechy, które nigdy nie powinny zniknąć.
Artykuł pierwotnie został opublikowany na portalu społecznościowym Facebook na stronie Każde Dobre Serce Słupsk.