Jesienne deszcze krzyżują plany nie tylko piłkarzy i kibiców, ale także pomorskich rolników. W okolicach Słupska i Lęborka znajdują się największe w kraju uprawy ziemniaków. Niestety z powodu kapryśnej aury tegoroczne wykopki wydłużą się o prawie miesiąc.
Słoneczna jesienna pogoda sprawiła, że na pola mogły wreszcie wyruszyć wszystkie kombajny ziemniaczane. Powiaty słupski i lęborski są prawdziwym ziemniaczanym zagłębiem. Tylko w okolicach Słupska polscy i holenderscy rolnicy uprawiają ponad 5 tysięcy hektarów ziemniaków. Aby zdążyć przed pierwszymi przymrozkami kombajny muszą pracować na polach dzień i noc.
Tegoroczne prace polowe mocno pokrzyżowała deszczowa jesień. W ubiegłym roku na Pomorzu wykopki zakończyły się na początku października. W tym roku mimo, że mamy już drugą połowę października, wykopki są dopiero na półmetku. Choć od trzech dni rolnicy mają wymarzoną pogodę, ziemia wciąż jest tak mokra, że kombajny niemal co chwilę grzęzną w błocie.
Stracony przez deszcze czas prawdopodobnie uda się choć trochę nadgonić dzięki coraz nowocześniejszym maszynom. Jeden nowoczesny kombajn zbiera w ciągu doby ponad 1000 ton ziemniaków. Kto pamięta wykopki tylko z czasów szkolnych na widok maszyny może przeżyć szok. Jej wnętrze przypomina bardziej centrum dowodzenia niż rolniczy kombajn. Jedenaście kamer, monitory i nadajniki GPS, które pilnują, aby kombajnista nie zapomniał zebrać ziemniaków z żadnego skrawka tysięcy hektarów upraw. Mimo nowoczesnych urządzeń kombajnista wciąż jest jednak nie zastąpiony – opowiada Grzegorz Szymański, kombajnista.
Aby skomplikowana maszyna nie została uszkodzona w jej wnętrzu oprócz samego kombajnisty pracuje jeszcze kilka osób, które usuwają z taśmociągu kamienie metalowe przedmioty, kępy traw i korzenie.
Jeszcze kilkanaście lat temu rolnicy zbierali rocznie w naszym kraju 30 milionów ton ziemniaków. Choć dziś uprawia się o jedną trzecią mniej, w Europie dalej jesteśmy ziemniaczaną potęgą. Na prawie pięciuset tysiącach hektarów uprawiamy ponad 140 odmian ziemniaków.
