Za nami już druga tura wyborów samorządowych (4.11.2018). Nie byliśmy pewni ich wyników. Nasz niepokój dotyczył obawy, czy niska frekwencja nie zadecyduje o wypaczonych wynikach wyborczych. W najnowszej polskiej demokracji, tak już bywało, że przy niskiej frekwencji wyborczej dobre, niekiedy wysokie wyniki wyborcze, uzyskały nieduże, ale dobrze zorganizowane formacje polityczne. Tym razem było inaczej, poszliśmy na wybory i zadecydowaliśmy o ich często znakomitych wynikach.
Zwycięstwo Pawła Adamowicza w wyborach na Prezydenta Gdańska i Jacka Majchrowskiego w wyborach na Prezydenta Krakowa, poświadczają, iż w polityce lokalnej coraz bardziej liczą się indywidualności, realny dorobek i autentyczne zakotwiczenie w społecznościach lokalnych. Z kolei wysocy funkcjonariusze w partii rządzącej (w Krakowie, Nowym Saczu i w Radomiu) przekonali się, że same rekomendacje PiS do zwycięstwa już nie wystarczą. Naturalnie to doświadczenie i ostrzeżenie dotyczy polityków wszystkich formacji politycznych.
Ważnym akcentem tegorocznych wyborów samorządowych było zaangażowanie mediów, a w szczególności głównych stacji telewizyjnych. Przykład wieczoru wyborczego (4.11.2018) w TVN i TVP, dowodzi, że wybory samorządowe mogą być atrakcyjne, ciekawe i pouczające. Najpoważniejsi komentatorzy i politycy w kraju, z dużym znawstwem i wyczuciem docenili wagę i znaczenie wyborów lokalnych. Mądrze przy tym podkreślano, iż nie tyle te wybory uzupełniają katalog centralnych – ściśle politycznych wyborów (wybory do Parlamentu Europejskiego, wybory do Sejmu i Senatu RP, wybory Prezydenta RP), co zwracają uwagę na to, co wokół nas jest ważne, użyteczne i w istocie rzeczy bardzo bliskie. Można rzecz, że uznane autorytety życia publicznego, nierzadko zresztą o różnych sympatiach politycznych, pozwoliły nam lepiej i głębiej docenić naszą tożsamość i zamieszkanie – w konkretnej gminie, powiecie i regionie.
Na Pomorzu, a może i w skali kraju szczególne znaczenie ma doświadczenie i przykład wyborów samorządowych w Gdańsku. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Komitet Wyborczy Wyborców „Wszystko dla Gdańska” Pawła Adamowicza, nie ma większych szans w starciu w stolicy Pomorza, nie tyle z kandydatem PiS (Kacprem Płażyńskim, z uznanej rodziny Marszałka Sejmu RP III kadencji Macieja Płażyńskiego), co szczególnie z dużą i dynamiczną Koalicją Obywatelską, gdzie kandydatem na Prezydenta Gdańska był europoseł Jarosław Wałęsa. Zwycięstwo P. Adamowicza (64,89 % ważnie oddanych głosów) jest nie tyle nauczką dla wiodącej formacji politycznej na Pomorzu, ile wskazaniem, że ludzie cenią duży i konkretny dorobek włodarzy miast i gmin. W wypadku Gdańska, prezydenta Pawła Adamowicza, te sukcesy są autentyczne i wymowne. Widać gołym okiem jak wiele zmieniło się w Gdańsku w ostatnich kilkunastu latach. Obecnie takie miasta, właśnie jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań i Gdańsk – wyznaczają kierunki nowoczesnego i dynamicznego rozwoju.
Naturalnie, podzielając radość z wyników wyborczych drugiej tury wyborów samorządowych, warto zachować pewien umiar i dystans i to z kilku powodów. Po pierwsze, już za 7 miesięcy (maj 2018) czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego, a za równy rok do Sejmu RP i Senatu. Po drugie, szczególnie w wyborach do krajowego parlamentu, należy docenić politykę PiS, i nade wszystko dotychczasową skuteczność polityki społecznej. Po trzecie, warto wiedzieć, że w najbliższych dwóch latach utrzyma się wysoka koniunktura gospodarcza, z której rezultatów umiejętnie korzystają politycy opcji rządzącej. Po czwarte, a ponieważ rozpoczęła się 5. letnia kadencja samorządowa (z ograniczeniem dwukadencyjności dla wójtów, burmistrzów i prezydentów od 2028 roku!), tym bardziej trzeba zrobić wszystko, aby dotrzymać programów wyborczych i możliwie blisko współpracować z mieszkańcami, obywatelami najbliższych gmin. Tak, aby za pięć lat można było zauważyć i wyraźnie stwierdzić, że „dotrzymali słowa i wspólnie odnieśliśmy sukces”.
Ale demokracja to również relacja dwustronna. Dlatego warto interesować się naszymi wybrańcami. Oczywiście bardzo cieszy wysoka frekwencja wyborcza tych wyborów, najwyższa w Gdańsku na poziomie 57,70 %. Ale tam, gdzie to możliwe, warto angażować się w życie naszych społeczności lokalnych. Czas najwyższy zasypywać dawny i archaiczny podział na: „my” i „oni”. Wspólnie możemy i powinniśmy – stanowić o jakości i sile naszej demokracji samorządowej.
Jan Kulas