fot. Instytut LW

Obietnice

  1. Skrócenie kolejek do lekarzy i wzmocnienie finansowania walki z rakiem (?),
  2. Spadek bezrobocia poniżej 13% do końca br.,
  3. „Bon migracyjny” w wysokości 7,5 tys. zł. dla osób szukających pracy w innej miejscowości (duże pole do nadużyć),
  4. Bon w wysokości 10 tys. zł. dla osób podejmujących pierwszą pracę, wypłacany pracodawcy i pożyczkowe wsparcie dla chcących działać na własny rachunek,
  5. Wsparcie programu budowy mieszkań na wynajem,
  6. Wprowadzenie Karty Dużej Rodziny (2+3 i więcej dzieci) poprzez ulgę komunikacyjną miejską i kolejową oraz ulgi udzielane przez sieci handlowe i inne podmioty prywatne (?),
  7. Taki sam darmowy podręcznik dla pierwszoklasistów ( co z wcześniejszą zapowiedzią przekazywania nieodpłatnie tabletów uczniom ?),
  8. Oskładkowanie umów-zleceń, niesłusznie nazywanych umowami śmieciowymi, na rzecz ubezpieczenia emerytalnego i zdrowotnego,
  9. Zeznania podatkowe będzie, już za 2014 r., wypełniał fiskus,
  10. Kontynuacja inwestycji w sieć dróg expresowych i autostrad oraz linii kolejowych, aby powstał wreszcie ich logiczny, zwarty i nowoczesny system.

Serce rośnie gdy czyta się taką listę obietnic. Nic dziwnego zbliża się maraton wyborczy. Ale czy zostały one właściwie skalkulowane? Czy do końca są przemyślane? Czy zostały uzgodnione z samorządami i sektorem prywatnym?

Niespełnione

Ale optymizm maleje gdy spojrzy się na listę niespełnionych w 2013 r. obietnic. Oto niektóre z nich:

  1. Budżet przekroczył planowany deficyt i musiano sięgnąć po jego korektę,
  2. Nie dokonano zapowiadanej obniżki VAT (który wcześniej podwyższono),
  3. Odstąpiono od reformy KRUS i opodatkowania, wg powszechnych zasad, bogatszych rolników,
  4. Nie udało się usprawnienie procesu budowlanego i nie stworzono właściwych instrumentów prawnych w zakresie gospodarki przestrzennej,
  5. Nie uchwalono ważnej ustawy o tzw. „odwróconej hipotece”,
  6. Brak wprowadzenia odpowiednich regulacji zachęcających gminy do budowy mieszkań czynszowych,
  7. Zbyt wolna reforma sądownictwa, spowodowana po części zawirowaniami personalnymi,
  8. Słabe efekty walki z biurokracją i brak postępu we wdrażaniu e-administracji,
  9.  Brak kluczowych rozstrzygnięć dotyczących eksploatacji gazu łupkowego oraz odnawialnych źródeł energii (OZE),
  10. Zanik dialogu społecznego (zawieszenie prac Komisji Trójstronnej i zupełne zlekceważenie odmiennych opinii dotyczących OFE).

Co więcej, rząd nie czuje się w obowiązku wyjaśnienia dlaczego wcześniejsze zapowiedzi nie są wypełniane, za to przedkłada następne.

Życie

A na te nowe oraz niespełnione obietnice nakłada się proza życia, które wielokrotnie doprowadza ludzi do szewskiej pasji. Przytoczę kilka, z setek znanych mi, przypadków:

  1. Instytut Lecha Wałęsy podpisał, prawie 3 lata temu, z Mazowieckim Urzędem Marszałkowskim, umowę o dzierżawę historycznej, aczkolwiek zrujnowanej willi prezydenta Gabriela Narutowicza, z czystą hipoteką, w celu jej restauracji i uczynienia z niej nowoczesnego obiektu będącego z jednej strony siedzibą Instytutu, ale z drugiej obiektem otwartym dla społeczeństwa i dokumentującym historię wszystkich prezydentów RP. Znaleźli się sponsorzy, powstał interesujący projekt, lecz biurokratyczne procedury nie pozwalają na rozpoczęcie prac. Willa miała być oddana w minionym roku. Może uda się ten projekt zrealizować za kolejne 3 lata, a może nigdy. Niestety czynsz dzierżawny (nie tak mały) płacony jest od chwili zawarcia umowy. Tak jakby komuś zależało, aby w sąsiedztwie Belwederu straszyła ruina.
fot. Instytut LW
fot. Instytut LW
  1. Znajomy wybudował dom jednorodzinny, dwumieszkaniowy, w celach komercyjnych. Po zrealizowaniu projektu okazało się, że można wygospodarować dodatkowe mieszkanie na poddaszu. 4 lata trwały jego zmagania z urzędami (gminy, Samorządowego Kolegium Odwoławczego, starosty, wojewody), aby dopiero po dwukrotnych postępowaniach przed WSA (Wojewódzki Sąd Administracyjny) uzyskał zgodę na tę adaptację. Wyroki sądu znokautowały wymienione urzędy. Ile te postępowania kosztowały budżet? Nie wiem. Ale za to ilu urzędników miało zajęcie!
  2. Jeden z sąsiadów, typowy mały przedsiębiorca, zatrudniający około 15 pracowników, produkujący, głównie na export interesujący, zaprojektowany przez siebie wyrób, miał ostatnio kontrolę skarbową. Kontrolerkom nie wystarczały faktury wystawione przez odbiorców z różnych krajów UE. Koniecznie chciały odrębnego potwierdzenia, że towar przekroczył granicę. Ale skoro klient odbiera towar własnym transportem to kto mu ma takie zaświadczenie wystawić skoro granice zniknęły. A prawo nie reguluje tej kwestii. Ponadto przecież taki towar mógłby wrócić gdyby chodziło o uniknięcie VAT-u. Groziła mu kara w postaci zwrotu VAT-u wraz z odsetkami. Tworzyło to realne zagrożenie dla istnienia tego rodzinnego zakładu. Ostatecznie Panie zgodziły się na oświadczenia odbiorców, które ex post udało mu się od nich wydobyć. Ale co przeżył to na długo pozostanie mu w pamięci, a jest już po zawale.
  3. Pani prezydent Warszawy cofnęła ostatnio prawomocne pozwolenie na budowę obiektu biurowego na Starym Mieście w momencie gdy ekipy rozpoczęły budowę. Wojewoda cofnął tę decyzję, ale jednocześnie zasugerował inwestorowi wstrzymanie prac. Czy ktoś zastanowił się nad finansowymi konsekwencjami, oczywiście dla inwestora, takiej zabawy? A inspektor nadzoru budowlanego w tejże stolicy rozkłada ręce i żali się, że nie może przeprowadzić żadnej prawomocnie orzeczonej rozbiórki nielegalnych budów, bo nie ma na to pieniędzy.

Tą listę można by ciągnąć w nieskończoność i mogą sobie państwo takie ćwiczenie zafundować. Bo nasza rzeczywistość ciągle rozpościera się pomiędzy obietnicami, ich niespełnianiem i praktyką życia codziennego. Odpowiedzialnością władzy publicznej jest dostrzeganie wszystkich poziomów w których przychodzi nam żyć.

Jan Król, 13.01.2014.

1 KOMENTARZ

  1. Sceptycyzm autora komentarza nie dziwi – wyraża chyba nastawienie większości osób społecznie aktywnych. Jeśli będziemy litościwi dla Rządu i zapomnimy o wcześniejszych niespełnionych obietnicach, to o tych aktualnych będziemy pamiętać, bo wybory do Sejmy już w przyszłym roku, a w tym – według zapewnień Rządu – te obietnice mają być zrealizowane. Jeśli nie będą, to… to nawet straszenie PiSem nie pomoże i trzeba będzie albo przejść do opozycji albo (bardziej prawdopodobne) podzielić się władzą z SLD., a potem znowu mieć 4 lata na spełnianie – obietnic lub… własnych celów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.