O okolicznościach likwidacji programu „Rodnô Zemia” pisałem w Biuletynie Rady Języka Kaszubskiego (poniżej). Nie jest prawdą, że ja zrezygnowałem z prowadzenia programu „Rodnô Zemia”. Taka wersja została sprokurowana przez osoby zainteresowane takim obrazem sytuacji zarówno z kręgów dyrekcji TVG, jak i  – niestety – ZKP. Do tego także „dołożyli” się wprowadzeni w błąd niektórzy posłowie z kręgów ZKP.

Nie jest prawdą, że w chwili, gdy zostałem radnym powiatowym (kartuskim) pozbawiłem siebie możliwości prowadzenia programu „Rodnô Zemia”. Wręcz odwrotnie, zanim podjąłem decyzję o kandydowaniu, spotkałem się z dyrektorem TVG i otrzymałem zapewnienie potwierdzone przez prawnika, że funkcja radnego powiatowego w żaden sposób nie koliduje z prowadzeniem programu „Rodnô Zemia”.

Zaskakujący dla mnie jest fakt, że po upływie trzech lat od likwidacji „Rodny Zemi” upominanie się o nią nabiera coraz większego rozmachu. Ostatnio upomnieli się publicznie o program Kaszubi z Kanady. Uważam, że powrót programu jest możliwy, lecz w tej sprawie ZKP musiałoby wreszcie mówić jednym głosem i przede wszystkim odrzucić ambicjonalne działania niektórych prominentnych członków.

Funkcjonowanie i kres telewizyjnego magazynu kaszubskiego „Rodnô Zemia” (1990-2010)

Pierwsza emisja magazynu kaszubskiego „Rodnô Zemia” nastąpiła 21 lipca 1990 roku. Było to możliwe dzięki zmianie ustroju w Polsce. Do tego czasu w telewizji można było pokazywać wyłącznie kaszubski folklor. Do dziś wśród niektórych panuje przekonanie, że Kaszubów cechuje przede wszystkim ludowy śpiew i taniec oraz charakterystyczny haft.

Program ukazywał się co dwa tygodnie przez pół godziny. Został powołany w wyniku starań Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Na redaktora ZKP wskazało Izabellę Trojanowską, wieloletnią dziennikarkę „Głosu Wybrzeża” i „Dziennika Bałtyckiego”. Trojanowska przedtem niewiele miała do czynienia z dziennikarstwem telewizyjnym, nie licząc kilku występów, w których reprezentowała swoją organizację. Dobrze jednak znała region i ludzi go zamieszkujących. Dzięki temu udało jej się stworzyć program o tematycznie dość szerokiej formule. W każdym odcinku były relacje z aktualnych wydarzeń, trochę historii, wiersz kaszubski i prezentacja świeżo wydanych książek. Często prowadziła wywiady z naukowcami i działaczami kaszubskimi. Tytuł magazynu zaczerpnięto z wiersza znanego poety kaszubskiego Jana Trepczyka. Oznacza on rodzinną (rodzimą) ziemię.

Pierwszy program etniczny

Po ukazaniu się trzech odcinków „Rodnej Zemi”, redaktor miesięcznika „Pomerania”, Paweł Dzianisz pisał: Jest w jeszcze jednym szczególe eksperymentem: pierwszy to w ogóle magazyn etniczny w kraju. A więc i pole doświadczalne, i źródło doświadczeń, i droga do optymalnego – z uwagi na cel – ukierunkowania merytorycznego.[1] Właśnie element etniczności najbardziej wyróżniał magazyn przez cały czas swego istnienia. Z etnicznością, do której dawniej nie dawano Kaszubom prawa, wiąże się podstawowy wyróżnik programu – język przekazu. Właśnie na początku lat 90-tych językoznawstwo polskie zaczęło określać etnolekt kaszubski mianem języka.[2]

Według badań uczonych, Kaszubów jest około pół miliona.[3] Jeszcze w 1990 roku ponad połowa czynnie posługiwała się językiem kaszubskim. Dlatego Izabelli Trojanowskiej bardzo zależało, żeby magazyn był przynajmniej częściowo prowadzony w języku etnicznym oraz żeby pod koniec każdego odcinka prowadzić nauczanie języka kaszubskiego. Sama biernie znała kaszubski. Zaproponowała więc współpracę studentom zrzeszonym w akademickim klubie kaszubskim „Pomorania”. Już w pierwszą niedzielę listopada 1990 ukazał się pierwszy odcinek lekcji. Odtąd były one przez szesnaście lat stałym punktem audycji, będąc niejako zwornikiem programu ulegającego w ciągu dwudziestu lat różnym przeobrażeniom. Same lekcje każdego roku miały inny charakter. Brało w nim udział kilkunastu obecnych absolwentów szkół wyższych, z których kilku zawodowo zajmuje się dziennikarstwem. Później w lekcjach występowały dzieci. Widz dzięki lekcjom poznawał nie tylko bogatą leksykę, neologizmy i gramatyczne zawiłości językowe, ale również literaturę kaszubską, sylwetki twórców tej literatury, interesujące miejsca regionu, najnowsze dokonania na niwie muzycznej Kaszub.

21 kwietnia 1995r. zmarła Trojanowska. Program przejęli jej wychowankowie: Artur Jabłoński oraz Eugeniusz Pryczkowski. Obaj czynnie znający język kaszubski. W tym czasie „Rodnô Zemia” emitowana już była raz w tygodniu przez dwadzieścia minut. Autorzy, aktywnie związani z działalnością regionalną, pragnęli jak najskuteczniej utrwalić etniczną tożsamość autochtonicznej ludności Pomorza, która mimo silnych wpływów niemieckich i polskich zachowała na przestrzeni wieków odrębność kulturową przejawiającą się głównie w tradycji, języku, pieśni i muzyce, mitologii, zwyczajach i obrzędowości. Te cechy są wielką wartością dla kultury ogólnonarodowej. Kaszuby, jak pisał wybitny leksykograf ks. dr Bernard Sychta, „nie należą do Polski – one Polskę stanowią”. Pod koniec 1998 roku Artur Jabłoński zrezygnował z działalności dziennikarskiej, oddając się karierze samorządowej. W styczniu 1999 roku został starostą powiatu puckiego. Od tego czasu program prowadził Eugeniusz Pryczkowski wraz z żoną Elżbietą oraz dość licznym gronem osób współpracujących.[4]

„Rodnô Zemia” z nieco refleksyjnej audycji z początku lat 90-tych, przerodziła się w program odzwierciedlający życie regionu. Relacjonowała ważne wydarzenia kulturalne Kaszub, jak: spektakle teatralne, jarmarki, festiwale pieśni czy gromadzące kilkudziesięciotysięczną widownię imprezy integrujące społeczność regionu, będące także wielką atrakcją turystyczną. Rejestrowała inicjatywy mające gospodarczo uaktywnić region, wreszcie pokazywała jego wyjątkową urodę i szczególnie atrakcyjne zakątki. W programie miejsce swe miała dokumentacja tradycyjnych zajęć Kaszubów, bogatej sztuki ludowej i rzemiosła, na przykład nieznanego gdzie indziej wyrobu tabakierek z bydlęcych rogów. Jednak najważniejszą rolą magazynu była bez wątpienia edukacja. Oprócz wspomnianych lekcji kaszubskiego, często prezentowano szkoły, które w swoich programach realizują ideę edukacji regionalnej. Program od początku stale towarzyszył temu procesowi, począwszy od wspierania Witolda Bobrowskiego, który zapoczątkował nauczanie na Głodnicy. Prezentowano w nim niemal wszystkie szkoły, które włączały się w ten proces, a także wszelkie działania związane z rozwojem nauki kaszubskiego. Aktualnie około 10 tysięcy dzieci objętych jest nauką naszego języka.[5] Z kolei w setkach szkół wprowadzono elementy historii i geografii regionu, a na lekcjach polskiego – literatury kaszubskiej. W każdym przypadku program był ważnym katalizatorem tych działań. Ukazywał ten proces i jednocześnie pobudzał mniej zaangażowane części Kaszub do podobnej aktywności.[6]

Nie inaczej jest w przypadku powstawania nowych dzieł literackich. Są one konieczne dla szerszego wprowadzania nauczania regionalnego.[7] Dlatego program włączał się w promowanie młodych utalentowanych poetów i prozaików, w organizowanie konkursów literackich oraz wszelkiego rodzaju pobudzanie lokalnych społeczności do działania na niwie kaszubskiej, na przykład uczestniczył w powstawaniu klubów i oddziałów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Kilka z nich powstało wprost z inicjatywy redakcji programu.[8] Wszystko to stanowiło rosnący bagaż nowych doświadczeń redaktora programu, podparty trzyletnim cyklem szkoleń dziennikarskich zakończonych zdobyciem karty reporterskiej i ekranowej. Szkolenia uzupełniane były tygodniowymi wyjazdami studyjnymi do Krakowa (dwukrotnie), Warszawy i Pułtuska. Ostatnie odbyło się w 2002 roku w Paryżu. Z kolei Elżbieta Pryczkowska odbyła podobne szkolenie w Białymstoku.

Swój program

Kaszubi, nieprzyzwyczajeni dawniej do obecności na antenie TV, „Rodną Ziemię” traktowali, jako swój program. W niej odzwierciedlało się życie społeczno-kulturalne regionu. Bardzo ważne było to, że komunikacja między redaktorami i rozmówcami następowała w języku kaszubskim i to nie tylko za pośrednictwem szklanego okienka, ale także podczas możliwie częstych bezpośrednich kontaktów w miastach i wsiach kaszubskich. Wyrazem tego były liczne listy przysyłane do redakcji.[9] Na wielu z nich telewidzowie przesyłają pozdrowienia albo wprost wyrażają swój stosunek do programu lub zagadnień regionalnych. Dla przykładu Urszula Stolc z Gdyni tak pisze m.in.: Jesteśmy Kaszubami. Nasz język zobowiązuje nas do używania nazw typowo kaszubskich. Jest to nasze dziedzictwo po dziadkach. A Edmund Hebel z Redy postuluje w liście zwiększenie czasu antenowego dla programów regionalnych. W naszej rzekomo TV zespołów polskich nie słychać – pisze Hebel – a nawet tych eksportowych jak Mazowsze, Śląsk czy nasze Kaszëbë z Kartuz. W polskich warunkach motorem rozwoju kultur regionalnych powinna być telewizja. Gdańska TV winna nadawać w języku kaszubskim codziennie przynajmniej godzinę, co w stosunku do liczby mieszkańców nie jest wygórowanym żądaniem. A na niedzielę zostawić „Rodną Ziemię”, jako najważniejsze, świąteczne podsumowanie.[10]

Kaszubski kod językowy stał się też płaszczyzną współpracy z Kaszubami z Kanady. W programie kilkakrotnie poruszano tę tematykę. Prezentowano plony wyjazdów badaczy: ks. Władysława Szulista, Edwarda Brezy, Jerzego Sampa, Tadeusza Linknera, Józefa Borzyszkowskiego i innych. Wielkie ożywienie tych kontaktów rozpoczęło się w 2007 roku dzięki serii reportaży wyemitowanych właśnie w „Rodny Zemi”. Szczytowym tego elementem były obchody 150-lecia pierwszej emigracji do Kanady.[11] Program stał też u początków wielu działań ogólnoregionalnych, jak Zjazdów Twórców Literatury Kaszubskiej w Wejherowie, Dzień Kaszubski w Słupsku, tamże założenie Klubu Studenckiego „Tatczëzna”[12], budowy Kaszubskiej Drogi Krzyżowej w Sianowie, Pustej Nocy dla Ojca Świętego i Oratorium Sianowskiego, Kaszubskiego Festiwalu Humoru „Szport mùszi bëc”, Wojewódzkiego Konkursu Multimedialnego, Wojewódzkiego Konkursu Pieśni im. Jana Trepczyka w Miszewie czy nawet „Kaszëbsczich Spiéwów” w Luzinie.

Rozwój współczesnej muzyki kaszubskiej

był zawsze szczególną troską osób związanych z programem. Stale współpracował z nim pisarz i kompozytor Jerzy Stachurski, a później także Tomasz Fopke, Tadeusz Dargacz, Jerzy Łysk i inni. Ta działalność łamała stereotypowe myślenie o kulturze kaszubskiej jako wyłącznie kulturze ludowej. Jej efektem są liczne publikacje, które prezentują ten współczesny dorobek. Są to zarówno tomiki prozy i poezji kaszubskiej, płyty kompaktowe, jak i śpiewniki, spośród których najbardziej obszerny zbiór obejmują „Piesnie Rodny Zemi”. Zawiera około 150 nowych piosenek powstałych pierwotnie dla potrzeb programu, a obecnie szeroko wykorzystywanych w edukacji szkolnej, mediach i muzycznym ruchu regionalnym.[13]

Śpiewnik wydano w 2003 roku. W tym czasie, w latach 2000-2006 program cieszył się najwyższą popularnością. Badania oglądalności regularnie wówczas prowadzone przez TV Gdańsk wykazywały widownię programu sięgającą 100 tysięcy, a w pewnym okresie nawet 150 tysięcy widzów. Wielokrotnie zajmował pierwszą pozycję wśród wszystkich programów TVG.[14] Szczytowy poziom oglądalności uzewnętrznił się w czterech bardzo udanych koncertach „Rodny Zemi” zorganizowanych z okazji XV-lecia programu. Każdy zgromadził ponad trzystuosobową widownię w gdańskim Teatrze „Miniatura”.[15]

Wyrazem tej działalności były wyróżnienia dla redakcji. W lutym 1998r., „Rodnô Zemia” otrzymała podziękowanie od Ministerstwa Edukacji Narodowej za propagowanie edukacji regionalnej, w czerwcu tego roku uhonorowano program medalem 75-lecia miasta Kartuzy, a nieco później realizatorzy zostali laureatami nagrody Polcul Foundation. W pierwszej dekadzie XXI wieku redaktor programu otrzymał szereg wyróżnień od kaszubskich gmin, m.in.: Gdańska, Wejherowa, Kosakowa, Luzina, Kartuz, Somonina, Sierakowic, Chmielna, Lini, Szemuda. Były też liczne podziękowania ze szkół i innych instytucji za wspieranie inicjatyw regionalnych.

Niewygodna popularność

Nic zatem dziwnego, że tak ważne medium stało się niebawem celem ataków. Była to poniekąd rzecz zrozumiała. Siła oddziaływania programu była zbyt atrakcyjnym czynnikiem, na który wielu chciało mieć wpływ. Nie jest tajemnicą, że niektórym – zwłaszcza dotyczyło to polityków oraz ludzi młodych szukających łatwej drogi swej zawodowej kariery – bardzo zależało na częstym występowaniu w „Rodny Zemi”. Z oczywistych względów było to niemożliwe. Między innymi z tego powodu stali się jego kontestatorami. Tę możliwość dał im rozwijający się wówczas portal „Nasze Kaszuby”, który szybko się zorientował, że na krytyce najpopularniejszego programu kaszubskiego, może szybko sam zyskać popularność.[16] Paradoksalnie ataki te przynosiły początkowo jeszcze większą popularność programowi, a jego autorom – obok nieznanych dotąd przykrości – spore źródło twórczych inspiracji. Ślady tego są zwłaszcza obecne w piosenkach. Niektóre z nich stawały się niemal natychmiastowo przebojami zespołu „Prôwda” z Luzina, a później Radia Kaszëbë.[17] Problem pojawił się dopiero w chwili, kiedy te ataki stały się argumentami w rękach rządców telewizji, którzy wówczas doszli do władzy, a dla których popularność programu stawała się niewygodna. Wówczas zaczęto przenosić argumenty z portalu na kolegia programowe Telewizji Gdańsk, ostatecznie wykorzystując je w celu osłabienia pozycji programu. Jednocześnie zaczęto drastycznie obcinać stawki za jego realizację. W sierpniu 2008 roku podjęto próbę całkowitej likwidacji programu. Wykonawcą tego planu był nowy wicedyrektor TV Gdańsk, Henryk Wielechowski. Tak radykalny krok napotkał jednak na stanowczy sprzeciw społeczny, wskutek czego program przywrócono po półtoramiesięcznej przerwie.[18] Ówcześni członkowie zarządu TVP Gdańsk nie mogąc jednak pogodzić się z fiaskiem planu likwidacji „Rodny Zemi”, postanowili podzielić ją i stworzyć dwa dziesięciominutowe magazyny. W ten sposób powstało „Tedë jo” realizowane przez Annę Cupę. Następnym krokiem było zerwanie umowy z redaktorem programu, co uczyniono bez podania żadnych przyczyn. Dokument podpisała 29 stycznia 2009 r. dyrektor Joanna Strzemieczna-Rozen na kilka dni przed jej odwołaniem ze stanowiska. Wielechowski niebawem również podzielił jej los. Jedną z pierwszych decyzji nowego dyrektora Piotra Ostrowskiego było anulowanie decyzji poprzedniczki, która pozostała nader ciekawym dokumentem w opasłym archiwum dotyczącym walki o program „Rodnô Zemia”.

Względny spokój trwał jednak bardzo krótko. 25 stycznia 2010 roku podjęto decyzję o kolejnej redukcji do dwóch dziesięciominutowych odcinków w miesiącu, tak że z 30 minut tygodniowo sprzed trzech lat doprowadzono do 20 minut magazynu na miesiąc. Na dodatek, co pewien czas zmieniano pory emisji programu, co wprowadzało kompletny zamęt u odbiorców.

Tymczasem do władz w Zrzeszeniu Kaszubsko – Pomorskim dochodziła nowa generacja, jeszcze niedawno aktywnie współpracująca z portalem „Nasze Kaszuby”. Kierownictwo TVG bardzo szybko zorientowało się w tej sytuacji. Ówczesny wiceprezes, a obecny prezes ZKP niejednokrotnie podkreślał swoje krytyczne stanowisko wobec programu. Mówił między innymi na zebraniu Zarządu Głównego ZKP, że nie jest zadowolony z obrazu Kaszubów, jaki utrwalany jest w mediach, proponując wprost rozpisanie konkursu ofert na realizację programu Rodnô Zemia.[19]

Kres programu

Przyszłość programu stawała się dla jego redaktora coraz bardziej oczywista. W tej sytuacji podjął decyzję startu w wyborach samorządowych. Jednakże wcześniej otrzymał zapewnienie od nowego dyrektora TVG, Zbigniewa Jasińskiego, że po wyborach – niezależnie od ich wyniku – nadal będzie mógł prowadzić „Rodną Zemię”.[20] Wykładnia ta, na prośbę redaktora, była przedstawiona na piśmie.[21] Tymczasem po wyborach odstąpiono od wcześniejszych zapewnień i całkowicie zdjęto program z anteny.[22] Tym razem ZKP nie zareagowało w żaden sposób dając niejako ciche przyzwolenie na zaistniały stan. Odbyło się wprawdzie spotkanie nowego prezesa ZKP z dyrekcją TVG, na którym w zasadzie tylko wymieniono się ogólnie już znanymi informacjami. Powiedziano ponadto prezesowi, że można wznowić „Rodną Zemię”, ale ZKP musiałoby pozyskać na emisję każdego odcinka około 8000 złotych (sic!).[23] Szkoda, że do tej rozmowy nie zaproszono redaktora. Miałby wówczas możliwość wykazania rzeczywistych kosztów jednego odcinka programu, które nie przekraczają tysiąca zł.[24] Właśnie propozycję takich kosztów złożono w sekretariacie TVG w czerwcu 2011 r. na realizację całkowicie kaszubskojęzycznego programu o tytule „Wòjnowi Kaszëbi”. Odcinek miał mieć 15 minut, czyli o 5 minut więcej niż „Rodnô Zemia” w ostatnich miesiącach realizacji. TVG wyraziła zgodę na emisję pod warunkiem, że wyprodukowany program zostanie przekazany nieodpłatnie.[25] Wówczas w piśmie z 21 czerwca 2011r. przekazano prezesowi ZKP szczegółowy konspekt proponowanego programu wraz z odpowiedzią TVG. Zadano też następujące pytania: Czy ZG ZKP jest zainteresowane obecnością  programu prowadzonego w języku kaszubskim na antenie Telewizji publicznej? Czy ZG ZKP jest w stanie znaleźć środki na realizację takiego programu? Zaznaczam, że zarówno przed, jak i po programie, może być umieszczona informacja o roli ZKP w produkcji programu. Odpowiedź nie pozostawiała złudzeń. Cytuję: ZKP będące organizacją pozarządową opartą przede wszystkim na pracy społecznej członków w tej chwili nie dysponuje środkami pieniężnymi, które mogłyby sfinansować cykl audycji poruszających tak niezwykle ważne i ciekawe zagadnienia z historii Pomorza.[26] Był to ostatni akt batalii o kaszubskojęzyczny program w Telewizji Publicznej. Warto dodać, że na pierwsze pytanie o potrzebę obecności języka kaszubskiego w TVG, ZKP w ogóle nie odpowiedziało.

Minął rok od wyemitowania ostatniego odcinka „Rodny Zemi”. Tak się złożyło, że był nim odcinek z 24 października 2010 roku w całości poświęcony zmarłym dwóm wybitnym Kaszubom, Honorowym Członkom Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego, Gerardowi Labudzie i Stefanowi Fikusowi. W tym czasie zredukowano także emisję programu „Tedë jo” do jednego dziesięciominutowego odcinka w miesiącu. Program obecnie prowadzi nie-Kaszubka Karolina Raszeja. Obecność kaszubszczyzny w TVG wróciła w zasadzie do stanu sprzed 1990 roku. Wiadomo także, że dramatyczna jest finansowa sytuacja telewizji CSB TV. Redaktor „Rodny Zemi” zmuszony był znaleźć sobie inne pola twórczego działania. Co chwilę odbiera jednak sygnały od wiernych widzów z prośbą o reaktywację audycji. Tak czy inaczej nie ulega wątpliwości, że cała sprawa konsekwentnie wygasa. Obecnie można już pewnie uznać historię najstarszego programu w TVG za zamkniętą.

Istniał ponad 20 lat. Powstało prawie 1000 odcinków, co daje około 350 godzin kaszubskojęzycznego programu telewizyjnego. Wzięło w nim udział kilkanaście tysięcy rozmówców, często ludzi wybitnych. Jest to inteligencja kaszubsko – pomorskiej ziemi. Wielu z nich już nie żyje. Zasoby te stanowią największe archiwum języka kaszubskiego i wiedzy o naszym regionie, który jest tam szczegółowo utrwalony na tysiącu taśmach i kasetach. Istnieją konspekty wszystkich programów, jest też opasłe archiwum zawierające przeróżne pisma, dokumenty, listy, artykuły. Całość wymagałaby gruntownego opracowania i wydania w książce lub nawet książkach.[27] Jeszcze cenniejsze byłoby skopiowanie wszystkich odcinków na nośniki dvd i udostępnienie ich mieszkańcom regionu oraz potencjalnym badaczom w rodzącym się Salonie Filmoteki Kaszubskiej. Początek został już wykonany. Jest nim I Festiwal Filmów Kaszubskich w Małkowie – całkiem nowa inicjatywa, która wypłynęła z tego samego personalnego źródła, co poprzednio wymienione, lecz już poza tą najszlachetniejszą i najbardziej zasłużoną instytucją, której imię brzmiało „Rodnô Zemia”.

Eugeniusz Pryczkowski


[1] Paweł Dzianisz, Rodnô Zemia, „Pomerania”, rujan 1990, nr 10, s. 42. Artykuł Dzianisza był pierwszą próbą oceny programu.

[2] Bardzo szybko znawcy tematu docenili znaczenie zaistnienia programu dla ruchu regionalnego i statusu językowego kaszubszczyzny. Już w 1992 roku czytamy: Nowa sytuacja społeczno – polityczna stworzyła lepsze szanse na rozwój ruchu regionalnego, w tym też ruchu kaszubskiego. Wyrazem nowych osiągnięć i zamierzeń jest m.in.: 1) emitowanie programu „Rodnô Zemia” w programie II Telewizji Polskiej, a w nim lekcji „Gôdómë po kaszëbsku”, przygotowanych przez M. Cybulskiego i E. Gołąbka w wykonaniu studentów Kaszubów, skupionych w klubie Pomorania […]. Później od numeru 2. następuje wyliczanka aż ośmiu różnych ważnych nowych zjawisk w kaszubszczyźnie np. lektorat na UB, powstanie KLO w Brusach, etc. Patrz: Edward Breza,  Przedmowa [w:] Problem statusu językowego kaszubszczyzny. Materiały z sesji popularnonaukowej 17 X 1991, red. Edward Breza, Gdańsk 1992, s. 3. W pracach dotyczących ZKP, głównie Józefa Borzyszkowskiego i Cezarego Obracht – Prondzyńskiego już od czasów Izabelli Trojanowskiej konsekwentnie „Rodną Zemię” pomija się w dziele współtworzenia ruchu regionalnego, jeśli w ogóle autorzy piszą o programie, to wyłącznie krytycznie. Najciekawszy przykład znajdujemy w: Józef Borzyszkowski, Ruch kaszubsko – pomorski a rozwój literatury kaszubskiej [w:] Literatura kaszubska w nauce – edukacji – życiu publicznym, red. Zbigniew Zielonka, Gdańsk 2007, s.103-121. Dopiero w dziele B. Synaka, wydanym pod koniec istnienia programu, „Rodnô Zemia” wymieniona jest ponownie na pierwszym miejscu wśród wszystkich zjawisk zaistniałych w kaszubszczyźnie w ostatnich 20 latach, dzięki którym możemy dziś w ogóle mówić o żywej kaszubszczyźnie. Patrz: Brunon Synak, Moja stegna kaszubska, Pelplin 2010.

[3] Patrz: Kaszubi. Monografia socjologiczna, red. Marek Latoszek, Rzeszów 1990; Mordawski Jan, Statystyka Ludności Kaszubskiej. Kaszubi u progu XXI wieku, Gdańsk 2005; Brunon Synak, Kaszubska tożsamość, Gdańsk 1998.

[4] Artykuły dotyczące historii programu można znaleźć np. w: Fópka T., Prëczkòwsczi E., Stachùrsczi J., Piesnie Rodny Zemi, Banino 2003; Rodnô Zemia, „Wizja publiczna”, wrzesień 1998; Stanisław Janke, Swojsko w kadrze, „Pomerania”, rujan 2000, s. 17.

[5] Strona internetowa ZKP: http://www.kaszubi.pl/ .

[6] Wszystkie konspekty programu „Rodnô Zemia” są w moim posiadaniu. Na ich podstawie można szczegółowo przebadać zawartość poszczególnych programów.

[7] W „Rodny Zemi” wielokrotnie relacjonowano wydarzenia literackie, zwłaszcza promocje debiutanckich tomików prozy i poezji, np. Idy Czai, Stanisława Bartelika, Eugeniusza Pryczkowskiego, Michała Piepera, Roberta Żmudy – Trzebiatowskiego, Benedykta Karczewskiego, Bożeny Szymańskiej, Augustyna Klemensa Hirsza, Henryka Musy, Tomasza Fopkego, Br. Zbigniewa Joskowskiego, Marii Boszke, Augustyna Chrabkowskiego, Elżbiety Bugajnej, Doroty Wilczewskiej i innych; patrz: Konspekty programu telewizyjnego „Rodnô Zemia”.

[8] Ewidentnymi przykładami są Oddziały w Sianowie (1994, reaktywacja 2001), Baninie (2002, 2004) i Chwaszczynie (2002). Ponadto, częściowo z inspiracji redakcji programu „Rodnô Zemia” powstały oddziały w Kolbudach, Konarzynach (reaktywacja), Lini, Przodkowie, Sopocie, Łęczycach (reaktywacja), Łubianie oraz klub w Gdańsku Osowej.

[9] Korespondencja może być źródłem ciekawych pomysłów i analiz na temat kaszubszczyzny. Część z sugestii realizowano na bieżąco w miarę możliwości. Listy te na pewno są wartościowym materiałem godnym bardziej szczegółowego opracowania.

[10] Więcej przykładów można znaleźć w: Elżbiéta i Eugeniusz Prëczkòwscë, Niech jidą midzë lëdzy [w:] Fópka T., Prëczkòwsczi E., Stachùrsczi J., Piesnie Rodny Zemi, Banino 2003.

[11] Patrz np.: E. Pryczkowski, Siła Żukowa, Żukowo – Banino 2009.

[12] Głos Tatczëznë, „Norda”, 4 czerwińca 2004r.

[13] Są też przykłady wykonań tych pieśni w odległym świecie. Na przykład podczas obchodów 150-lecia obecności Kaszubów w Kanadzie, wielki chór polonijny z Hamilton zaśpiewał pieśń „Mòdłów zwón”. Inny maryjny utwór „Bôtë ju jidą” wykonuje Chór Akademii Morskiej ze Szczecina. Zwyciężył dzięki niej w XXII Międzynarodowym Festiwalu Pieśni Religijnej im. Ks. Stanisława Ormińskiego w Rumi, patrz: http://www.youtube.com/watch?v=sa5DUlJDxQ0. Oba utwory miały swe premiery w „Rodny Zemi” w lekcjach języka kaszubskiego.

[14] Tablice z wynikami oglądalności programów TVG w moim posiadaniu.

[15] Koncerty odbyły się 3.10.2004r., 23.01.2005r., 1.05.2005r., i 24.07.2005r. Po koncertach ukazywały się bardzo pochlebne artykuły, głównie w „Pomeranii” i „Nordzie”, np. Jiwona Mejer, „Rodnô Zemia” mô 15 lat, Norda, 8 rujana 2004r. W jednym z nich  Iwona Joć napisała m.in.: To był ostatni koncert z okazji jubileuszu 15 lat istnienia telewizyjnego magazynu kaszubskiego „Rodnô Zemia”. I najbardziej udany. Sala główna Teatru Miniatura w Gdańsku Wrzeszczu w ubiegły niedzielny wieczór wypełniona była do ostatniego miejsca. […]. Ciekawe, że już niebawem autorka tego bardzo pochlebnego dla programu „Rodnô Zemia” artykułu stała się jednym z jego najbardziej zagorzałych przeciwników. Patrz: Iwona Joć, Piętnastka na karku, Norda, 29 lëpińca 2005r., a później posty internetowe.

[16] Na portalu głos zabierała nieliczna grupa osób bezpośrednio lub pośrednio związana w klubem „Pomorania”. Najbardziej napastliwe komentarze podpisywane były różnymi pseudonimami. Ich nazwiska są znane redaktorowi programu. Moderatorem tychże wypowiedzi był właściciel portalu, Stanisław Geppert. Ciekawe, że właśnie w tym czasie pierwszych skomasowanych ataków na program, pomorańcy wręczyli mu Medal Stolema. Patrz: Elżbieta Pryczkowska, Wiele do zrobieniô, Norda, 13 maja 2005r. Gdy „Rodnô Zemia” przestała się ukazywać, dyskusje na portalu zanikły.

[17] Ewidentnym przykładem jest piosenka „Më jesmë młodi”, która z muzyką Jerzego Stachurskiego stała się kaszubskim przebojem, a później także tytułowym utworem płyty zespołu „Prôwda. W treści całkowicie nawiązuje do postawy internetowych krytykantów. Jej refren brzmi następująco: Kò më blós prôwdã mómë wiedno / Chòcbë nóm chto wskôzywôł jinak / Wôżné że terô jesmë jedno / Më staniemë na swòjim i tak. / A rëcht spòkójno szedł procemną drogą / Bò czuł z bòkù mëslã wrogą. / Robic mòżna doch na wszelczi ôrt, / Le prócz gôdczi, słëchac przë tim wôrt. (Toż tylko my mamy zawsze rację / Choćby nam ktoś co innego sugerował / Ważne że w tej chwili jesteśmy zgodni / I na swoim postawimy i tak. / Tymczasem prawda spokojnie szła w przeciwnym kierunku / Bo czuła wrogą myśl. / Przecież robić można na wszelkie sposoby / Lecz oprócz gadania trzeba też umieć słuchać).

[18] Między innymi głos w tej sprawie zabrali marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski, który stwierdził: Ostatnio z gdańskiego ośrodka dochodzą nas wieści o różnych dziwnych decyzjach, a informacja, którą od was słyszę jest kolejną, która może niepokoić. „Rodna Zemia” jest bardzo dobrym programem, kierowanym do Kaszubów, żyjących na Pomorzu. Jeżeli program zniknie z anteny, sejmik zajmie w tej sprawie stanowisko. Patrz: Dorota Abramowicz, Marek Adamkowicz, „Dziennik Bałtycki”, 31 lipca 2008r. Podobnie w tej sprawie wypowiedział się przewodniczący Sejmiku pomorskiego, Brunon Synak oraz prezes Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego, Artur Jabłoński. ZKP podjęło uchwałę zdecydowanie żądając przywrócenia programu.

[19] Protokół nr 6/ZG/08 z zebrania  Zarządu Głównego ZKP z dnia 28 maja  2008, w moim posiadaniu. Warto zaznaczyć, że pierwsze publiczne wystąpienie Łukasza Grzędzickiego na poziomie regionalnym było właśnie w „Rodny Zemi” w roku 1999, kiedy to – jako licealista – przygotował książkę o parafii Szymbark. Program, który zawsze miał na uwadze promowanie młodych Kaszubów, natychmiast ten fakt zauważył. Podobnie było w przypadku wiceprezesa ZKP Tomasza Fopke, który jeszcze jako student zaczął publiczną działalność także w 1999 od występów w programie „Rodnô Zemia”.

[20] Mecenas TVG napisał w specjalnym piśmie bardzo konkretnie: Jeżeli Eugeniusz Pryczkowski zostanie wybrany na radnego powiatu to ze strony Telewizji nie będzie żadnych przeszkód w prowadzeniu programu. Pismo jest w moim posiadaniu.

[21] Warto zacytować list redaktora Pryczkowskiego skierowany 28.10.2010r. do sekretariatu TVG, pani Róży Malcher: Dyrektor mnie zapewnił w rozmowie, że po wyborach, niezależnie od ich wyników dla mnie, będę mógł bez żadnych przeszkód nadal prowadzić swój magazyn. Przy mnie dzwonił do prawnika, który taką wykładnię przedstawił. Poprosiłem, żeby tenże mecenas wyłożył ją na piśmie. Dyrektor zapewnił, że jutro (czyli już dziś – piątek 29 października) takie pismo będzie gotowe. Proszę Cię o dopilnowanie tego i przesłanie mi kopii mailem. Chcę mieć stuprocentową pewność, że nic mi nie „grozi” po wyborach. W przeciwnym wypadku jestem skłonny zrezygnować z tego kandydowania. „Rodnej Zemi” poświęciłem tyle lat, że nawet jeśli otrzymuję za nią grosze, nie chciałbym jej zostawić z takiego powodu.

[22] Taką informację przekazała mi telefonicznie red. Dorota Hebel, która – jak sama podkreśliła – wspólnie z red. Mirosławem Nowakiem tak zdecydowała.

[23] List e-mail Łukasza Grzędzickiego do Eugeniusza Pryczkowskiego z 17 grudnia 2010.

[24] Trzeba dopowiedzieć, że TVG cały czas podkreślała, że powodem likwidacji programów (nie tylko programu „Rodnô Zemia”) są problemy finansowe firmy. W odniesieniu do „Rodny Zemi”, mimo że również tak twierdzono, ten argument absolutnie nie zachodził. Otóż firma Danmar za reklamę, która była przy programie na wyraźne życzenie właściciela firmy, płaciła w 2008 roku miesięcznie TVG 4 tysiące złotych. Podobnie na pewno musiało być w przypadku drugiej reklamującej się firmy o nazwie Roltop. Wynika z tego, że obie firmy płaciły TVG więcej niż wynosił realny – podkreślam słowo „realny” – miesięczny koszt produkcji programu.

[25] Pismo od dyrektora TVG, Zbigniewa Jasiewicza do red. Eugeniusza Pryczkowskiego z dn. 16.06.2011r.

[26] Pismo od Łukasza Grzędzickiego do Eugeniusza Pryczkowskiego z 9.08.2011r. Z pisma wynika, że Zarząd Główny ZKP nawet nie rozważył możliwości poszukania środków u sponsorów, co byłoby – zważywszy na wcześniejsze doświadczenia programu i na tak niski jego koszt – sprawą dosyć łatwą.

[27] Wydanie samych konspektów programu zajęłoby co najmniej 300 stronic formatu A-5.

7 KOMENTARZE

  1. Panie Eugeniuszu……po pierwsze bardzo serdecznie Pana pozdrawiam.Po drugie……..Kaszubi powinni stronic od polityki…przede wszystkim w ramach ZKP. Albo jedno albo drugie.Wiedzialem od samego poczatku ,ze to „Tuskowanie” zle sie dla nas skonczy.Teli zesku co w pesku.
    Program „Rodno Zemia” musi wrocic na anteneTVP Gdansk i predzej czy pozniej tak sie stanie.Wierze ,ze pod Pana przewodnictwem.Dalismy sie podzielic przez wolna polityke , wlasna glupote i chciejstwo.Musimy stanowic jedno, zeby ci z Warszawy nie zawladneli naszymi umyslami.Nie jestem separatysta…ale jestem realista, oni nadal uwazaja nas za nie Polakow.
    Od lat mieszkam w Niemczech .Bardzo zywo interesuje sie wszystkim co dotyczy Kaszubow.
    Niech mi Pan wierzy…z daleka lepiej widac.Gdzie sa nasi pseudokaszubscy poslowie, tak bardzo ongis zaangazowani niby w nasze sprawy>Siedza jak myszy pod miotla w tej Warszawie i….licza swoja kase.Fajnie tak i wygodnie.Trzeba ich zagnac do roboty w imie powrotu Rodny Zemi na antene TVP Gdansk .Redaktorow naczelnych rodem z centralnej Polski pogonic.Mam duzy szacunek dla pracy jaka Pan wraz ze swoja malzonka wykonal…..Lacze pozdrowienia……Marian Kedziora

  2. Nie je to nôlepi, żlë Kaszëbi staną pò jedny starnie szuńca, a ,,prôwdzëwszi” Pòlôchë – pò drëdżi. Jô jem prawie taczim Pòlôchã (Górôlã), co pisëje wiérztë pò kaszëbskù ë nawetka ùczi dzecë pò kaszëbskù. Kaszëbi drawią baro chùtkò założëc taką rozsélnicã, co mbdze gôda le pò kaszëbskù, le we wiôldżi zgòdze z kaszëbską katolëcką dëszą ë Swiãtą Katolëcką Cerkwjicą. Dzysôdnia tej sej Kaszëbi rozpòczinają trzëmac nié z Bògã ë leno ze Smãtkã, co nasz swiãti lud niszczi, ë prowadzy prost do smiercë na smiecach dzejów. Kaszëbi òbùdzta sã, bò to ju je nôwëższi czas na òdecknienié !

  3. Panie Eugeniuszu! Włożył Pan i wciąż wkłada dużo pracy i wysiłku w promowanie Kaszubskiego, kultury kaszubskiej i dziedzictwa kulturowego naszego Regionu. Niewiele jest osób, które z takim zaangażowaniem działają na rzecz wspólnoty i promocji Kaszub. Zawsze będą wokół nas osoby, które bardziej lub mniej świadomie zazdroszczą lub są nieprzychylni. Ważna jest jednak scheda, która pozostanie oraz wsparcie ludzi, którzy docenią Pana pracę i dorobek jakie jednostka wkłada na rzecz społeczności, która z tego korzysta.
    Aleksander Kostuch, Garcz

  4. Serdecznie dziękuję za głosy wsparcia, takie jak powyżej. Rodny Zemi nie ma już od trzech lat, a ja każdego dnia (sic!) jestem indagowany w tym temacie. Wczoraj np. pytali mnie o to członkowie zespołu „Lewino” z Lęborka. Również wczoraj pytano mnie kilkakrotnie o to samo na jubileuszu 40-lecia „Koleczkowian”. Wszyscy pytają, dlaczego nie ma tego programu. Niestety, niewiele satysfakcjonującego mam do powiedzenia. Po prostu wyjaśniam, o ile mam czas na to. Przyznaję, że jestem zadziwiony tym faktem, że wciąż ludzie z ogromnym sentymentem wspominają ten program i z żalem przyjmują informacje, że są małe szanse na jego wznowienie. poczekamy, zobaczymy. W tej sprawie mogą już tylko zadziałać politycy i władze ZKP. Póki co, zachęcam do oglądania programu, który aktualnie realizuję w TV Teletronik o nazwie „Spiéwné uczbë”;
    http://www.teletronik.tv/index.php/programy,5
    pozdr. serdecznie, Eugeniusz Pryczkowski

  5. Chciałabym wiedzieć czy Kaszuby są nadal dyskryminowani. Mam encyklopedie wydaną w 1972 r. w której nie ma hasła „Kaszuby” . A ja wciąż dumna jestem że jestem Kaszubką i w swojej pracy mogę promować piękno i kulturę Kaszub.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.