fot. IPN

Już wkrótce, tego lata rozpoczną się poszukiwania miejsca pochówku legendarnej sanitariuszki V Wileńskiej Brygady AK, zamordowanej w Gdańsku tuż po wojnie przez komunistyczną bezpiekę.

fot. IPN
fot. IPN

„Niech żyje Polska!” – to według przekazu ostatnie słowa jakie miała wypowiedzieć Danuta Siedzikówna „Inka” tuż przed egzekucją w sierpniu 1946 roku. Zaledwie 18-letnia sanitariuszka 4. szwadronu odtworzonej na Białostoczyźnie V Wileńskiej Brygady AK, bita i poniżana odmówiła składania zeznań obciążających członków brygady i zapłaciła za to życiem.

Miejsce jej pochówku bezpieka utajniła, tak jak to zwykle robiła, grzebiąc swe ofiary w bezimiennych, masowych mogiłach. W Gdańsku jest kilka takich miejsc. Poszukiwania grobu Inki prowadzić będzie prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej, z ekipą historyków i medyków sądowych.

Prace prowadzone są w ramach ogólnopolskiego projektu „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944–1956″. W ostatnim czasie zakończono pierwszy etpap poszukiwań na tzw. Łączce, czyli w kwaterze „Ł” na warszawskich Powązkach. Wydobyto stamtąd szczątki ponad 200  ofiar komunistycznej bezpieki. Na początku lipca rozpoczną się też prace  przy białostockim areszcie śledczym oraz na mniejszą skalę w innych miejscach Polski.

Ince zarzucono osobisty udział w zastrzeleniu funkcjonariuszy UB i MO podczas starcia koło miejscowości Podjazy z oddziałem Łupaszki, a nawet wydawania rozkazów, pomimo że była jedynie sanitariuszką oddziału. Rozbieżności w zakresie jej udziału w starciu pomiędzy partyzantami a UB i MO pojawiły się zresztą w zeznaniach samych milicjantów. Jedni zeznawali, że Inka strzelała i wydawała rozkazy inni że nie. Jeden z milicjantów przyznał nawet, że Inka udzieliła mu pierwszej pomocy, gdy został ranny. Ostatecznie nawet stalinowski sąd stwierdził, że Inka nie brała bezpośredniego udziału w zabójstwach. Mimo to wymierzył jej karę śmierci.

Przez całe śledztwo wyróżniała się godną postawą. W pożegnalnym grypsie, przekazanym z więzienia już po wyroku śmierci, Inka pisała: „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba…”.

Prokuratorzy IPN postawili przed sądem byłego prokuratora wojskowego Wacława Krzyżanowskiego (który oskarżał „Inkę” i żądał dla niej kary śmierci), oskarżając go o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został on jednak uniewinniony w sądzie II instancji. Mimo kasacji wyroku na Siedzikównie, do dziś nie został skazany.

Galeria

V i VI Brygada Wileńska AK

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.