fot. archiwum

Kiedy nagle, niespodziewanie odchodzi o nas człowiek, który był bliski naszemu sercu, żal jest wyjątkowy. Chciałabym napisać kilka słów o moim koledze, nie byłam wstanie powiedzieć tego przy jego pożegnaniu. A tak wiele chciałam powiedzieć – pisze Ewa Horanin.

fot. archiwum

Takich tłumów jak w ubiegłą sobotę, które przyszły pożegnać Marka Grabowskiego, Łeba od wielu, wielu lat nie widziała. Marek nie był osobą publiczną, nie lubił splendorów, nadzwyczaj skromny, był po prostu wyjątkowym człowiekiem. Jego wyjątkowość polegała na tym, co my ludzie wiele razy nie potrafimy dostrzec.

W każdej porażce widział światełko, kochał ludzi i zawsze miał dla nich uśmiech, życzliwość i wyjątkową cechę –optymizm. Tak się złożyło, że poznałam Marka przez jego żonę Celinę, która jest Prezesem stowarzyszenia w którym i ja pracuję.

Marek był naszym dobrym duchem – pomagał w wielu przedsięwzięciach, rozpalał i organizował ogniska dla dzieci, matek, współuczestniczył w przemarszach Księstwa Łeby, zawsze sprawy naszego miasta leżały mu wyjątkowo na sercu, nigdy się nie wymądrzał, czego się podjął zawsze robił to z pasją. Cieszył się jak mógł ludziom sprawić radość.

Zawsze stonowany, obserwujący życie z boku. Poznałam człowieka wyjątkowego i dziękuję losowi, że mogłam być i z nim przebywać. Jego cenne wyważone rady, trafne, przemyślane uwagi były wyjątkowym dla mnie źródłem. Nie pomylę, jeżeli napiszę, że Marek był wyjątkowym Łebianinem.

I tak sobie myślę, że nie trzeba zajmować wysokich pozycji społecznych, wielkich stanowisk, tak naprawdę ludzie zapamiętają nas, jakimi byliśmy, co daliśmy innym, bezinteresownie, tak po prostu od siebie. Wielki żal po stracie Marka nie tylko odczuwają jego bliscy, odczuwamy my – członkowie stowarzyszenia, Łebianie, przyjaciele i sąsiedzi.

Te tłumy ludzi, zwyczajnych, bezinteresownych, pod żadnym przymusem, które w sobotę przyszły żegnać Marka świadczą tylko o tym jak wielką stratę ponieśliśmy. Za szybko, nie tak miało być, miał jeszcze tyle do zrobienia!

Zostawił po sobie setki wspomnień, wyjątkowych chwil, w których dane i mnie było uczestniczyć. Widocznie Pan Bóg ma tam dla niego inne zadania…

B. Brecht napisał „Zadbajcie o to, abyście schodząc z tego świata byli nie tylko dobrzy, ale także abyście pozostawili innym dobry świat!”. Wiem, że w przypadku Marka właśnie to się spełnia.

Ewa Horanin

2 KOMENTARZE

  1. Bardzo przykra wiadomość.
    Z Markiem chodziłam do tej samej klasy podczas naszej edukacji w Technikum Budowlanym w Gdańsku – Wrzeszczu. Szkołę zakończyliśmy w czerwcu 1972 roku.
    Marek był jednym z najlepszych kolegów. Opis Marka podany przez panią Ewę Horanin pasuje w stu procentach!!! Ani dodać ani odjąć.

    Nie zdążyłam odwiedzić Łeby i nie zdążyłam odwiedzić Marka.
    Kiedy on był na krótkiej wizycie w Stockholmie, kilka lat temu, los chciał, że i wtedy nie pasowało nam się spotkać.
    Życie jest krótkie….

    A teraz jest już za późno.

    Ukłony dla całej rodziny Grabowskich.

    Z poważaniem

    „KOLEŻANKA Z NASZEJ KLASY”

    Helena Schön
    Stockholm

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.