Zmarł wędkarz, który wypłynął w morze z Łeby na pokładzie kutra „Halny”. Rybacy podczas reanimacji wzywali pomoc, ale stacja ratownictwa morskiego nie wysłała statku.

Do tragedii doszło w sobotę po godzinie 14, kilka mil morskich od brzegu na pokładzie kutra wędkarskiego „Halny”. Zasłabł 59-letni wędkarz z Obornik Wielkopolskich. Szyper natychmiast wezwał pomoc, ale służby morskiego ratownictwa z Łeby nie zdecydowały się na wysłanie jednostki w morze. Rybak rozmawiał z centrum w Gdyni, a tam zapadła decyzja, ze ratownicy nie popłyną, bo kuter wracał już z połowów, a na nabrzeżu czekała karetka. Rybacy są oburzeni i twierdzą, że po raz pierwszy spotkali się z taka odmową. Niestety wędkarz zmarł zanim jednostka dotarła do portu.
Ratownicy tłumaczą dziś, że centrum koordynacyjne Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni uznało, iż czas potrzebny na dopłynięcie do „Halnego” będzie taki sam, jakiego „Halny” potrzebuje na samodzielne dotarcie do portu. Ograniczono się więc do wezwania karetki pogotowia na nabrzeże portowe. Sprawę bada lęborska policja.
