Słynna gdańska latarnia morska z 1843 roku zniknęła bezpowrotnie. Okazuje się, że została dwa tygodnie temu przetopiona w hucie, do której oddał ją gdyński Urząd Morski. Latarnia w Nowym Porcie nie była wpisana do rejestru zabytków.

Małą latarnię (miała 12,5 metra) rozebrano dwa tygodnie temu z powodu remontu falochronu. Gdańszczanie i turyści sądzili, że została zdemontowana jedynie na czas prac budowlanych. Okazało się jednak, że latarnię pocięto na kawałki i przetopiono w hucie w Katowicach. Zgodę na to wydał Marian Kwapiński, pomorski konserwator zabytków w Gdańsku. Latarnie z 1843 r. nie była bowiem wpisana do rejestru zabytków. Mieszkańcy mówią, że to skandal. Tymczasem pracownicy Urzędu Morskiego zapewniają, że po zakończeniu prac hydrotechnicznych na falochronie stanie nowa latarnia. Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora twierdzi, że urząd planował wpisanie latarni do rejestru, ale nie zdążył. – To niezrozumiałe tłumaczenie, bo sam konserwator wydał zgodę na zniszczenie obiektu, który bezsprzecznie był zabytkiem techniki – mówi pani Barbara, która od lat zbiera pocztówki starego Gdańska. Wiele z nich przedstawia właśnie tę latarnie, która uchodziła za najstarszą na południowym Bałtyku.


2,5 metra ??? miniatura ?
zgubiła się jedynka z przodu :)