Przeciwnicy prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego ruszyli do ataku. Inicjatorzy referendum w sprawie odwołania prezydenta rozpoczęli zbieranie podpisów. Aby referendum doszło do skutku muszą zebrać co najmniej 7,7 tys. dowodów poparcia. Prezydent „nie wypowiada się w sprawie referendum”.
Przeciwnicy Macieja Kobylińskiego coraz bardziej zwierają szeregi. Jeszcze niedawno inicjatorzy referendum byli osamotnieni. Teraz do grupy niezadowolonych z rządów Macieja Kobylińskiego dołączyli przeciwnicy likwidacji szkół, prywatyzacji przedszkoli i kupcy z targowiska, którym nie podoba się, że prezydent zgadza się na powstawanie w mieście galerii handlowych i sklepów wielkopowierzchniowych, które ich zdaniem zabijają drobny handel. -Mamy coraz większe poparcie, coraz więcej ludzi chce odwołania Macieja Kobylińskiego, więc rozpoczynamy w całym mieście akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum – mówi Jarosław Madej, inicjator referendum w sprawie odwołania prezydenta Słupska. – Głos przeciw prezydentowi można oddać nawet robiąc zakupy w sklepie mięsnym. Punkty z listami poparcia dla referendum pojawiły się nie tylko na ulicach, miasta ale także w kilku halach targowych – mówi Marlena Rojek, przeciwniczka prezydenta.

Maciej Kobyliński zapowiedział, że nie będzie komentował sprawy referendum i jest w tym postanowieniu konsekwentny. Jednak nie tylko prezydent Słupska musi się obawiać o swoją posadę. W ostatnich tygodniach na Pomorzu zapanowała prawdziwa moda na referenda. Na pewno dojdzie do nich w Sławnie i Starogardzie Gdańskim. Podpisy pod wnioskiem o referendum są zbierane w Słupsku, Łebie i Darłowie. Do referendum może też dojść w Bytowie, Lęborku i Nowym Dworze Gdańskim.