Budowa okrętu wojennego, o którym od paru dni toczą się dyskusje, nie zostanie ukończona. Teraz, gdy się okazuje, że 400 mln złotych nie zostało wydane efektywnie zaczyna się rozliczanie rządów na przełomie ubiegłej dekady.
Z decyzją rządu, o nie dofinansowaniu dalszej budowy Gawrona, nie zgadza się Leszek Miller, szef SLD. Uważa, że podjęta decyzja poważnie obniża potencjał bojowy polskiej Marynarki Wojennej. – Uważam, że jest to zła decyzja. Wycofanie się z tego programu w poważny sposób obniża potencjał bojowy polskiej Marynarki Wojennej – mówił Miller na niedzielnej konferencji. Decyzje o budowie korwety zapadły, gdy ministrem obrony był Bronisław Komorowski, wspomniał szef SLD. – Wcześniej na Gawrona corocznie były zapewniane środki finansowe. W każdym razie tak było w okresie rządów SLD – zapewniał Miller. – Być może chodzi o to, by sprowadzić rolę Marynarki Wojennej do jakiegoś kompromitującego minimum. Jeśli minister obrony i premier twierdzą, że nie mają pieniędzy na dokończenie tego projektu, to mogą powiedzieć, że nie mają pieniędzy na siły lądowe, lotnictwo, to można zlikwidować armię, a wtedy też zlikwidować stanowisko ministra obrony narodowej, co wiązałoby się z konkretnymi oszczędnościami – mówił Miller.
Innego zdania jest Wiceminister obrony Marcin Idzik. – Plany korwety powstały oczywiście za czasów ministra Komorowskiego, wtedy były to plany nowoczesne. Natomiast umowa na korwetę została podpisana za premierostwa pana Leszka Millera, a dzień po podpisaniu tej umowy ścięto finansowanie tego projektu na cztery lata – powiedział Idzik. – Dlatego przez lata urzędowania premiera Leszka Millera nie było żadnych środków finansowych na korwetę Gawron. Pierwsze duże środki pojawiły się w 2005 r. – dodał wiceminister Idzik.
Początkowo plany zakładały budowę siedmiu, później trzech-czterech, potem dwóch okrętów, ostatecznie w stoczni powstawała jedna jednostka. Obecny rząd podjął decyzję zaprzestania budowy, a także podjęte zostaną próby sprzedaży kadłuba okrętu.