Liderzy i działacze poszczególnych ugrupowań wznieśli się ponad osobiste i partyjne ambicje i postawili na służbę krajowi. Taką postawę należy pochwalić i myślę, że jest to też droga do poprawy wizerunku polityki i polityków.
O takiej decyzji przesądziła przede wszystkim arytmetyka wyborcza, pokazująca, że tylko wspólny blok ma szansę na zwycięstwo. Takiego ruchu domagała się także opinia publiczna, a ostatnie wybory samorządowe tylko ją w takim przekonaniu wzmacniały. Przypominam sobie wielką manifestację w lipcu 2017 roku przed pałacem prezydenckim podczas której wielotysięczny tłum skandował: „ZJEDNOCZONA OPOZYCJA”. Dobrze, że tamten okrzyk dotarł do świadomości polityków opozycji. Z tego frontu wyłamał się jedynie Robert Biedroń ze swoim projektem „Wiosny”, ale jak pisałem w poprzednim komentarzu, tylko gdy będzie miał notowania na poziomie 12-15% jego samodzielny start, z wyjątkiem wyborów do Senatu, może być usprawiedliwiony.

Jednak zawiązanie KOALICJI EUROPEJSKIEJ to dopiero początek niełatwej drogi. Pojawią się wyzwania i napięcia programowe i personalne. Wydawałoby się, że można rozdzielić program na ten do Parlamentu Europejskiego i ten na wybory krajowe. Niestety życie pokazuje, że jest to niemożliwe. Rządzący PiS, wraz z przybudówkami, ogłosił bowiem kosztowny pakiet socjalny (500+ na każde dziecko, 1100,-zł „13” emerytura i chyba renta(?), zwolnienie z podatku PIT osób do 26 roku życia, przywrócenie lokalnych połączeń autobusowych) o wartości około 40 miliardów złotych, licząc na głosy beneficjentów. Kiełbasa wyborcza na stół została rzucona. Osobiście jestem przeciwny takiemu rozdawnictwu pieniędzy. Nie ma ono nic wspólnego z polityką społeczną nakierowaną na wsparcie rzeczywiście potrzebujących oraz zachęcającą np. do posiadania większej liczby dzieci, bo zapaść demograficzna jest faktem. Ten sezam z pieniędzmi został otwarty w sytuacji w której rządzący mówili m.in. niepełnosprawnym, nauczycielom, pracownikom sądów, policjantom, że pieniędzy brak na, uzasadnione dla tych grup społecznych i zawodowych, podwyżki. Można zatem powiedzieć, że PiS ich okłamywał, bo mógł wyraźnie powiedzieć, że pieniądze są, tylko dla kogoś innego, na wyborcze przekupstwo.
Ale jest jak jest. I tutaj opozycja ma wielki dylemat gdyż sama postulowała wcześniej zarówno rozszerzenie 500+ jak i „13”emeryturę. Czy zatem należy się z PiS-em licytować co do wysokości tych wyborczych prezentów, czy przyjąć taktykę wstrzemięźliwości? Licytacja prowadzi do absurdu, a wstrzemięźliwość zmniejsza wyborcze szanse. Zresztą PSL już złożył projekt ustawy przewidującej podwyżkę o 1000,-zł dla nauczycieli i zapowiedział następne inicjatywy. To istny poker wprowadzający nas na ścieżkę greckiej tragedii. I cóż w tej sytuacji począć? Poprzeć tę skalę rozdawnictwa – niedobrze! Być jej przeciwnym – też źle! Otóż w moim przekonaniu opozycja winna podbić stawkę np. o 100,-zł do każdej z propozycji PiS i zadeklarować, że w przypadku wygranych wyborów zrealizuje te obietnice, o ile budżet nie okaże się pusty, co nie będzie wykluczone, bo przecież PiS jedzie na kłamstwach. A w dalszej perspektywie zaproponować referendum z pytaniem czy polityka rozdawnictwa bez związku z pracą ma być kontynuowana, czy też ma być zastąpiona racjonalną polityką wynagrodzeń oraz pomagającą najsłabszym? Nie widzę innej drogi ostudzenia nastrojów i przywrócenia rozsądku.
Spodziewałem się również, że problematyka uchodźców będzie ważnym elementem wyborczych kampanii, ale póki co jest wyciszona, co nie oznacza, że zniknęła.
Natomiast w pozostałych kwestiach program KOALICJI EUROPEJSKIEJ, która w takiej czy innej postaci winna przetrwać do kolejnych wyborów, jest czytelny i obejmuje: respektowanie Konstytucji, przywrócenie trójpodziału władz i praworządności, wzmocnienie władz lokalnych, powołanie mediów publicznych, cofnięcie destrukcji w oświacie, gwarancje dla wolności gospodarowania oraz zmniejszenia i odpartyjnienia sektora państwowego, stworzenie korpusu służby cywilnej, uporządkowania spraw w wojsku i służbach specjalnych, realizację przyjaznego rozdziału kościołów i państwa, przywrócenie podmiotowego miejsca Polski w UE. Różnice pojawią się w kwestiach światopoglądowych, ale one nie powinny być pierwszoplanowymi.
W sprawach personalnych musi pojawić się miejsce dla osób z autentycznym dorobkiem, autorytetem i dobrą rozpoznawalnością, a niekoniecznie z partyjną legitymacją.
Jan Król, 27.02.2019.
Koalicja Europejska to twór antydemokratyczny i antypaństwowy. Zlepek różnych partyjek i polityków, których pamiętamy z niechlubnych czasów minionych, nie przynosi zaszczytów polskiej rzeczywistości. Jedyne, co spaja tych wszystkich „od lasa do Sasa”, to pęd do koryta w Brukseli i odsunięcie PiS od władzy. Tak pojęta DEMOKRACJA jest obca Polakom i mam nadzieję, że nie wypali. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby FALSTART można było nazwać SUKCESEM.
Dla pana tusk i kalicia obywatelska jest wzorem .Ja uwazam ze to sa zdrajcy oraz szprzedawczyki narodu polskiego .Tusk to folkdojcz?