Fot. W. Kompała / KPRM

Tymczasem! Występując na dorocznej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium nasz „eksportowy” premier na pytanie jednego z dziennikarzy czy byłby skazany, w świetle przyjętych rozwiązań ustawowych,  za opowieść o tym, że większa część rodziny jego matki, polskiej żydówki, została zamordowana przez gestapo wskutek zadenuncjowania ich przez Polaków, z całą powagą, po angielsku (a jakże), odpowiedział: „nie będą karane wypowiedzi, że byli polscy sprawcy (z ang. perpetrators) Holocaustu tak jak byli żydowscy, rosyjscy, ukraińscy, nie tylko niemieccy”.

I w tym momencie zaczęło się. Reakcja głównie żydowskiej, ale i ukraińskiej społeczności była natychmiastowa. Jak można przypisywać ofiarom Zagłady narodu żydowskiego udział w tej Zagładzie (98% polskich Żydów zostało zamordowanych)? Środowiska żydowskie na całym świecie ostro zaprotestowały przeciwko takiej wypowiedzi polskiego premiera. Zresztą pozostaje ona w sprzeczności z jednoznacznym oświadczeniem strony niemieckiej, że to Niemcy byli sprawcami Holocaustu, a nieliczni przedstawiciele innych narodów mogli być jedynie pomagierami w tym potwornym przedsięwzięciu. Ale mleko się rozlało.

Okazuje się, że Mateusz Morawiecki próbując zaskarbić sobie sympatię nacjonalistycznie nastrojonych grup oraz działaczy PiS wpadł we własne sidła. Uruchomił lawinę nieprzychylnych jemu i Polsce opinii w liczących się opiniotwórczych gremiach. Zresztą ta monachijska wypowiedź nie była wypadkiem przy pracy. Przy innej okazji bezsensownie nawiązał do powstania Bohdana Chmielnickiego sprzed 370 laty podczas którego Kozacy zamordowali ok. 100 tys. ludności żydowskiej, co rozsierdziło budujących swoją narodową tożsamość Ukraińców. Jeszcze gdzie indziej nie tyle opowiadał, co raczej donosił, że przez 30 ostatnich lat Polska nie dbała o swój wizerunek i historyczną prawdę, a pytany o analogię pomiędzy dzisiejszymi przejawami antysemityzmu w naszym kraju, a tym co działo się w marcu 1968 roku odpowiedział, że w 68 Polski nie było (?!). Ponadto złożył hołd tzw. „Brygadzie Świętokrzyskiej”, która zasłynęła z kolaboracji z hitlerowcami i miała udział w mordowaniu m.in. Żydów i Ukraińców.

Jednym słowem gafa za gafą. Czy biorą się one z niedokształcenia, czy z ideologicznego zacietrzewienia, czy z nieumiejętności dobierania odpowiednich słów, czy z przekonania, że takimi wypowiedziami podtrzymuje narodową dumę niemałej części nacjonalistycznie i antysemicko usposobionych rodaków.

Fot. W. Kompała / KPRM

Jarosław Kaczyński, poza deklaracją, że obcy jest mu antysemityzm, milczy. Mało poważny funkcjonariusz PiS jakim jest aktualny marszałek Senatu (Karczewski) ogłasza w mediach, że uchwalona ustawa nie będzie stosowana (to po co tak żarliwie forsował jej przyjęcie?). Wicemarszałek Sejmu (Terlecki), skądinąd profesor historii, stwierdza, że zostali podpuszczeni przez posłów z Kukiz 15. Otoczenie prezydenta mówi, że czeka na stanowisko Trybunału Konstytucyjnego. I tu też mamy ewidentną niekonsekwencję. Bo po co prezydent podpisywał ustawę do której miał zastrzeżenia natury konstytucyjnej?

Tak oto jesteśmy świadkami sytuacji, w której pozornie niewinne zapisy ustawowe obracają się przeciw celom, którym miały służyć. Rujnują wizerunek Polski, skłócają nas z krajami z którymi mieliśmy dotychczas wzorowe relacje (Izrael, USA, Ukraina) i na których nadal powinno nam zależeć, wywołują uśpione duchy nacjonalizmu, antysemityzmu, antyukrainskości i narodowego egoizmu.

W USA powstał spot reklamowy, dostępny natychmiast na całym świecie, w którym cztery pokolenia amerykańskich Żydów wypowiadają prowokacyjną formułę: „Polish Holocaust”, i deklarują, że gotowi są za jej wypowiadanie pójść do więzienia, co przewiduje nieszczęsna ustawa. Nawołują także do podpisywania petycji do rządu Stanów Zjednoczonych o „zerwanie relacji z Polską”.

Widzimy czarno na białym jak to prowadzona przez 29 ostatnich lat polityka oparta na racjach, dialogu, wzajemnym szacunku, współpracy, otwartości i sympatii zamienia się w politykę determionowaną przez emocje, półprawdy, ksenofobię, nieufność, podejrzliwość. Taka polityka prowadzi nieuchronnie do wzajemnej wrogości i obcości. A cenę za skutki takiej polityki, prowadzonej przez niewielką grupę „trzymającą władzę”, płaci całe społeczeństwo. Tak już nie raz było w historii. I oby się ona nie powtórzyła.

W intensywnej debacie toczonej w mediach pada często pytanie: jak wyjść z tej sytuacji? Odpowiedź jest prosta: uchylić absurdalną ustawę i przywrócić państwo prawa działające zgodnie z Konstytucją! Rzecz w tym, że nie ma kto tego dokonać. Władza PiS winna to uczynić, a jak jej na to nie stać to powinna ustąpić. Szkopuł w tym, że w demokracji władzę mogą zmienić wyborcy. A niestety ciągle ich ogromna rzesza zadowolona, lub obojętna jest na obłędną filozofię i praktykę rządzenia, którą funduje nam Kaczyński et consortes. I tu jest pies pogrzebany. Miejmy nadzieję, że do czasu.

Jan Król, 22.02.2018.

2 KOMENTARZE

  1. Wypowiedzi M.M. płyną z tzw. duszy, nie zastanawia się nawet 0,1 sekundy przed ich wypowiedzeniem. Do dymisji – opozycja powinna o tym codziennie!

  2. Może diagnozę co miał powiedzieć.Proszę pisać o” poprawnej” filozofii, która istniała do chwili ,gdy Polacy przejrzeli jak są manipulowani,co niniejszvm czyni autor- ceny za skutki takiej polityki, prowadzonej przez niewielką grupę są hańbiące, prawie na każdej płaszczyźnie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.