W „Rzeczpospolitej” przeczytałem: „Rośnie polska cyberarmia. Ochotnicza grupa hakerów dbająca o bezpieczeństwo Polski w sieci rozpoczęła działalność. Nad współpracą z hakerami zastanawia się (podkr. JK) resort obrony. Miejsca dla polskiej obywatelskiej samoobrony szuka też Minister Cyfryzacji”.

Natomiast z TVN 24, i nie tylko, dowiedziałem się, że „Minister Obrony Niemiec zainaugurowała działalność nowej formacji wojskowej przeznaczonej do walki m z cyberatakami. Niemiecka „CyberArmia” ma osiągnąć pełną zdolność bojową w 2021 r., a docelowo będzie liczyć 13,5 tys. żołnierzy”.

Te dwa fakty odczytałem tak jakby porównywać Mercedesa, Audi lub BMW z Mikrusem, Syrenką czy Polskim Fiatem. I żadne zaklęcia nie zmienią tej sytuacji. Prezydent Obama wymienił, przed paru laty, cyberbezpieczeństwo jako jedno z głównych wyzwań współczesności mających wpływ na życie miliardów ludzi. Cyberbezpieczeństwo to także jeden z warunków utrzymania się demokracji. Rządy państw autorytarnych marzą bowiem o wpływie na rezultaty wyborów w państwach demokratycznych i posługują się w tym celu hakerami, czego doświadczyły ostatnio Stany Zjednoczone, a przed taką próbą sił staną niedługo Francja i Niemcy.

A w naszej, polskiej zagrodzie nieoceniony Antoni Macierewicz formuje amatorską i po amatorsku Obronę Terytorialną wyposażoną w karabinki krajowej produkcji, bo narodowy przemysł zbrojeniowy musi mieć jakieś zamówienia, a w sprawie cyberbezpieczeństwa liczy na zaprzyjaźnionych hakerów. Nie dziwmy się zatem, że dziesiątki generałów i setki pułkowników opuszczają armię gdyż nie do takiej zabawy w wojsko i obronność kraju latami się przygotowywali i brali udział w misjach wojennych w Iraku czy w Afganistanie. I zamiast brać przykład z naszych zachodnich sąsiadów nasi władcy napinają muskuły, robią tęgie miny, zmniejszają znacznie nasz udział w eurokorpusie i obrażają się, że Niemcy +26 krajów UE wolą Tuska niż Saryusza-Wolskiego na czele Rady Europejskiej.

Dzień bez Antoniego i jego dworu w roli głównej byłby dniem straconym. Prokuratura zatem ogłosiła (kolejna rocznica smoleńska zbliża się), że rosyjscy kontrolerzy lotów umyślnie przyczynili się do pamiętnej katastrofy. W ten sposób, bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia dla zmiany kwalifikacji ich współodpowiedzialności za to feralne lądowanie, o której mówi raport rządowej komisji Jerzego Millera, zrzucili odpowiedzialność za katastrofę na stronę rosyjską. A co z wybuchem, trotylem, sztuczną mgłą – czym mamiona jest opinia publiczna od 7 lat? A może i to i to wchodzi w rachubę według domorosłych badaczy tej tragedii. Wiceminister Spraw Wewnętrznych Jarosław Zieliński z rozbrajającą szczerością powiedział w porannej rozmowie w radio „Zet”, że przecież samolot nie mógł się tak rozpaść i dokonać takiego spustoszenia bez dodatkowych czynników, bo przecież spadł na rozmiękłą ziemię. A na sugestię dziennikarza, że stało się to przy prędkości 280 km/godz. odpowiedział, że ta prędkość nie miała zasadniczego znaczenia. PRZERAŻAJĄCE! Nieprawdaż? Idąc tropem bezwolnych prokuratorów można by równie dobrze postawić zarzut umyślnego spowodowania tego tragicznego wypadku także polskiej załodze. Bo niby dlaczego nie. Nie jest wykluczone, że rosyjscy prokuratorzy pójdą tropem swych polskich odpowiedników.

Ja nie żartuję. A na żarty zdobywa się PiS-oland chcąc za wszelką cenę podtrzymać smoleńskie paliwo dla dzielenia Polaków i politycznej walki. OCHYDA! Po ludzku współczuję Jarosławowi Kaczyńskiemu. Stracił ukochanego brata, który akurat był prezydentem. Ale najbliższych straciły też 94 inne rodziny. Sam wśród ofiar doliczyłem się 26 bliższych i dalszych znajomych. Osobiście nie lubię wracać do tej tragedii sprzed 7 laty. Ale skoro ten ogień jest ciągle podsycany to nie można milczeć.

Dla celebrowania kolejnych smoleńskich rocznic rządzący wprowadzili możliwość rejestracji cyklicznych zgromadzeń co oznacza odmowę zgody na inne demonstracje w tym samym miejscu i czasie w perspektywie kilku lat. Jedynym chyba wyjściem w takiej sytuacji będzie stawienie się pod pałacem prezydenckim 10-go każdego miesiąca w ramach tego ”jedynie słusznego” zgromadzenia dla wykrzyczenia swojej prawdy przez tych, którym pamięć o wszystkich smoleńskich ofiarach jest bliska, ale którzy już wiedzą co było przyczyną tamtej katastrofy i woleliby ciszę nad trumnami swoich bliskich.

Takie oto refleksje naszły mnie w wigilię Wielkiego Tygodnia prowadzącego nas ku Zmartwychwstaniu.

Jan Król, 07.04.2017.

1 KOMENTARZ

  1. Panie Janku.
    Tak jest prawda.
    Czas szybko mija.
    Parę miesięcy i wrócimy do normalności.
    Pozdrawiam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.