Niestety to tego typu zdarzenia tworzą medialną wrzawę i przykrywają  rzeczywiście kluczowe problemy, którym dali wyraz ostatnio: pani pierwsza prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf oraz przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Obydwoje, powodowani okolicznościami, zajęli klarowne stanowisko, w sprawach za które są i czują się odpowiedzialni. Zrobili to w formie, którą zakwalifikowałbym jako swego rodzaju odezwy.

Pani prezes, przemawiając na zebraniach przedstawicieli sędziów sądów apelacyjnych oraz sędziów okręgów, zaapelowała o niezłomną ich postawę w obliczu łamania trójpodziału władzy w Polsce i upolitycznianiu wymiaru sprawiedliwości. „Środowisko nasze musi pokazać, że jest zjednoczone wokół idei państwa prawa (….). Chcemy, aby obywatel przed sądem czuł się bezpiecznie, wierząc, że sędzia jest niezawisły”. W innym miejscu stwierdziła: „W Polsce skończyła się epoka, kiedy mogliśmy polegać na zadeklarowanej w art.2 Konstytucji zasadzie demokratycznego państwa prawnego”. Sędziów czeka „walka o prawo, o niezawisłość” – mówiła. „Ma się ona toczyć w granicach prawa, ale musi być twarda i jednoznaczna, jak jednoznaczny jest ustrój państwa”. Ta walka nie obędzie się bez ofiar, na które trzeba być przygotowanym – podkreśliła. Twarde, ale jakże smutne to słowa.

Z kolei Donald Tusk, przed nieformalnym szczytem przywódców krajów członkowskich UE na Malcie, wystosował do nich list, w którym zwrócił uwagę na zagrożenia ze strony odradzających się nacjonalizmów, panoszącego się populizmu oraz nieprzewidywalnej polityki nowego prezydenta USA. „Po raz pierwszy w naszej (UE) historii coraz bardziej wielobiegunowy świat zewnętrzny staje się jawnie antyeuropejski lub w najlepszym przypadku eurosceptyczny”. Do takiej postawy skłania się niestety nowa administracja Stanów Zjednoczonych Ameryki. „Należy wyraźnie podkreślić, że rozpad UE nie doprowadziłby do przywrócenia mitycznej, pełnej suwerenności jej krajów członkowskich, ale do uzależnienia każdego z nich od wielkich potęg światowych: Stanów Zjednoczonych, Rosji, Chin. Niezależni możemy być tylko razem”. Kończąc swój list D. Tusk zwrócił uwagę na potrzebę uzdrowienia UE poprzez m.in. uszczelnienie granic zewnętrznych, jeśli chcemy mieć otwarte granice wewnętrzne, skuteczniejszą walkę z terroryzmem, zwiększenie wydatków na obronę i lepszą współpracę w tym obszarze, ściślejszą koordynację polityki zagranicznej, sprzyjanie inwestycjom i wzrostowi zatrudnienia, włączenie grup społecznych czujących się wykluczonymi.

Obydwa przytoczone wystąpienia idą pod prąd prowadzonej przez PiS polityki. Polityki łamiącej trójpodział władzy, godzącej się na co najmniej „dwie prędkości” w UE, budującej egzotyczne sojusze w połączeniu z osłabieniem osi Paryż-Berlin-Warszawa, dzielącej społeczeństwo na prawdziwych i podejrzanych patriotów, rozmontowującej tworzone przez lata kierownictwo polskiego wojska i wstrzymującej modernizację armii.

Ten kolizyjny kurs osób poczuwających się do odpowiedzialności za Polskę jako państwo prawa i UE jako wspólnotę suwerennych państw z ekipą aktualnie sprawującą władzę w naszym kraju może okazać się bolesny dla wszystkich. I żaden kolejny pomysł na „500+ prim” nie zapobieże osuwaniu się po równi pochyłej.

Jan Król, 14.02.2017.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.