„Jeśli chcesz więcej zarabiać to więcej pracuj” – pod takim hasłem wielokrotnie podejmowane były próby zwiększania poziomu aktywności zawodowej. Czy jednak większa liczba przepracowanych godzin oznacza, że gospodarka jest w lepszej kondycji? Niekoniecznie. W przeżywającej poważne trudności gospodarcze Grecji pracownicy wykonują przeciętnie obowiązki służbowe przez ponad 39 godzin w tygodniu. Warto pamiętać, że są to dane dotyczące wszystkich zatrudnionych. W związku z tym, że statystyka uwzględnia osoby wykonujące pracę w niepełnym wymiarze, średnia długość pracy jest niższa od ustawowego czasu pracy.  Grecy zajmują pod tym względem pierwsze miejsce w Europie. Są więc najdłużej pracującym narodem. Dla odmiany w Niemczech średnia ilość przepracowanych w tygodniu godzin wynosi o jedną trzecią mniej niż w Grecji. Zajmujący czołowe miejsca w rankingach poczucia osobistego szczęścia Duńczycy pracują najkrócej w Europie. Nie oznacza to jednak, że lenistwo przynosi zadowolenie.

 Źródłem wysokiego poziomu zarobków i możliwości skrócenia czasu pracy jest wydajność pracy. Zdolność do efektywnego wykorzystania czasu pracy mierzona jest ilością wytwarzanych dóbr lub usług. Pozornie zaskakujące porównanie czasu pracy w Grecji i w Niemczech wynika z odmiennych struktur gospodarek. Dominujące w Grecji zajęcia związane z usługami wymagają dużych nakładów pracy /dużej ilości przepracowanych godzin/. Natomiast w Niemczech wytwarzanie, charakteryzujących się najczęściej wysoką jakością, produktów z reguły  nie wymaga zwiększonej ilości godzin pracy. Wysoka jakość wykonanych produktów wynika z umiejętnego procesu wytwarzania. Przyjrzyjmy się, w jaki sposób zmiany długości pracy w różnych krajach wpływają na wydajność.

Analiza danych zebranych w Stanach Zjednoczonych wskazuje, że 10 proc. wzrost czasu przepracowanego w „nadgodzinach” wiąże się z obniżeniem wydajności pracy o 2,4 proc. Europejskie wskaźniki potwierdzają amerykańską relację między wydajnością pracowników i długością czasu pracy. Wzrost długości tygodnia pracy powyżej 37 godzin wiąże się z obniżeniem wydajności o 0,9 proc. Tak się składa, że w Polsce średnia ilość przepracowanych w tygodniu godzin wynosi około 37 godzin.  To dużo. Zajmujemy pod tym względem 4 miejsce w Europie /po Grecji, Rosji i Łotwie/. Jest bardzo prawdopodobne, że dalsze wydłużanie w Polsce czasu pracy wiązałoby się ze spadkiem wydajności. W rezultacie nie wykluczone, że za dłuższą pracę będzie można uzyskać wyższe zarobki. Jednak należy się spodziewać, że wynagrodzenie otrzymywane za kolejne przepracowane godziny będzie coraz niższe, gdyż spadać będzie wydajność.

Trwałego wzrostu wydajności nie uda się uzyskać bez nakładów inwestycyjnych. W ten sposób tworzony jest kapitał umożliwiający trwałe podwyższenie wydajności pracy. Efektem zwiększonej wydajności jest możliwość skrócenia czasu pracy. Podwyższenie zarobków można oczywiście także osiągnąć poprzez dłuższy czas pracy. Jednak uboczne efekty w postaci wypalenia zawodowego i podwyższonych kosztów ochrony zdrowia czynią dłuższe godziny pracy niezwykle ryzykowną metodą stymulowania wzrostu gospodarczego. Nie jest przypadkiem, że w czasie kryzysu gospodarczego w latach 2008 – 2009 w niemieckiej gospodarce dużą popularność zyskał system elastycznego czasu pracy. System dobrowolnego skrócenia czasu pracy uchronił ludzi przed bezrobociem. Zachowujący etaty pracownicy byli w stanie, po minięciu kryzysu, natychmiast tworzyć podstawy dynamicznego wzrostu gospodarczego. Okazuje się, że wewnątrz obowiązującego w Niemczech systemu, który utrudnia zwalnianie pracowników możliwe jest wprowadzenie rozwiązania zapewniającego niezbędną elastyczność czasu pracy.

Z okazji Świąt Wielkanocy chciałbym złożyć wszystkim czytelnikom Gazety Kaszubskiej serdeczne życzenia osiągnięcia możliwości wydłużania czasu wolnego od pracy poprzez trwałą zdolność do podnoszenia wydajności.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.