Nadszedł czas wielkiej próby dla państw Unii Europejskiej, USA, a także Rosji oraz takich międzynarodowych struktur jak ONZ, UE, NATO. Czy demokratyczny świat, respektujący prawa człowieka, da odpór szaleńcom odwołującym się wybiórczo i instrumentalnie do Allacha? Czy wyjściem z sytuacji jest zamknięcie się na „obcych” i ograniczenie praw i wolności obywatelskich? Czy też zdobędziemy się na podjęcie skoordynowanej walki i surową egzekucję wartości i praw wspólnych dla euroatlantyckiej przestrzeni.

Wybitny francuski myśliciel i historyk Alain Besançon powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (z dn. 17.11.15): „Islam nie da pogodzić się z republiką”. Czy ma rację? Wiele na to wskazuje. Ograniczając się tylko do państw arabskich w których występuje ta specyficzna zbitka religijnego zacietrzewienia oraz plemiennych uwarunkowań, w żadnym, poza rachityczną próbą w Tunezji, nie udało się zbudować demokracji. Miałem możliwość bycia w Maroko, Algierii, Tunezji, Egipcie, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Dubaju, Jemenie i widziałem jaka przepaść kulturowa nas dzieli. Począwszy od relacji mężczyzna- kobieta, poprzez stosunek do pracy, a skończywszy na prawie szariatu, sprzecznym z zasadą wolności religijnej uznawanej przez chrześcijaństwo. Historycznie kraje Bliskiego Wschodu były źródłem wielkich cywilizacji (egipskiej, perskiej). Później były turystyczną atrakcją. Dzisiaj są tyglem zwalczających się nacji i religijnych różnic, którego skutki odczuwamy bezpośrednio. Atak na WTC w Nowym Jorku, zamachy w Madrycie i w Londynie, strącenie rosyjskiego samolotu z turystami nad Synajem czy najnowszy rajd zamachowców w Paryżu, poprzedzony wcześniejszym uderzeniem na redakcję „Charlie Hebdo”, to tylko te najbardziej spektakularne przykłady. A ile było pomniejszych? A ile udaremniono?

Tylko skuteczna koalicja antyterrorystyczna z udziałem krajów UE, USA i Rosji może to szaleństwo zatrzymać. Proponuje to prezydent Francji. Czy takie działanie będzie możliwe biorąc pod uwagę, ż nie tak dawno putinowska Rosja zachowała się jak terrorysta wobec Krymu i Ukrainy? Ale może świadomość, że sama staje się celem terrorystów i mając na swoim terytorium 20 milionów muzułmanów, z których zapewne wielu podatnych jest na indoktrynację ze strony radykałów, zmieni swoją politykę i rozpocznie współpracę z cywilizowaną częścią świata.

Zgadzam się, że muzułmanie są podzieleni i, że nie można zatrzaskiwać drzwi przed uchodźcami uciekającymi przed terrorem swoich ziomków. Ale wiem jedno, że Europa docelowo powinna się otworzyć przed tymi, którzy uznają wartości i prawo obowiązujące w krajach, które będą chciały ich przyjąć.

A co z Polską w tej sytuacji? Demonstrowana przez ekipę obejmującą władzę niechęć do przyjęcia przydzielonej nam przez UE liczby ok. 7000 uchodźców, i to w momencie paryskiej tragedii, jest kompromitująca. I mówienie, że możemy tych biedaków przyjąć tylko dlatego, że ten poprzedni, zły rząd się na to zgodził, jednakże pod warunkiem gwarancji, że będą to przyzwoici Arabowie, a najlepiej chrześcijanie, nie ma nic wspólnego z europejską solidarnością. Bo któż ma nam te gwarancje dać? Sami musimy włączyć się w wypracowanie takich mechanizmów, które zminimalizują pojawienie się niepożądanych przybyszy. Począwszy od wzmocnionej ochrony granic UE, czego od początku domaga się przewodniczący Rady Europejskiej D. Tusk, poprzez wprowadzenie odpowiednich procedur weryfikacji przed udzieleniem zgody na ich pobyt. Ale nigdy stuprocentowej pewności nie uzyskamy. To też nie czas wypominania Angeli Merkel, że na początku tej niespotykanej fali migrantów otworzyła dla nich niemieckie terytorium. Taką postawą potwierdziła, że jest liderem, bądź co bądź, partii Chrześcijańskich Demokratów oraz zrobiła to pomna dramatycznej, nie tak dawnej, historii swojego kraju. Dzisiaj jest czas mądrego współdziałania i szybkiego podejmowania decyzji. Filozofia, którą daje się wyczytać z wypowiedzi niektórych członków nowego rządu, że „moja chata z kraja” daleka jest od już uzyskanej pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Chyba, że istnieje zamiar jej zminimalizowania i zmarginalizowania. Ale chyba nie po to odzyskiwaliśmy niepodległość i wolność.

Jan Król, 18.11.2015.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.