Grupa windsurferów uratowała życie dwóm żeglarzom którzy wypadli z jachtu podczas sztormu na Bałtyku. Do zdarzenia doszło we wtorek podczas treningu na Zatoce Gdańskiej w Górkach Zachodnich.
We wtorek w południe na Bałtyku rozpoczął się sztorm. Warunki na wodzie sprzyjały treningom na windsurfingu i kitesurfingu. Na wodę ruszyła grupa sportowców z sopockiego klubu żeglarskiego. Krótko po tym mężczyźni otrzymali informację o dwójce rozbitków, którzy wypadli zaburzę jachtu.
Żeglarze w skrajnym wyczerpaniu, od dwóch godzin dryfowali na Bałtyku w sztormiakach, butach i kapokach, które ledwo utrzymywały ich na powierzchni.
– O rozbitkach poinformował mnie Maciej Dziemiańczuk z SKŻ Sopot. Spłynął, żeby mnie zawołać, bo chłopaki na windsurfingu nie byli w stanie holować tonących. Mogli im podać deskę żeby nie utonęli ale fale znosiły ich na falochron. Od razu ruszyłem z pomocą – mówi Paweł Tarnowski, który brał udział w ratowaniu rozbitków.
Po chwili do rozbitków dotarła motorówka, którą płynął obserwator treningu. – To był cud. Grzegorz Mańkucki szybko zapakował chłopaków do motorówki i popłynął do portu w Górkach zachodnich gdzie została im udzielona pomoc. Poza skrajnym wyczerpaniem rozbitkom nic się nie stało – dodaje tarnowski.
Jacht, z którego wypadli żeglarze, znaleziono następnego dnia na plaży w Górkach Zachodnich.