Protest mieszkańców Lęborka, którzy w lipcu br. domagali się remontu jezdni i chodników zakończył się dla Katarzyny Czai skazującym wyrokiem sądu. Musi zapłacić karę grzywny w wysokości 100 złotych.
Katarzyna Czaja wraz z kilkudziesięcioma osobami w lipcu protestowała chodząc po pasach na ul. Kossaka w Lęborku z transparentami i hasłami w rękach. Zebrani domagali się szybkiego remontu ulicy i chodników, których bardzo zły stan stanowi duże zagrożenie zarówno dla kierowców jak i pieszych. Kobieta została posądzona o to, że jako współorganizator protestu zbyt późno poinformowała o zgromadzeniu Urząd Miasta i policję. Protest został uznany za nielegalny, natomiast Katarzynę Czaję uznano za winną spowodowania zgromadzenia w postaci protestu.
Kobieta nie godzi się z decyzją sądu i złożyła odwołanie. Twierdzi, że nie była organizatorką protestu. Tłumaczy, że została poproszona o dostarczenie pisma o planowanym proteście do urzędu i na policję, dlatego to właśnie jej nazwisko widnieje na powiadomieniu. Według przepisów pismo trafiło do urzędu o dwa dni za późno, dlatego protest został uznany za nielegalny, a pani Czaja za winną. Magistrat zaprzecza, że zawiadomił policję, ale przyznaje, że informacja o proteście została złożona za późno.
Radny Zbigniew Rudyk, który brał udział w proteście tłumaczy natomiast, że lipcowe wydarzenie nie było żadnym zgromadzeniem tylko spontanicznym zrywem. Dodaje również, że droga nie była zablokowana, a jedynie występowały utrudnienia w ruchu, gdyż, co trzy minuty przepuszczano samochody. Rudyk dopytuje także, dlaczego nie ukarano pozostałych organizatorów, skoro panią Katarzynę Czaję uznano za współorganizatorkę.