Takich rozmów jakie nagrał Serafin odbywa się w Polsce codziennie tysiące (a w świecie miliony). Ale są rozmowy nienagrywane i nagrywane. Te drugie można wykorzystywać  do politycznych rozgrywek o czym wielu już boleśnie się przekonało. Chociażby prezydent Nixon czy Lew Rywin. A że dzisiaj wszystko i wszystkich można nagrać więc warto mieć na uwadze co, kiedy i do kogo się mówi.

Umówmy się, że w sprawie obsady stanowisk w różnego rodzaju agendach państwowych i samorządowych, przez zauszników aktualnie sprawujących władzę, żadna z rządzących  formacji nie jest bez winy. Nawet szlachetny Włodzimierz Cimoszewicz, który z obrzydzeniem wypowiada się obecnie na temat praktyk aktywistów PSL-u, miałby sobie coś do zarzucenia. Pamiętam taką, sprzed laty, sytuację. Kiedy posłowałem z ziemi słupskiej, Wł. Cimoszewicz był premierem, a obecny senator Kazimierz Kleina był wojewodą słupskim interweniowałem osobiście u Cimoszewicza, w jego gabinecie, aby nie odwoływał Kleiny, który był dobrym wojewodą i zdołał utrzymać się przy Pawlaku i Oleksym jako premierach z innych obozów politycznych. Usłyszałem wówczas, że nie jest już w stanie dalej oprzeć się naciskom swoich partyjnych kolegów z SLD. I Kleina został odwołany. Dziś panowie senatorowie mogą sobie o tym porozmawiać. Ale czy będą mieli na to ochotę? Całkowicie śmieszni w swoim oburzeniu są liderzy SLD i PiS-u. To oni robili rzeczywistą czystkę trzymając  się leninowskiej zasady, że kadry są najważniejsze. Platforma nie pozostaje też bez winy o czym donoszą codziennie media.

Zatrudnianie działaczy partyjnych i różnych pociotków w instytucjach publicznych nie jest dobrą praktyką. Nie jest jednak łamaniem prawa. Fatalnie zatem, że mapę personalnych powiązań ma tworzyć CBA. Nie jest to, moim zdaniem, zadanie dla formacji policyjnej. Taką analizę winny czynić cywilne służby premiera i same partie o ile nie mają nepotyzmu zapisanego w swoich programach. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że to służby zaczną obsadzać swoimi ludźmi różne cywilne stanowiska, co zresztą i tak się dzieje. Ale bez przesady!

Główny  problem w poruszanej kwestii polega na tym jak połączyć kompetencje ludzi powoływanych na ważne stanowiska z zaufaniem do nich. Tak kompetencje jak i zaufanie są potrzebne dla realizacji określonych polityk formułowanych przez polityków. Nie można zatem polityków pozbawiać wpływu na personalne obsady. Kluczowa więc jest transparentność podejmowanych decyzji. A praktyka pokazuje wielką hipokryzję. Mnie nie przeszkadza, że zaufani ludzie prezydenta, premiera, ministrów czy włodarzy władzy lokalnej obejmują określone stanowiska. Do szewskiej pasji doprowadza mnie natomiast fikcja ogłaszanych konkursów. Konkursy trzeba ogłaszać wówczas gdy chce się rzeczywiście poszukać nowych i ciekawych ludzi. Ale wówczas procedurę naboru oddać należy wyspecjalizowanym firmom i zaakceptować ich propozycje.

PSL jako partia obrotowa, o długoletniej tradycji trwania przy władzy, opanowała obsadę tysięcy (ponoć sześciu) stanowisk swoimi do perfekcji. Warto przewietrzyć ten układ Panie premierze. Ale i własnej partii też warto dobrze się przyjrzeć .

Jan Król, 26.07.2012 r.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.