Ponad 30 martwych fok szarych znaleziono od początku czerwca na naszych plażach. Naukowcy niepokoją się, bo wśród odnalezionych martwych zwierząt są foki urodzone w helskim ośrodku.
Martwe foki znajdowano tego lata co kilka dni na całym wybrzeżu środkowym i w zatoce – łącznie już 31 sztuk. Zwierzęta morze wyrzuciło m.in. na plażach w Łebie, Gąskach, Czołpinie, Świbnie, Jarosławcu, Jastarni Dąbkach i Gdańsku. Wśród nich był także słynny Klif, wychowanek helskiego fokarium. Jego znaleziono z odciętym karkiem, do którego był przyklejony nadajnik.
Na razie wszystko wskazuje na ogromną liczbę wypadków. Naukowcy z Helu na razie nie mówią o żadnej chorobie. Po prostu fok jest coraz więcej, więc częściej ulegają wypadkom. Na początku tego roku zagadkę śmierci ponad 70 fok w ubiegłym sezonie wyjaśniał estoński biolog Ivar Jussi, który uchodzi za jednego z największych badaczy bałtyckich fok. Jego zdaniem nasze foki masowo wpadają w sieci rybackie. – Gdy rybacy wyciągną martwą fokę na pokład, z obawy przed kłopotami, z powrotem wrzucają ją do morza – mówi naukowiec. – Boją się, że martwa foka sprowadzi na nich jakieś ograniczenia w połowach lub konieczność zmiany rodzajów sieci, a więc przyniesie dodatkowe koszty – dodaje. – Tu nie ma żadnego wirusa, ani zanieczyszczeń – podsumowuje Ivar Jussi.
Warto dodać, że foki szare chętnie łowią ryby zaganiając je w kierunku sieci, bo wiedzą, że łatwiej będzie je schwytać. Niestety podczas polowań same zaplątują się w sieci. Skandynawowie podkreślają, że bałtycka populacja foki szarej wzrosła z 9-10 tysięcy w latach 90-tych do 22 tysięcy w roku 2008. Dopiero w ubiegłym roku liczba fok nieco się zmniejszyła, ale i tak przekracza obecnie 20 tysięcy osobników. W Polsce na stałe foki szare zadomowiły się u ujścia Wisły. Stale jest tam widywane stadko liczące około 20 osobników. Foki bardzo często są widywane także na wybrzeżu środkowym, głównie na plażach Słowińskiego Parku Narodowego.