Okazuje się, że w polskiej polityce nastał czas gorącej jesieni. W ustabilizowanej demokracji,  w takim czasie trwają z reguły prace nad budżetem państwa. Dokonuje się wyboru priorytetów rozwojowych na przyszłość, nie tylko w kontekście najbliższego roku kalendarzowego. A obecnie rządzący, przy rozkręcaniu machiny aparatu propagandowego państwa, powinni pamiętać, że zaledwie miesiąc dzieli nas od wielkich świąt Bożego Narodzenia A.D. 2017. I zastanówmy się na spokojnie, co właściwie się stało dnia 19  listopada 2017 roku?

Przypomnijmy, że D. Tusk jako Przewodniczący Rady Europejskiej gościł w Polsce całkiem niedawno, dnia 11 listopada br. Na zaproszenie Prezydenta RP, brał udział w obchodach święta Niepodległości Polski. Na osławionym tweetterze  (tt, 11.11.2017) pięknie się wpisał: „Dzień Niepodległości był, jest i będzie naszym świętem. Wspólnym. Wszystkich Polaków”. Warto przy tej okazji zauważyć, że władze naszego państwa nie okazywały szczególnej gościnności i jednak radości, z powodu oficjalnej obecności w naszym kraju, jednego z trzech najważniejszych polityków Unii Europejskiej, a przy tym blisko 7. letniego premiera RP (2007-2014). A powinna przecież obowiązywać zasada wysokiego szacunku. Z kolei sam D. Tuska zachował godną i skromną postawę. I na tym polega też różnica klasy, nie tylko politycznej. Trzy dni później (14.11.2017) D. Tusk zwrócił uwagę na spotkania w dalekiej Azji: przywódców USA, Chin, Indii, Kanady, Japonii i ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej). Okazuje się, że w kuluarach były także „pytania o Polskę w związku z marszem narodowców”. I niestety, jak odnotował D. Tusk, była to „reputacyjna katastrofa”. Przedstawiciele obecnego rządu polskiego, na ten sygnał ostrzegawczy, prawie w ogóle nie zareagowali. Dopiero pod naciskiem krajowej opinii publicznej i mediów, zaczęto dystansować się od antysemickich, nacjonalistycznych i antyeuropejskich haseł i transparentów, z marszu narodowców w Dniu Święta Niepodległości.

Co zatem stało się 19 listopada 2017 roku? Otóż tego dnia (o godz. 19.11) ukazuje sie wpis na tweetterze D. Tuska o następującej treści: „Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media – strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie.” Wpis ten wywołał burzę polityczną w krajowych mediach, i szczególną agresję w ośrodkach informacji i propagandy władz państwowych. Można by długo mówić i pisać o tym. Ale zwróćmy uwagę na elementarne, merytoryczne znaczenie tegoż wpisu. Słowo alarm, nie tylko ostrzega, ale i mobilizuje, póki nie jest za późno. W sytuacji, gdy od blisko 2 lat naruszana lub wręcz łamana jest Konstytucja RP, na którą, podkreślmy, wcześniej wszyscy rządzący przysięgali (w tym parlamentarzyści, ministrowie, szefowie urzędów centralnych), zasadny, wręcz konieczny jest alarm. Po drugie, blisko 25 lat budowaliśmy przyjazne relacje z Ukrainą. Polska była jednym z pierwszych państw, które uznało jej niepodległość. A tu obecny szef MSZ otwiera kolejne pola konfliktów polsko-ukraińskich. Po trzecie, „izolacja Polski w Unii Europejskiej” od wielu miesięcy jest niestety bolesnym faktem. A mamy tam Donalda Tuska, Jerzego Buzka, komisarz Elżbietę Bieńkowską i wielu polskich europosłów. Po czwarte, odejście od rządów prawa, ma miejsce od czasu poddania kontroli politycznej Trybunału Konstytucyjnego. Po piąte, atak na sektor pozarządowy jest widoczny w kontekście centralizacji państwa i dzielenia z góry środkami publicznymi (zarówno krajowymi, jak i unijnymi). Po szóste, z dniem 22 listopada br. Sejm RP zdominowany przez polityków PiS,  rozpoczął debatę nad ograniczeniem niezawisłości sądów, głównie pod pretekstem ich zdyscyplinowania. Po siódme, atak na wolne media jest szczególnie widoczny w mediach publicznych. Przykładowo obecne „Wiadomości” (godz. 19.30), w niczym, niestety, nie ustępują tubie propagandowej „Dziennika telewizyjnego” (też było wydanie główne o godz.  19.30) z czasów ministra Jerzego Urbana, w okresie stanu wojennego. A zapowiadana wcześniej „koncentracja mediów”, chwilowo odłożona, byłaby i może być  uderzeniem w niezależne media prywatne.  Po ósme, D. Tusk postawił kluczowe pytanie, czy to wszystko, to „strategia PiS, czy plan Kremla?” A dopisek, „zbyt podobne, by spać spokojnie”, jest nie tylko w moim przekonaniu, zaproszeniem do obywatelskiej debaty. Nikt, nawet rządzący w Polsce z najwyższego szczebla, nie mają prawa odmówić takiej inicjatywy D. Tuskowi. Po prostu, to prawo przysługuje każdemu obywatelowi polskiemu. A retoryka wyborcza, jest ciągle nadużywana, co widać gołym okiem. Dlatego warto wszystkim przypomnieć, że wybory prezydenckie odbędą się dopiero w połowie 2020 roku. I naprawdę, nie ma potrzeby, ażeby takim trikiem odwracać uwagi od fundamentalnej debaty – o państwie prawa, podstawowych wolnościach i Polsce europejskiej.

I prawie na sam koniec warto przytoczyć krótkie opinie i uwagi dwóch niezwykle kompetentnych i doświadczonych ekspertów od polityki polskiej. Na wszelki wypadek z samej Polski tj. b. ministra Bartłomieja Sienkiewicza i prof. Jadwigi Staniszkis. Otóż B. Sienkiewicz skonstatował (TVN, „Kropka nad i”, 21.11.2017) prostolinijnie: „Tusk powiedział prawdę. Nazwał rzeczy po imieniu”. I dalej wyjaśniał, że „stąd ten histeryczny atak”. B. Sienkiewicz przestrzegał przed rządami „jednego człowieka” i marszem na wschód, w kierunku „rosyjskim modelem zarządzania państwem”. Z kolei prof. J. Staniszkis z właściwą rozwagą,  dokonuje jednoznacznej oceny: „Sytuacja w Polsce jest poważna, dlatego zgadzam się z Donaldem Tuskiem, który bije na alarm!” („Rzeczpospolita”, 21.11.2017). Pani profesor dopowiada również, że „izolacja Polski w UE i konflikt z Ukrainą jest pożądany przez Rosję, choć nie sądzę, żeby Moskwa sterowała polityką PiS”. Ale, dalej dodaje,  podobieństwo jest gdzie indziej. A mianowicie: „W PiS panuje myślenie bolszewickie, cechujące Rosję Putina, oparte na wschodniochrześcijańskiej wizji, że trzeba wydobyć ze społeczeństwa „właściwe”  istnienie. A co jest „właściwe”, to najlepiej wie władza”. Nic dodać, nic ująć.

I na sam koniec. Minęła druga rocznica wyborów parlamentarnych i druga rocznicy rządu PiS. Świętujący, rządzący, z trudem hamowali tryumfalizm i samozadowolenie. Jakby zapomnieli, ze polityka w myśl katolickiej nauki społecznej, to przede wszystkim „roztropna troska o dobro wspólne”. W takim czasie, jak obecnie, niezwykle potrzebny jest dialog rządzących z własnym społeczeństwem. Nikt bowiem nie ma monopolu na mądrość i nieomylność. A demokracja, wolność, i silna pozycja Polski w Unii Europejskiej (na którą pracowaliśmy do 2015 roku, i to przez wiele lat, łącznie z wielkim doświadczeniem „Solidarności”), to właśnie jest polska racja stanu!

Jan Kulas

2 KOMENTARZE

  1. ALARM Tuska? Nie do wiary! Jak go traktować?
    Dlaczego nastąpił dopiero w dniu 19.11.2017 r., tydzień po Dniu Niepodległości?
    To o kilka dni, a nawet lat za późno. Odwaga staniała, kiedy siedzi się na miękkim fotelu w Brukseli. A gdzie był ten troskliwy o Polskę człowiek, kiedy jako Premier obserwował życie Polaków z zamkniętymi oczami?
    Jakoś wtedy nie dostrzegał, że kraj jest rozkradany, że panoszy się BEZPRAWIE w sądach i urzędach. Platforma skupiała się na walce z PiS-em, mając hasło przewodnie: „Nie dopuścić PiS do władzy”, zamiast skupić się dobrej gospodarce i ściganiu zorganizowanej przestępczości.
    Tak zrodziło się państwo teoretyczne, wyróżniające się jedynie AROGANCJĄ do swoich OBYWATELI. Skończyło się to i słusznie przegranymi wyborami, bo społeczeństwo nie daruje niespełnionych obietnic, które w gruncie rzeczy okazały się bajkami Premiera.
    I nie jest ważne, kto rządzi, ale jak rządzi.
    Nie popłacają partyjne walki o władze, pozbawione taktu i kultury.Obywatele chcą żyć godnie i w dobrze zorganizowanym państwie. Brakuje im autorytetów, które służą przykładem i pobudzają PATRIOTYZM, ten prawdziwy, czasem źle odczytywany przez innych.
    To nie przypadek, ten ALARM Tuska.
    Traktować należy go jako jeszcze jeden z wielkich nietaktów wobec swojej OJCZYZNY, tej dużej, jaką jest POLSKA, ale i tej małej, jaką są KASZUBY.
    Dlatego treść tego ALARMU jest nie do przyjęcia, bo to nie troska o Polskę.
    To po prostu FAŁSZYWY ALARM Tuska, zacietrzewionego, byłego lidera Platformy, który zapomniał, że jako przedstawiciel UE nie powinien walczyć z polskim rządem, bo to jest ingerencja w wewnętrzne sprawy demokratycznego państwa.
    Tyle mam do powiedzenia w sprawie, jako bezpartyjny przeciwnik partii, finansowanych z budżetu państwa.

  2. Obywatele którzy plują na własną Ojczyznę i nawołują do obstrukcyjnych zachowań nie są jej godni, w tym piszący ten artykuł, jako były lizus PO-zasługują jedynie na zapamiętanie i powszechne potępienie by nie znaleźli już nigdy miejsca w przestrzeni społeczno- politycznej. Ob. Tusk, gdyby nie był skażony nienawiścią do swojej Ojczyzny, czemu dał wyraz w swoim haniebnym wystąpieniu(wygwizdany) podczas obrad RN ZKP ,(której czł. jest piszący J Kulas) wstydził by się z tym swoistym tupetem pokazać Polakom na oczy. Władze naszego państwa w imię zasad tolerancji przychylnie potraktowały go z powodu oficjalnej obecności w naszym kraju ,mimo jego wynaturzeń jako jednego z trzech najważniejszych polityków Unii Europejskiej opluwających Polskę,Autor tak jak reszta totalnej opozycji zionie nienawiścią, drwiną, czyniąc przekręty wyolbrzymiając fałszywą troskę o Polskę. Nie można zacietrzewieniem szukać upustu w gazecie , która w swej nazwie jest …Kaszubska” .Można w tej gazecie pozwolić sobie na upowszechnianie patologii, której dopuścił się poprzedni układ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.