Wszystkie mecze eliminacyjne pokazały, że nasi zawodnicy, mimo kilku wybitnych indywidualności, nie stanowią zwartej, skutecznie grającej drużyny. Słabe mecze z Mołdawią i Czarnogórą już przesądziły, że z awansem będzie kłopot. Skąd zatem to podkręcanie atmosfery, że jednak mamy szansę, że może uda się nam pokonać Ukraińców, a potem Anglików i jakoś przejdziemy przez to ucho igielne grupowych rozgrywek.
Jeżeli za kadencji trenera Waldemara Fornalika reprezentacja wygrała tylko 30% meczy, a gdyby odliczyć dwa zwycięstwa z amatorską drużyną San Marino to ta statystyka byłaby jeszcze gorsza, to jest to zdecydowanie za mało aby uzyskać przepustkę do grona najlepszych. A to podkręcanie atmosfery bierze się ze zwykłego chciejstwa. Chcielibyśmy wygrywać. To ładne i naturalne. Lecz samo chcenie nie wystarczy. W parze ze chceniem muszą iść umiejętności, wola walki, dobra gra zespołowa i jak zwykle odrobina szczęścia.
Sytuacja naszej reprezentacji jest podobna do tej z jaką mamy do czynienia w wielu przypadkach na co dzień. Ostatnio było dosyć głośno o konflikcie pomiędzy związkami zawodowymi a pracodawcami i rządem. Kulejący dialog rozbił się doszczętnie o różnicę zdań w kwestii wynagrodzeń i potrzebną nowelizację kodeksu pracy. Związkowcy walczą o wyższe wynagrodzenia, stałe umowy i skrócenie czasu pracy, podwyższenie płacy minimalnej, wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej, ozusowanie, tak zwanych niesłusznie, umów śmieciowych, prawo do strajku z powodu już miesięcznego opóźnienia w wypłacie wynagrodzenia. Pracodawcy mówią: możemy płacić tyle na ile nas stać i za ile jesteśmy w stanie pozyskać pracowników, chcemy uelastycznienia sposobów zatrudnienia, nie możemy pozwolić sobie na skrócenie ustawowego czasu pracy do 38 godzin tygodniowo, nie zgadzamy się na indeksację płac o wskaźnik inflacji, ale przystajemy na powiązanie płac z wydajnością pracy.
Działacze związkowi, po wrześniowej demonstracji, w dalszy ciągu nie chcą usiąść do rozmów. Dlaczego? Bo kieruje nimi chciejstwo. A któż nie chciałby być zawsze młody, piękny i bogaty? Podejrzewam, ze każdy. Ale już wiemy, że to jest niemożliwe. Musimy więc także dopuścić i tę myśl, że skoro nie stać nas na coś w danej chwili, to należy wpierw zastanowić się co zrobić aby nasze oczekiwania, a nawet marzenia mogły się spełnić. Samo chcenie nie wystarcza, chociaż jest bardzo ważne.
Jan Król, 13.10.2013.