Kiedy z początkiem stycznia zeszłego roku zmarł nagle jeden z moich przyjaciół (znany mi od dzieciństwa, bo jeszcze nasi ojcowie przyjaźnili się), z którym widziałem się podczas Wszystkich Świętych poprzedzających jego odejście, zacząłem prowadzić listę swoich bliskich i znajomych, których już nie ma pośród nas na tym ziemskim padole. Znalazło się na niej 48 osób (w tym roku dopisałem dziewięć).