Bez mała pół wieku temu biegałem po stokach Bieszczad podczas obozu kondycyjnego, jako członek kadry juniorów województwa rzeszowskiego w koszykówce. Dzisiaj przyjechałem w ten zakątek południowo-wschodniej Polski dla odnowy i wzmocnienia układu kostnego. Już nie dałbym rady wnieść na barkach kolegi pokonując 50-cio metrową różnicę wzniesień, ale daję jeszcze radę wejść na "Wierch", "Jawor" czy "Kiczerę" oraz przejechać rowerem, niestety z podprowadzaniem od czasu do czasu, te kilkanaście kilometrów dziennie po krętych, pagórkowatych drogach i dróżkach. Kondycja wzrasta, waga spada co potwierdza słuszność zaleceń, że ruch i lekka dieta są warunkiem sprawności i dobrego samopoczucia.