Tego jeszcze nie było. Ani u nas, ani chyba na świecie. Trzy dzielne panie: Ewa Kopacz, Barbara Nowacka i Beata Szydło (alfabetycznie wymieniam – nie po wieku, urodzie czy mojej osobistej sympatii) stanęły do boju. Czy ktoś jeszcze waży się powiedzieć o nierównouprawnieniu płci pięknej? A może matriarchat puka do drzwi, panowie?