Dwaj Japończycy, którzy od lat promują w swoim kraju kaszubszczyznę, odezwali się do Haliny i Witolda Bobrowskich ze szkoły kaszubskiej w Głodnicy. Obaj przeżyli kataklizm i mają się dobrze. Motoki Nomachi i Zenno Yasushi bywali w Polsce, a także gościli Kaszubów w Japonii.

– Më jesmë bezpieczne, le we wiele miastach je jistnô tragedëjô (My jesteśmy bezpieczni, ale w wielu miastach jest prawdziwa tragedia) – napisał Motoki Nomachi, slawista upowszechniający wiedzę o kaszubszczyźnie na Uniwersytecie Hokkaido w Sapporo. Odwiedzał Kaszuby kilkakrotnie, w tym Szkołę Kaszubską na Głodnicy (gm. Linia) w 2007 roku. – Miałem przyjemność rozmawiać z nim po kaszubsku w tokijskiej kawiarni i odbyć w towarzystwie jego uroczej matki wycieczkę do Kamakury, gdzie pod olbrzymim posągiem Buddy fotografią z kaszubską flagą upamiętniliśmy kaszubsko-japońską przyjaźń – mówi Witold Bobrowski, który od lat prowadzi szkołę kaszubską w Głodnicy w powiecie wejherowskim. – Pan Motoki był organizatorem konferencji dotyczących języka kaszubskiego cieszących się dużym zainteresowaniem. Teraz dał znać swym kaszubskim przyjaciołom, że przetrwał katastrofę – dodał.

– Dobre wiadomości nadchodzą również od przyjaciela naszego domu, Zenno Yasushi, którego wizyta w Chëczy Klubu Studentów Kaszubów w Łączyńskiej w roku 1980 była nie małą sensacją – dodaje Halina Bobrowska, żona Witolda. – Yasushi, przez wiele lat wykładowca na amerykańskich uczelniach, a teraz w Tokio, był szczodrym gospodarzem podczas naszego dwutygodniowego pobytu w Japonii w 2009 roku.

Tymczasem najnowsze informacje z Japonii są zatrważające. Na skutek piątkowego trzęsienia ziemi i wywołanej nim fali tsunami mogło zginąć ponad 10 tys. ludzi – podała japońska telewizja NHK. Rząd wyśle w miejsca dotknięte kataklizmem kolejne 35 tys. osób do pomocy. Do soboty wieczorem Japońskie Siły Samoobrony wysłały w rejony dotknięte trzęsieniem ziemi i tsunami 65 tys. ludzi. W niedzielę rano premier Naoto Kan wydał instrukcję, nakazującą wysłanie kolejnych ratowników. Minister obrony Toshimi Kitazawa nazwał to największą operacją tych sił w historii. Według oficjalnych danych policji, w wyniku trzęsienia ziemi zginęło lub zaginęło ok. 2 tys. osób. W prefekturach Miyagi i Iwate znaleziono ponad 600 ciał. Lokalne władze nie mogą skontaktować się z dziesiątkami tysięcy osób. „Nie mam wątpliwości”, że w najbardziej dotkniętej kataklizmem prefekturze Miyagi bilans przekroczy 10 tys. zabitych – powiedział telewizji NHK szef policji w tym regionie Naoto Takeuchi. W niedzielę NHK informowała, że nie można się doliczyć 9,5 tys. mieszkańców miejscowości portowej Minamisanriku, zamieszkanej przez 17 tys. osób. Agencja Kyodo pisze, że w wyniku piątkowego kataklizmu co najmniej 20820 budynków zostało całkowicie lub częściowo zniszczonych.
W niedzielę rano do kraju przyleciały kolejne ekipy ratunkowe m.in. z Chin, Niemiec, Szwajcarii i USA. Tego dnia do północno-wschodnich wybrzeży Japonii dotarł amerykański lotniskowiec USS Ronald Reagan. Jak powiedział w sobotę ambasador USA w Japonii John Roos, okręt będzie transportował personel i sprzęt ratunkowy, korzystając z amerykańskich baz wojskowych leżących na wyspie Honsiu.
W piątek północno-wschodnią Japonię nawiedziło największe trzęsienie ziemi od 140 lat. Epicentrum znajdowało się u wschodnich wybrzeży wyspy Honsiu, na której leży również Tokio. Wstrząsy o sile 9 stopni w skali Richtera wywołały falę tsunami, która osiągała wysokość nawet 10 metrów i zmiatała z powierzchni budynki oraz samochody. Nadal dochodzi do silnych wstrząsów wtórnych.
To bardzo dobrze, że Motoki Nomachi – znany na Kaszubach slawista – przeżył ten kataklizm. Trzeba mu życzyć wszystkiego dobrego na przyszłość!
Marian