Szwedzka prokuratura zajmie się odnalezionym w pobliżu Gotlandii wrakiem okrętu podwodnego z czasów zimnej wojny – podało w piątek szwedzkie radio publiczne. Szwedzi sugerują, że zatopiona jednostka mogła należeć do polskiej lub radzieckiej marynarki.
Szwedzkie media podały, powołując się na informacje i zdjęcia uzyskane od firmy poszukiwawczej, że na wodach międzynarodowych w strefie ekonomicznej Szwecji, na południe od Gotlandii, odkryto nie dający się na razie zidentyfikować wrak okrętu podwodnego radzieckiego projektu 613. W latach 1949-1958 w ZSRR zbudowano 236 takich okrętów, a cztery z nich przekazano później Polsce. – Musimy przeanalizować nowe informacje, później zdecydujemy, czy wszcząć dochodzenie – powiedział szwedzkiemu radiu prokurator Mats Palm.
Były dowódca szwedzkich sił zbrojnych gen. Bengt Gustafsson powiedział, że być może na dnie Bałtyku spoczywa jeden z dwóch polskich okrętów podwodnych, namierzonych i zaatakowanych w 1980 roku przez Szwedów w okolicy archipelagu sztokholmskiego. Według gen. Gustafssona, polski okręt podwodny mógł zatonąć, kiedy był ratowany przez polski holownik już na wodach międzynarodowych w pobliżu Gotlandii. W Polsce nic nie wiadomo jednak, by którykolwiek z czterech polskich okrętów podwodnych projektu 613 – „Orzeł”, „Sokół”, „Kondor” bądź „Bielik” – doświadczył takiego losu.
Według opinii przedstawianych przez innych ekspertów w szwedzkich mediach, okręt mógł należeć do Związku Radzieckiego. Rosyjska jednostka tego typu osiadła w 1981 roku na skałach wewnątrz zastrzeżonego akwenu w rejonie bazy marynarki wojennej w Karlskronie na południu Szwecji.
Niewykluczone, że obiekt to tylko jednostka wycofana ze służby, celowo zatopiona na początku 90. przez marynarkę upadającego Związku Radzieckiego. Szwedzi obawiają się jednak, że we wraku mogą znajdować się materiały radioaktywne lub broń chemiczna. Dlatego szwedzka MW na razie odmawia zbadania znaleziska.