Co zatem nas czeka? Sondaże wskazują na to, że PiS otrzyma najwięcej głosów (ok. 40%), ale opozycyjne ugrupowania (KO, Lewica, PSL+Kukiz) mogą otrzymać łącznie nawet większe procentowo poparcie. Może to jednak nie przekładać się na większą liczbę mandatów, dzięki zawiłościom liczenia głosów metodą d’Hondta, premiującej zwycięskie partie. Ale nie musi! Walka więc będzie zacięta , a wynik ostateczny nieznany do końca. Taka sytuacja powinna zachęcać do udziału w wyborach.

Co jednak mnie zastanawia i zarazem smuci. To, że naturalny, w systemach demokratycznych, podział społeczeństwa okazuje się na tyle głęboki, że kampania wyborcza koncentruje się na hasłach i obietnicach sprowadzających się niejednokrotnie do wręcz pokerowej licytacji, która ze stron da więcej w wymiarze finansowym, a na dalszy plan schodzi debata jak to uczynić. W tym wyraża się populizm współczesnej polityki. I opozycja została postawiona w tym obszarze pod ścianą poprzez realizowane przez PiS rozdawnictwo pieniędzy.

Jednak największe moje zdumienie budzi fakt, że mimo setek afer, łamania Konstytucji, upartyjnienia państwa, klerykalizacji życia publicznego, dewastacji wielu instytucji od stadnin koni poczynając, a na Trybunale Konstytucyjnym kończąc, niszczeniu ludzi sprzeciwiających się władzy, dewastację służby zdrowia i oświaty poparcie dla PiS utrzymuje się na niezmienionym poziomie. Składają się na to moim zdaniem co najmniej cztery czynniki.

1. Hołdowanie przez zwolenników PiS, wraz z przybudówkami, nacjonalistycznym i pseudokatolickim poglądom. Wzniosłe zawołanie „Bóg, Honor, Ojczyzna” sprowadzone zostało do postawy nietolerancji wobec inaczej myślących, wrogości (uchodźcy, LGBT, gorszy sort, nihiliści), uważania Polski i Polaków za kraj i naród wybrany, leczenia kompleksów, skłonności do autorytarnych rozstrzygnięć, arogancji i cynizmu. Niestety taki sposób myślenia towarzyszy plus, minus 30% naszego społeczeństwa.

2. Realizowane rozdawnictwo pieniędzy, nawet ponad oczekiwania wyborców (tak było z dodatkiem zwanym 13-tą emeryturą i zapowiadaną 14-tą, czy sztucznym windowaniu płacy minimalnej), przysparza też sporą liczbę wyborców. Jaką? Nie wiadomo. Ale z pewnością znaczną. Nie neguję potrzeby wspierania ludzi ze środków budżetowych. Ale zwykłe rozdawnictwo wcześniej czy później źle się skończy. Już mamy do czynienia z odczuwalnym wzrostem cen i zwiększającą się inflacją, które pochłaniają rozdawane pieniądze oraz ciągle rosnącym deficytem budżetowym.

3. Czynnikiem odgrywającym istotną rolę w wyborczych decyzjach, szczególnie osób starszych, mieszkańców wsi i małych miasteczek w południowo-wschodniej i centralno-wschodniej Polski jest Kościół Katolicki poprzez postawę wielu biskupów i duchownych, mimo oficjalnie głoszonej apolityczności. Ciągle duży, chociaż zmniejszający się, wpływ Kościoła na zachowania swoich wiernych jest faktem. Jeżeli cieszymy się i świętujemy zwycięstwo wyborcze z 1989 roku to duża w tym była zasługa Kościoła i księży. Wówczas stanęli po stronie wolności i demokracji. Dzisiaj wspierają PiS z jego autorytarnymi zapędami, scentarlizowaną koncepcją państwa, łamaniem Konstytucji i trójpodziału władzy, zamachem na niezależność mediów z karykaturalną, propagandową rolą radia i telewizji publicznej.

4. Jest i czwarty powód, który przywołam. Brak wiary w siebie, w zwycięstwo po stronie opozycyjnej. Wielu, skądinąd znanych i uznanych, socjologów, dziennikarzy, publicystów, analityków, komentatorów oraz mediów sympatyzujących z opozycją koncentruje się głównie na dowalaniu jej, a to zarzucając niemrawość, brak programu, słabość liderów. Jeżeli słyszę, że „PiS maszeruje, a opozycja spaceruje” to krew się we mnie burzy bo nie ma to nic wspólnego z rzetelną oceną jej programowych propozycji czy prowadzonej kampanii. Takie marudzenie umacnia bezalternatywność wobec PiS i powoduje niechęć do wzięcia udziału w wyborach potencjalnych zwolenników opozycji. Jeśli PiS będzie nadal rządził to swój udział w tym będą mieli ci wszyscy dzielący włos na czworo, mimo deklarowanej antypisowości.

Wymienione czynniki powodują, że PiS utrzymuje poparcie na poziomie 5-6 milionów wyborców. Ale warto pamiętać, że to tylko ok. 20% spośród ponad 26 milionów uprawnionych do głosowania. Otóż jak pokazały ostatnie wybory samorządowe i europejskie oraz na co wskazują sondaże blok opozycyjny może liczyć na podobne poparcie. Więc od tego ile osób spośród tych, którzy dotychczas nie głosowali, a tym razem do wyborów pójdą i na kogo zagłosują zależy ostateczny wynik.

A stawka jest wysoka. Bo od rezultatu tych wyborów zależy czy będziemy krajem respektującym Konstytucję, niezawisłość sądów, wolność mediów, promujących ludzi kompetentnych i uczciwych, z silnym samorządem terytorialnym, efektywnie działającymi organizacjami pozarządowymi, sprawną służbą zdrowia, nowoczesną edukacją, pozbawionym smogu klimatem, budzącym respekt i szacunek społeczności międzynarodowej czy też będziemy „chorym człowiekiem Europy” jak to w historii bywało.

Ostatnio miałem okazję rozmawiać z kilkoma osobami nie biorącymi udziału w kolejnych wyborach. Albo ich to nie interesuje, albo uważają, że ich głos nie ma większego znaczenia, albo im się po prostu nie chce. Ale potem niech nie mają pretensji do całego świata. „Nie narzekaj!” – takie hasło wypisał sobie kandydujący z listy KO dzielny Łukasz Krasoń cierpiący od 7-go roku życia na postępujący zanik mięśni. Gdyby startował w moim okręgu z przyjemnością oddałbym na niego swój głos.

Jan Król, 7.10.2019.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.