W moim przekonaniu Krzysztof Zanussi to jeden z największych „sztandarów” polskiej sztuki filmowej ostatniego półwiecza. Widzę go obok tak wielkich twórców narodowej sztuki filmowej (i nie tylko) jak  Andrzej Wajda, Roman Polański, Jerzy Skolimowski, Krzysztof Kieślowski, Kazimierz Kutz i (pomimo wszystko) Antoni Krauze.  Ale K. Zanussi to nie tylko wybitny reżyser, artysta, ale także filozof, osoba o dużym oddziaływaniu społecznym.

Proszę się zatem nie dziwić się, że w sobotnie popołudnie (6.10.2018),  z Tczewa pociągiem Przewozów Regionalnych, udałem się do Sopotu, a ściślej do centrum bibliotecznego –  „Sopoteka” (na bazie dworca PKP). Po prostu, uznałem, iż tak znakomitej okazji nie można było przepuścić. I w tym miejscu wdzięczny jestem za inspirację mojej koleżance z Sopotu, p. Magdzie. Dla mnie było to po prostu pójście na spotkanie z Mistrzem, który chociaż dobiega 80. roku życia, dysponuje pełnią sił, pasji i spostrzegawczości. A jak na dobrze zorganizowanego obywatela przystało, przyszedłem kwadrans wcześniej, i dzięki temu zająłem dobre miejsce. A wkrótce sala całkiem wypełniła się.

Spotkanie z Krzysztofem Zanussim, z gracją i ze swadą poprowadził Krystian Nehrebecki. Odbyło się ono (po kwadransie akademickim, czego nie pochwalam) w ramach cyklu „Biesiady Literackie”. Trwało równe 60 minut, w tym był czas na pytania „z sali”, ale to chyba była słabsza część spotkania z Mistrzem. I tak bywa, nawet w Sopocie. Pretekstem do spotkania była promocja książki K. Zanussiego pt. „Uczyń ze swego życia Arcydzieło”. Ale po kolei.

Na „Biesiadach Literackich” są ciepłe i zwięzłe powitania. Tak było i tym razem. K. Nehrebecki w ramach ABC o bohaterze spotkania, wymienił jego 30 filmów, 20 książek, „człowieka nie spożytej energii” oraz laureata wiele nagród oraz wyróżnień krajowych i międzynarodowych. Interesująca też była końcowa puenta K. Nehrebeckiego: „Kultura polska = Krzysztof Zanussi”. A potem obejrzeliśmy 6. minutowy film o naszym Mistrzu. Świetny pomysł, dobrze wykonany.

  1. Zanussi na spotkaniu prezentował się jak zawsze elegancko, sympatycznie i rzekł bym prospołecznie. Mistrz zaczął od tego, że ceni swój kraj i patrzy na niego po kątem patrioty. A jak żyć?, to zawsze kluczowe pytanie. K. Zanussi zauważył skromnie: „Nie ma prostej recepty na życie”. W tym znaczeniu aktualna jest myśl Mędrca „chwilo trwaj!” (z „Fausta”).

Nie jest łatwo przywołać najciekawsze i najważniejsze myśli, spostrzeżenia i refleksje K. Zanussiego. Zgrabnie rozpoczął on od swojej ostatniej wizyty w Madrycie, gdzie panie przyszły na jego spotkanie autorskie, a panowie poszli … na mecz piłkarski Realu Madryt. Następnie podczas spotkania przywołał 40. lecie pontyfikatu Jana Pawła II (16.10.1978). Zwrócił przy tym uwagę na pewne wyjałowienie kultury Zachodu, w której ucieka się od wartościowania, w „imię świętego spokoju”. A nad wszystkim rozciąga się filozofia poprawności politycznej. I dlatego K. Zanussi odwołał się do Umberto Eco (1932-2016), gdzie w wartościowaniu są „języki lepsze i gorsze”. Tu, zapewne wielu z nas, pomyślało sobie, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Odwaga cywilna nie może należeć do historii. Po kilku kolejnych myślach Mistrza, obejrzeliśmy 3. minutowy zwiastun jego najnowszego filmu pt. „Eter”. Prowadzący spotkanie K. Nehrebecki podkreślał, że to „dzieło ostatnie”, to film zrobiony  z „ogromnym rozmachem”, w kooprodukcji pięciu krajów”. Film wkrótce (30.11.2018) będzie można obejrzeć w kinach.

Mnie osobiście bardzo zainteresowały myśli K. Zanussiego na temat, że tak powiem – klasycznej kultury. Jak zdefiniować kulturę? Właśnie takie pytanie postawił Mistrz. I w dużym stopniu na nie odpowiedział: „Kultura jest miarą rozwoju człowieczeństwa. Kultura jest wyrazem pełni życia”. I oczywiście oparł się tutaj o autorytet Karola Wojtyły (właśnie tak), który uczył, że „żyjemy dla kultury, a kultura jest dla zbawienia”. Innymi słowy, „kultura jest drogą do zbawienia”. I Mistrz Zanussi podkreślił, iż „kultura jest właśnie miarą człowieczeństwa”. Ale „ludzie, którzy żyją pięknie są wyjątkiem”. Chociaż dodał, mamy tutaj do czynienia z krzywą Gaussa. „Ze złem walczę, dobro popieram!”, uzewnętrznił swoją osobistą postawę K. Zanussi.  A „wartościujący”, dodał, „często dostają po uszach”. Cywilizacje, kultury, w tym „religie, też nie są jednakowe”. Nie da się, nie zauważyć, że „wielu przechodzi na islam”, spokojnie, chociaż z pewną troską dopowiedział Mistrz Zanussi.    

„Rozwój człowieka był możliwy przez zuchwalstwo”, powiedział w pewnym momencie K. Zanussi. Stad tytuł jego ostatniej książki (niekoniecznie w ogóle) pt. „Uczyń ze swego życia Arcydzieło”. Jakie to zawsze ważne i aktualne. Kolejno gospodarz spotkania cytował co ciekawsze i ważniejsze elementy z tej niepospolitej  lektury. W kontekście pytania o szczęście, Mistrz z przymrużeniem oka, uznał je za bałamutne. W istocie rzeczy „chodzi o sens życia”.  I tu odesłał też do ks. prof. Michała Hellera (ur. 1936), żartobliwie dodając, gdzie nawet „teologia się zestarzała”. Z kolei, predystynację, uznał K. Zanussi za „błąd logiczny”. „Staromodny stał się Luter”, skonstatował K. Zanussi, i to w roku jubileuszu 500. Lecia  powstania protestantyzmu. 

  1. Zanussi z pewnym wzruszeniem wspomniał przyjaciela, śp. Andrieja Tarkowskiego (1932-1986), wielkiego rosyjskiego reżysera filmowego i teatralnego, który jest „uważany za jednego z najwybitniejszych artystów w historii sztuki filmowej”. W kontekście dorobku Andrieja, podjął Mistrz refleksję o szczęściu. I tu bardziej powoływał się na swojego przyjaciela, który kapitalnie mu doradził, co ma robić, podczas krystalizowania się koncepcji filmu pt. „Z dalekiego kraju”. Ale o tym za chwilę. A szczęście? Powołał się tu również przyjaciela: „Co ja mam robić, aby być szczęśliwy? Okazuje się, że „człowiek nie może być do końca szczęśliwy”. I zarazem zaznaczył wyraźnie i dobitnie: „każdy powinien to zrozumieć”. A film „Z dalekiego kraju”? Mistrz Zanussi przewrotnie nazwał go „filmem na zamówienie”. Zastrzegł się, że nie chciał robić filmu hagiograficznego, przecież film miał zobaczyć młody papież (w trzecim roku pontyfikatu). Ale, jak wyjawił, miał „poczucie obowiązku obywatelskiego”. I właśnie wtedy, wahając się pomiędzy dziełem artystycznym i narodowym obowiązkiem (i tak bywa), poradził się Andrieja Tarkowskiego. I uzyskał, jak zauważył, prawdziwie mądrą radę. A mianowicie: „Zrób film o Polsce, a Karol Wojtyła niech będzie świadkiem”. Dopowiedzmy film „Z dalekiego kraju” stał się wydarzeniem roku 1981, jakże ważnego roku, nie tylko dla Polaków.    

W kontekście „skromnych pytań”, na czoło wybiło się pytanie o film pt. „Kler”. K. Zanussi jakby spodziewał się tego pytania. Wyjawił, że poparł scenariusz tego filmu. M. in. dzięki temu film ten  otrzymał dofinansowanie z środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF). Ale w filmie jest, nie ukrywał, sporo „przesady, irytacji” wobec „ziemskiej instytucji Kościoła”. Mistrz wyraził nadzieje, że „ten film pomoże polskiemu Kościołowi”. Pomimo, że film jest chwilami przykry i w dużym stopniu „karykaturą polskich hierarchów”. W kontekście tych uwag K.  Zanussi odwołał się również do Fiodora Dostojewskiego, jak rzekł „jednego z największych twórców światowej literatury”. Zapewne miał tu na uwadze kwestię walki dobra i zła, i swoistego poczucia smaku.

Spotkanie z Zanussim nie miało jakiejś szczególnej puenty, ani przesłania. Albowiem, jak mi się wydaje, samo w sobie skłaniało ono do najgłębszych refleksji, w tym nad „sztuką życia”. I, co się kilkakrotnie przewinęło na tym spotkaniu, idea – jak uczynić ze swojego życia Arcydzieło? I wciąż pozostaje aktualne i ważne,  podobne, kolejne pytanie K. Zanussiego: „Czy zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby osiągnąć sukces?”. A, ja osobiście, pozostaję w nadziei, że może Mistrz K. Zanussi, trochę wzorem A. Wajdy, podejmie trud jeszcze jednego dzieła filmowego!? A być może, jego autorytet ułatwi start, promocję jeszcze innego dzieła filmowego.

Jan Kulas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.