Unijne koła mielą wolno, ale konsekwentnie. Pisowskiej władzy wydawało się, że można bez końca lekceważyć zaniepokojenie, w instytucjach europejskich odpowiedzialnych za monitorowanie stanu praworządności w krajach członkowskich takich jak: PE, Komisja Europejska, Rada Europy czy Komisja Wenecka, jakie wywołało odchodzenie od zasad państwa prawa i zmierzanie w kierunku państwa autorytarnego. Jesteśmy członkiem tych gremiów i to członkostwo zobowiązuje.

Dlatego też PE 438 głosami, przy 152 przeciw i 71 wstrzymujących się przyjął rezolucję w której skoncentrował się na: ubezwłasnowolnieniu Trybunału Konstytucyjnego, działaniach wymierzonych w konstytucyjnie gwarantowany trójpodział władz, wolności mediów i prawie do informacji oraz zagrożeniach dla praw człowieka, w tym praw kobiet. Można powiedzieć, że przyjęta rezolucja wyszła naprzeciw oczekiwaniom tej części Polaków, która od dwóch lat w różny sposób sprzeciwia się łamaniu Konstytucji bo rozumie i docenia wartość demokratycznego państwa prawa.

Dlatego niezrozumiałym dla mnie było zachowanie większości eurodeputowanych PO i wszystkich z SLD, którzy wstrzymali się od głosu oraz PSL-u, którego przedstawiciele podobnie jak PiS opuścili salę obrad. To tak jakby „totalna opozycja” chciała nią być tylko w kraju, a poza jego granicami, ale w ramach europejskiej wspólnoty, wysługiwała się reprezentantami innych państw. Czyżby przestraszyli się opinii „zdrajców” i tak formułowanej przez obóz rządzący? Przecież będąc członkiem UE opozycja nie może inaczej zachowywać się w kraju i na unijnym forum. To tak jakby powiedziała, że odpuszcza wszystkie niecne działania władz, które jako opozycja na swoim terenie bezpardonowo atakuje. Dziwna, na wskroś schizofreniczna to postawa, którą już wcześniej kilkukrotnie Platforma zajmowała, nie mówiąc już o PSL-u, i za którą to, m.in., płacą cenę niskiego poparcia społecznego. Są sytuacje w życiu, że należy mówić „tak – tak, nie – nie”, co nie oznacza braku zdolności do dialogu i kompromisu tam gdzie pojawia się dla niego przestrzeń.

Uzasadniając takie stanowisko, któremu mimo to nie wszyscy się podporządkowali i zagłosowali za rezolucją, liderzy PO mówili, że nie chcieliby być posądzeni o przyłożenie ręki do ewentualnych sankcji jakie przyjęta rezolucja umożliwia (pozbawienie prawa głosu w Radzie UE czy cięcia finansowe). Ale wcześniej warto odpowiedzieć sobie na pytanie jakie UE posiada środki dyscyplinujące kraje członkowskie w sytuacji odchodzenia przez nie od kanonu wartości konstytuujących Unię? Więc jeżeli jest się za przywróceniem państwa prawa w Polsce to trzeba wkalkulowywać też sankcje w przypadku odmowy takich działań przez aktualnie sprawujących władzę.

Podczas omawianego posiedzenia PE znalazł też swoje echo tzw. marsz niepodległości, który, pod instrumentalnie i fałszywie użytym zawołaniem – „My chcemy Boga”, przedefilował przez centrum stolicy pod hasłami faszystowsko-nacjonalistycznymi („Biała siła”, „Ku Klux Klan”, „Czysta krew”, „Trzeba odsunąć od władzy żydostwo”, „Módlmy się o islamski Holocaust”, „Sieg heil”). To bardzo niepokojące, że w kraju, który tak wiele złego doświadczył ze strony brunatnej i czerwonej ideologii, pełnej nienawiści i wrogości do inaczej myślących i wyglądających, odżywają tego typu postawy, i co szczególnie bolesne, najmocniej wśród młodego pokolenia.

Łamanie praworządności przez władzę oraz wzrost ksenofobicznych nastrojów, w dużym stopniu przez tę władzę wywoływanych, tworzy niebezpieczną, wybuchową mieszankę, która cofa Polskę w jej rozwoju i byciu wiarygodnym partnerem na arenie międzynarodowej.

Jan Król, 20.11.2017.

1 KOMENTARZ

  1. Pełna zgoda. Ci tutaj wieszający psy na popierających rezolucję kompletnie nie rozumieją zasad członkostwa, a także celów, dla których do Unii wstąpiliśmy, traktują UE jak opresyjne państwo i zaborcę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.