Jakież więc było moje rozczarowanie i zasmucenie kiedy okazało się, że hasło brzmi: „różaniec DO granic”. Odczytałem je jako zamknięcie się na Europę i świat. Jako religijne wsparcie sprzeciwu wobec przyjmowania uchodźców. Jako,cytując klasyka, postrzeganie Polski w roli „wyspy wolności i tolerancji dla swoich”. Nie przypadkowo też dzień tej religijnej manifestacji wybrany został w święto Matki Bożej Różańcowej ustanowione po bitwie pod Lepanto w 1571 roku, w której to mniej liczne okręty chrześcijańskie pokonały flotę muzułmańską. Można by też nawiązać do zwycięstwa Sobieskiego nad Turkami, bo czemuż nie.

Pomyślmy! Taka niewielka zmiana w doborze i ustawieniu kilku liter, a słowa „bez” i „do” użyte w określonym kontekście zmieniają sens i przesłanie całego przedsięwzięcia. Ustawienie ponoć miliona katolików, a faktycznie ok 200 tys., na faktycznych i symbolicznych (porty lotnicze) granicach naszego kraju z hasłem : „różaniec DO granic” symbolizuje Polskę jako ostoję jedynej i prawdziwej wiary w przeciwieństwie do zlaicyzowanego Zachodu i Wschodu oraz wrogiego, niosącego samo zło islamu. A gdzie ewangeliczne „idźcie i nauczajcie”, a gdzie dokumenty Vaticanum II o „wolności religijnej”, a gdzie nauczanie i praktykowanie przez Jana Pawła II międzyreligijnego dialogu, a gdzie wołanie papieża Franciszka o otwarcie się na uciekających przed śmiercią i prześladowaniami?

Polski Kościół (na szczęście nie cały) i masa jego członków (na szczęście nie wszyscy) pozostają obojętni na to co w istocie o chrześcijaństwie stanowi. Serwuje się postawę zamkniętą, mentorską, niedialogową, zapominając, że sam Kościół rzymski mieni się Kościołem Powszechnym czyli ogarniającym swoją misją wszystkich w duchu miłości i z poszanowaniem wolności dla inaczej myślących, czujących, żyjących. Wielka szkoda, że tak wielka energia zwykłych, pobożnych i zapewne przyzwoitych ludzi skierowana została przez pomysłodawców przeprowadzonej akcji i wspierające ją państwowe instytucje do ukazania Polski jako kraju zamykającego się. Bo zawołanie „różaniec DO granic” oznacza, że chcemy być znowu przedmurzem wobec innych w sytuacji globalizującego się świata, otwartych europejskich granic, współpracy ludzi dobrej woli. A od przedmurza do zaścianka jest bardzo blisko. I wszystko to przez zamianę słów z „BEZ” na „DO”.

P.S.

Koncepcja organizowania życia publicznego w myśl hasła „DO granic” rozprzestrzenia się po kraju szybko. „DO granic” płotów podczas smoleńskich miesięcznic można tylko podchodzić. „DO granic” Sejmu i Senatu będzie można zbliżać się gdy zostanie zbudowany trzymetrowej wysokości parkan. „DO granic” siedziby przewodniej partii będzie można mieć kontakt kiedy postawiona zostanie żeliwna brama, aby uwolnić prezesa przed nieproszonymi gośćmi – głównie dziennikarzami.

Jedyna w tym pociecha, że władza odgrodzona od suwerena nie rokuje najlepiej.

Jan Król, 11.10.2017.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.