Dziennikarze, z udawaną zadumą, dociekają prawdy o odpowiedzialności za błędy popełnione podczas identyfikacji zwłok u polityków, którzy powtarzają „przekaz dnia” – ci związani z aktualną władzą zwalają winę na swoich poprzedników, a ci z obecnej opozycji próbują tłumaczyć, że sprawa nie jest tak prosta jak to się obecnie niektórym wydaje. Opinia publiczna mamiona jest opowieściami jak to źli Rosjanie i złą wolę wykazujący D. Tusk, R. Sikorski czy E. Kopacz zawinili w tej kwestii.
A prawda jest taka, że po przemieleniu ciał uczestników tamtej katastrofy było bardzo trudno dokonać szczegółowej ich identyfikacji. Znawca problemu informuje, że przy takim zdarzeniu ciało może być rozerwane nawet na 10 tysięcy części. I nie da się tego dokonać bez badań DNA. Szczególnie gdy nacisk strony polskiej oraz rodzin zmarłych na jak najszybsze sprowadzenie zwłok i godny ich pochówek był ogromny. Oczywiście, że zawsze można minimalizować pomyłki, że Rosjanie i obecni przy tych czynnościach Polacy mogli wykazać się większą starannością. Ale zgódźmy się, że sytuacja była nadzwyczajna i wymagała nadzwyczajnych działań. A pełna identyfikacja zwłok zajęłaby wiele miesięcy. Czy ktokolwiek z budujących dzisiaj klimat sensacji ze znajdowania szczątków różnych osób w trumnach domagał się tego wówczas? Łatwo krytykować po 7-miu latach ewentualne zaniedbania i pomyłki i szukać kozłów ofiarnych. Ale czy ktokolwiek z obecnych mądrali mówi dzisiaj jakby się sam zachował w tamtej sytuacji?
Cała ta historia przywodzi mi na myśl porównanie z łatwym dokonywaniem ocen ludzi, którzy załamali się podczas brutalnych przesłuchań czy zadawanych tortur. Zanim skrytykujesz taką osobę sam odpowiedz sobie na pytanie jak ty byś się zachował znajdując się w takiej sytuacji? Oczywiście nikt rozsądny na tak postawione pytanie ze 100% pewnością odpowiedzieć nie może. Ja mówię, że nie wiem jakbym się zachował gdybym był bity, miał wyrywane paznokcie czy gniecione jądra, Chciałbym zachować się heroicznie. Ale czy dałbym radę? Podobnie jest z oceną rządu D. Tuska po tamtej tragedii. Moim zdanie ówczesne władze zdały egzamin! Pochówki odbyły się godnie, w porozumieniu z rodzinami. Ci, którzy zażyczyli sobie kremacji mogli ją przeprowadzić. Trumny prezydenckiej pary zostały otwarte po przewiezieniu ich do kraju. Cześć zmarłym została oddana w atmosferze powagi i narodowej żałoby. I nikt nawet nie przypuszczał, że z tego dramatu, który paradoksalnie zjednoczył naród, można uczynić oś politycznej walki na lat wiele.
Katastrofa smoleńska połączyła na zawsze jej uczestników. Odeszli z tego świata do wieczności jednocześnie. Czy zatem jest coś niemoralnego w tym, że niektóre ich szczątki są przemieszane? Winno to być traktowane raczej jako symbol wspólnego losu, który ich złączył, a nie jako okazja do ponownego otwierania ran, które winny już się goić. Pięknie to ujęła pani Izabela Sariusz-Skąpska, córka jednego z uczestników tamtej niefortunnej wyprawy pana Andrzeja, pisząc: „Wiem, że Tata siedział w gronie Przyjaciół(….).Działali razem. Łączyła ich katyńska tragedia. W ostatniej sekundzie byli blisko. Bardzo blisko”. I dlatego „powtarzam któryś raz: byłam, jestem i będę przeciwna ekshumacji”. (GW z 01.06.2017).
A co Kościół Rzymski w Polsce w tej sytuacji czyni? Milczy, bo tak jest mu wygodnie. Czy ma znaczenie dla Pana Boga, że niektóre szczątki znalazły się razem. Tradycja i szacunek dla zmarłych nakazują integralność ich ciał. Ale przecież w przypadku kremacji czy mogił zbiorowych różne zapewne sytuacje mają miejsce. Wydaje mi się, że Pan Bóg w swej doskonałości dokładnie rozpozna swoje dzieci i w dniu zmartwychwstania wszystkie cząstki poszczególnych osób wrócą na swoje miejsce. Ale do tego potrzebna jest żywa, a nie udawana, wiara.
Na koniec tych rozważań mam propozycję. Skoro władze PiS tak mocną chcą nadal epatować opinię publiczną smoleńską tragedią niech zlecą realizację filmu dokumentalnego pokazującego w szczegółach i w dużym zbliżeniu rozrzucone i pokiereszowane ciała, czynności związane z ich odnajdywaniem, selekcjonowaniem i identyfikowaniem, przeprowadzone pochówki i obecne ekshumacje, opinie rodzin i ekspertów. I niech taki film będzie emitowany w telewizji publicznej dwa razy dziennie przez rok. Może w końcu nasycą się tą grą Smoleńskiem. Przecież państwo PiS stać na taki horror.
Jan Król, 05.06.2017.
Racja w 100% o czym nieraz tu pisałem na podstawie doświadczeń wyniesionych z lotnictwa, wojskowego w którym przesłużyłem w powietrzu 25 lat.
Uzmysłowienie sobie tego co zaszło w Smoleńsku, nie wymaga żadnej nadzwyczajnej wyobraźni.
Nie zamierzam bynajmniej pochwalać Rosjan, bo faktem jest że niezbyt starannie podeszli do badań i odesłania do Polski szczątków ofiar, ale mam niemal pewność że byli przekonani iż dojdzie do pochówku w zbiorowej mogile właśnie dlatego, by uniknąć nieporozumień jakich jesteśmy świadkami.
Patrząc zresztą na rozwój wydarzeń dochodzę do wniosku, że to co się stało nie było żadnym przypadkiem ani wynikiem niewiedzy.
Uważam że był to pretekst do podziału społeczeństwa oraz wojny polsko-polskiej która trwa po dziś dzień, a której inicjatorem jest nie kto inny tylko Jarosław Kaczyński, który nienawidząc wszystkich ludzi wykorzystał do tego nawet śmierć brata…