Siłowa eliminacja przedstawicieli KOD z uroczystości żałobnych bohaterskich żołnierzy „Inki” i „Zagończyka”, która z udziałem najwyższych władz państwowych i kościelnych odbywała się w Gdańsku, zawłaszczanie tradycji „Solidarności” przez „prawdziwych Polaków” czy odczytanie na Westerplatte, w apelu poległych, tylko nazwisk ofiar smoleńskiej katastrofy pokazują jak Polacy są podzieleni. A te podziały inspirują i osłaniają: naczelnik J. Kaczyński, prezydent i rząd oraz wielu hierarchów Kościoła zwanego powszechnym. Bo gdyby właśnie przedstawiciele Kościoła twardo postawili sprawę, że nie będą tolerować takich zachowań pod sankcją odmowy dawania religijnej oprawy takim uroczystościom to szybko skończyłaby się ta hucpa. Ale skoro dopuszcza się do takich zachowań, i to ze szczytu najważniejszego sanktuarium czyli na Jasnej Górze, to trudno się dziwić, że ta kula śnieżna toczy się i przemienia w lawinę nienawiści, wzajemnego szczucia, kłamstw i zohydzania tego co winno być czczone i szanowane przez wszystkich. A wystarczy iskra czy jakiś nieszczęśliwy wypadek, aby aktualny stan społecznego napięcia przeobraził się w hekatombę.

W hierarchii odpowiedzialnych za ten drastyczny podział społeczny dostrzegam na pierwszy planie wielu wysokiej rangi duchownych, następnie aktualne władze państwowe, a na końcu działaczy PiS i „Kukiz15” oraz bojówki spod znaku ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. Dlatego też np. Minister Spraw Wewnętrznych Mariusz Błaszczak może mówić, z pełnym poczuciem bezkarności, o udziale sympatyków KOD w uroczystościach gdańskich jako zaplanowanej prowokacji. Nawet chyba nie zdaje sobie sprawy, że sięga tym samym do arsenału epitetów używanych przez komunistycznych przywódców w rodzaju: „warchoły”, „prowokatorzy”, „zapluty karzeł reakcji” itp.

Nie dziwię się zatem, że Lech Wałęsa, legendarny i niekwestionowany przywódca tamtej, wielkiej „Solidarności” nie wziął udziału w oficjalnych uroczystościach upamiętniających podpisanie gdańskiego porozumienia. Nie można wpierw wylewać kubłów pomyj na jego głowę, a potem kierować grzecznościowe zaproszenie. Do rangi wydarzenia dochodzi wówczas, że prezydent Duda podaje rękę Lechowi Wałęsie podczas mszy w kościele. Więc można mieć w takiej sytuacji uzasadnione wątpliwości co do szczerości takiego gestu. A brak szczerości w takim przypadku to tak jak brak szczerego postanowienia poprawy podczas spowiedzi. A wówczas taka spowiedź wedle prawa kościelnego jest nieważna.

polskie-symbole

Czy zatem czekają nas dwie prawdy o ważnych zdarzeniach naszej niełatwej historii? Czy wykorzystywanie istotnych symboli narodowej tożsamości takich jak: Orzeł, Flaga, znak Polski Walczącej, pomnik Małego Powstańca ma dzielić, a nie łączyć? Czy w obawie przed agresją ludzie będą się bali uczestniczyć w doniosłych uroczystościach i zastanawiać się będą, parafrazując tytuł znanego filmu Marka Piwowskiego, „Przepraszam czy tu biją” czy NIE BIJĄ. Jedyną radą na taki scenariusz jest masowy sprzeciw tych, którzy brzydzą się takim obrotem spraw.

Jan Król, 05.09.2016.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.