Fot. bornholmnatur.dk/H.Olsen

O istnieniu na Bałtyku małego archipelagu Ertholmene, odległego 18 km od Bornholmu, wiedzą pewnie tylko nieliczni Europejczycy. W jego skład wchodzi 6 wysepek: Christiansø, Frederiksø, Osterskaer, Vesterskaer, Graesholm i Tat, przy czym tylko dwie pierwsze są zamieszkałe przez ludzi.

Największa wyspa – Christiansø – ma zaledwie 600 m długości i 400 szerokości. Co ciekawe, Ertholmene administracyjnie nie należą do żadnego duńskiego województwa, lecz podlegają bezpośrednio Ministerstwu Obrony Danii. To zaś wiąże się z niezwykłą historią wysp…

Fot. bornholmnatur.dk/H.Olsen

Główna wyspa archipelagu pierwotnie nosiła nazwę Kirkholm, zaś później Ertholm. W 1600 r., po kolejnej skandynawskiej wojnie, Duńczycy dostrzegli, że wyspa posiada także spore znaczenie strategiczne. Latem 1684 r. z polecenia króla Christiana V rozpoczęto tu budowę nowej morskiej twierdzy, która miała w przyszłości strzec interesów korony na Bałtyku. Od imienia monarchy wyspie nadano nazwę Christiansø. Większość fortyfikacji – mury, wieże i główne budynki wzniesiono z granitu, którego na wyspie zawsze było pod dostatkiem, ponieważ jest ona jedną wielką skałą. Częścią potężnej twierdzy stała się także sąsiednia wysepka Frederiksø, którą połączono z Christiansø zwodzonym mostem, zaś w naturalnej cieśninie pomiędzy nimi zbudowano przystań. Armia uzbroiła twierdzę w liczne działa i obsadziła stałą załogą, której liczebność wahała się zależnie od czasów- na ogół stacjonowało tu jednak ok. 100 żołnierzy, a najwięcej (w 1801 r.) 494 osoby. W 1720 r. Duńczycy zbudowali kolejne stanowisko dla baterii dział na trzeciej wysepce – Graesholm. Wkrótce okazało się, że morska forteca jest nie do zdobycia. Szwedzi – odwieczny wróg Danii – nawet nie próbowali jej forsować. Na odwagę zdobyli się dopiero Brytyjczycy w czasie wojen napoleońskich, w 1808 r. Przez jeden dzień 6 angielskich okrętów bombardowało twierdzę, lecz… bez powodzenia.

Duńczycy rozbudowali fortyfikacje po raz ostatni w 1825 r. i jednocześnie otworzyli tu więzienie. Jednak już ćwierć wieku później twierdza Christiansø zaczęła tracić na znaczeniu. W 1855 r. na wyspie wybuchła epidemia cholery. Wojsko uciekło wówczas na Bornholm, pozostawiając chorych, więźniów i strażników. Podobno po kilku nawrotach epidemii wymarli wszyscy mieszkańcy obu wysp. Przez lata były one niezamieszkałe, dopiero pod koniec stulecia zaczęli się tu osiedlać rybacy z pobliskiego Bornholmu oraz byli żołnierze.

Fot. visitdenmark.pl

Dziś na Christiansø i Frederiksø mieszka ponad 100 osób, zaś pozostałe wyspy, ze względu na siedliska dzikiego ptactwa, objęte są ścisłą ochroną przyrody. Miniarchipelag odwiedza rocznie aż 75 tys. turystów, jednak zazwyczaj są to wizyty kilkugodzinne. Tylko nieliczni mają szczęście pozostać tu na dłużej. Na głównej wyspie jest tylko jeden mały hotel z karczmą oraz miniaturowe pole biwakowe dla 20 namiotów. Konserwator zabytków zabronił tu bowiem budowania czegokolwiek – nawet mieszkańcy nie mogą wznosić domów! Uciążliwością jest także brak wody pitnej, toteż deszczówka, którą gromadzi się tu w wielkich zbiornikach jest „na wagę złota”.

Na dobry pomysł wpadł karczmarz z Christiansø, który na używanych w jego lokalu serwetkach wydrukował odpowiedzi na wszystkie pytania, które bezustannie i do znudzenia stawiają przybywający tutaj wścibscy turyści:

1. Na wyspie żyje 115 osób w 50 gospodarstwach.
2. Nie, nie można tu wynająć żadnego domu.
3. Tak, mamy szkołę, w której 4 nauczycieli uczy 18 dzieci.
4.Nie, nie mamy własnego pastora, ale co drugą niedzielę przybywa do nas duchowny z Bornholmu i odprawia mszę.
5. Tak, mamy lekarza, który przyjmuje codziennie przed południem przez godzinę.
6. Jako karetka pływa kuter „Elephant” („słoń”), należący do rządu duńskiego, zaś gdy trzeba przybywa do nas szpitalny śmigłowiec z Kopenhagi.
7. Tak, możemy hodować drób, ptaki i króliki, ale żadnych psów i kotów, by nie zanieczyścić wody pitnej.
8. Tak, mamy telewizję, ale anteny są ukryte pod dachami ze względu na ochronę środowiska.
9. Co robimy zimą? – To samo co ludzie na kontynencie: czytamy książki z własnej biblioteki, mamy chór i przede wszystkim aż 115 przyjaciół i znajomych do odwiedzenia. Nie jesteśmy więc samotni.
10. Problem jest tylko w tym, że nasza młodzież w wieku 13 lat musi opuścić wyspę i kontynuować naukę mieszkając w innej części Danii w internacie.

Cała zabudowa obu wysp jest zabytkowa. Na Christiansø, tuż przy porcie znajduje się dom administratora z 1735 r., w którym namiestnik duńskiego Ministerstwa Obrony urzęduje także dziś (jest jednocześnie latarnikiem). Budynek obok, w którym mieści się hotel i sklep był niegdyś siedzibą wojskowego komendanta. Za nimi stoi potężna wieża Store Tårn, która od ponad stu lat pełni funkcję latarni morskiej. Nieco dalej znajduje się kościół. Budynek ten do 1821 r. służył jako… kuźnia. W środku wysepki usytuowany jest królewski ogród, a za nim szkoła. Za budynkiem szkoły znajduje się zbiornik wodny, zaś obok – na terenie dawnej baterii armatniej – małe pole namiotowe. Z kolei na południowym cyplu wyspy warto obejrzeć kwatery żołnierskie, które mieściły się w kamiennych domkach oraz wysunięty bastion. Stąd rozpościera się wspaniały widok na całą okolicę.

Na sąsiedniej Frederiksø (wystarczy przejść przez most) trzeba zwiedzić zbudowaną w 1685 r. basztę Lille Tårn („mała wieża”) i mieszczące się w niej muzeum. Na przeciwległym końcu wysepki znajduje się budynek więzienia z 1825 r. W XIX w. trzymano tu między innymi więźniów politycznych. Najsławniejszym z nich był przeciwnik monarchii (za rządów Fryderyka VI), znany duński teolog i filozof Jacob Jacobsen Dampe.


ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.