Sam swego czasu myślałem, że gdyby kobiet było więcej w polityce to może mniej wojen byłoby na świecie. Że gdyby w krajach muzułmańskich kobiety były traktowane po partnersku i nie musiały zasłaniać swoich głów i twarzy to nie dochodziłoby do takich tragedii jakie obserwujemy w krajach arabskich. Z wielką ciekawością obserwuję zatem jak radzi sobie ta żeńska trojka w walce o głosy wyborców. Więc kilka uwag, które mi się nasunęły.

Po pierwsze rodzi się pytanie na ile wszystkie trzy panie są rzeczywistymi liderkami swoich formacji, a na ile są wymysłem starych politycznych wyjadaczy (Tuska, Millera, Palikota, Kaczyńskiego), którzy mając świadomość jak są zgrani w krajowej polityce schowali się za ich plecami, z zamiarem pociągania za sznurki. Najbardziej samodzielna wydaje się Ewa Kopacz, chociaż ciągle występuje w roli tymczasowej przewodniczącej swojej partii. Ale jako premier podejmuje odważne i samodzielne decyzje, z którymi można polemizować, ale są jej decyzjami. W przypadku Barbary Nowackiej i Beaty Szydło to jeszcze niewiele o ich samodzielności w poważnej polityce można powiedzieć, ponieważ przed taką próbą dopiero stanęły.

Po drugie interesujące jest to co mają nam do zaproponowania merytorycznie? Kampania, którą prowadzą obfituje w hasła i obietnice, których należy się obawiać gdyż ich realizacja prowadziłaby do załamania finansów publicznych i powrotu etatyzmu czyli zastępowania państwem (administracją) aktywności obywateli. To czuje się w linii propagandowej, naszych pań i ich sztabów wyborczych. I znowu najmniej ten ton pojawia się u E. Kopacz, bo jako premier rozumie ograniczenia budżetowe, ale nie jest od niego wolna. Pomysły z godzinową płacą minimalną, wspieraniem nierentownych kopalń, cofaniem wieku emerytalnego, 500-set złotymi na dziecko, podatkową progresją, ograniczaniem niezależności sądownictwa (PiS), centralnym narzucaniem menu w szkolnych stołówkach, itd., itp., są groźne. A z drugiej strony milczenie o tym, że np. już 100 miliardów zł. dopłacono do górnictwa i, że podobną kwotę, tylko że rocznie, tracimy z powodu oszustw podatkowych (CIT, VAT) czy nieumiejętności poboru opłat za korzystanie z wybudowanych autostrad, że ręczne sterowanie niesprywatyzowanymi firmami upolitycznia i czyni niekonkurencyjnym duży fragment gospodarki. Niewiele też mówi się na serio o poprawie usług publicznych (służba zdrowia, edukacja, samorządność).

Po trzecie odnieść można wrażenie, że panie liderki postawiły na licytowanie się w obietnicach. Minimalna płaca godzinowa – 12,-zł proponują zgodnie Kopacz i Szydło. Nowacka podbija stawkę i rzuca 15,-zł. Zwiększymy kwotę wolną od podatku i dorzucimy po 500,-zł na dziecko, mówi Szydło. Zmniejszymy opodatkowanie do 10% dla najmniej zarabiających, deklaruje Kopacz. Opodatkujemy najbogatszych do 40% stwierdza Nowacka i zapewnimy udział we wzroście PKB dodaje, choć nie mówi o mechanizmie, który by to gwarantował. A ludzie chcieliby stabilnego i klarownego systemu podatkowego, łącznie z opodatkowaniem rolników na ogólnych zasadach, zniesienia przywilejów emerytalnych dla licznych grup zawodowych, usprawnienia sądownictwa. Ale tutaj poważniejszych deklaracji nie słyszymy bo żadna z pań nie chce narazić się jakiejś grupie wyborców.

Wreszcie pojawia się pytanie czy mamy do czynienia z nowym stylem w tym politycznym boju pań, w porównaniu z tym co demonstrowali dotąd faceci? Zapewne jest mniej agresji, wulgaryzmów czy zwykłej bijatyki. Ale to zbyt mało, aby można było paniom oddać pełnię władzy.

Tymczasem świat, Europa, Polska stoją przed gigantycznymi wyzwaniami: zagrożenie rozprzestrzeniania się zbrojnych konfliktów, wędrówka ludów, demograficzny kryzys, ocieplenie klimatu, nieprzezwyciężony ciągle kryzys gospodarczy, wielomilionowe bezrobocie wśród młodych, opieszałość decyzyjna demokratycznych państw i międzynarodowych instytucji. I niestety tematyka ta jest jakby obca walczącym o prymat paniom.

Szczęśliwie piłkarze dostarczyli nam powodów do radości kwalifikując się do Mistrzostw Europy po pasjonującym, pełnym napięcia i emocji meczu, w którym pokonaliśmy Irlandię 2:1. To cieszy po latach posuchy reprezentacyjnej drużyny. Okazuje się, że wielka praca, wiara w zwycięstwo, wola walki, ofiarność przynoszą oczekiwane rezultaty.

Jan Król, 12.10.2015.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.