Archeolodzy i geodeci z Gdańska zbadali wrak statku na plaży w Łebie. Pierwsze pomiary wskazują, że niezwykłe znalezisko to szkielet drewnianej barki z początków ubiegłego stulecia.
Na niezwykłe znalezisko natrafił kilka tygodni temu mieszaniec Łeby, który tuż po silnym sztormie wybrał się na spacer po plaży w poszukiwaniu bursztynów. Zamiast nich znalazł pięćdziesięciometrowy wrak drewnianego statku. – Po sztormie morze odsłoniło cały obrys dawnego kadłuba, a wcześniej pojawiały się tu tylko fragmenty drewnianej konstrukcji – wyjaśnia Grzegorz Sojda, mieszkaniec Łeby, który trafił na wrak.
Z niemieckich przekazów historycznych wynika, że odsłonięty na plaży pięć kilometrów na wschód od Łeby drewniany wrak to być może płaskodenna barka o nazwie „Oldenfelde”. Zimą 1921 roku wypełniona ładunkiem barka była holowana z Bremy do Gdańska. 23 stycznia 1921 roku, podczas silnego sztormu, barka zerwała się z holu i rozbiła o brzeg. Problem w tym, że „Oldenfelde” sztrandował tuż obok hotelu Neptun, zaś wrak znajduje się 6 km dalej. Prawdziwość tej historii chcą potwierdzić archeolodzy i geodeci, którzy rozpoczęli szczegółowe badania wraku. – Zrobimy dokładne pomiary i przygotujemy dokumentację, a reszta należy do archeologów – mówi Michał Gregorek, geodeta z Trójmiasta.
Archeolodzy z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku nie będą na razie wykopywać szkieletu. Wszystko wskazuje na to, że wrak pozostanie przez najbliższe meisiące jedynie plażową atrakcją. – Koszty wydobycia z plaży wraku są tak duże, że nie możemy w tej chwili sfinansować tego przedsięwzięcia, ale dołożymy wszelkich starań, by nie został zniszczony – mówi Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby. Podobną deklarację składa Wiktor Tyburski, starosta powiatu lęborskiego, który zapewnia, że w budżecie powiatu znajdzie środki na ratowanie tego znaleziska.
Choć tajemnica odsłoniętego przez sztorm wraku wydaje się być rozwiązana, miłośnicy historii przypominają, że kilka lat temu podczas pogłębiania portu w Rowach, przez przypadek wydobyto na powierzchnię fragment drewnianej łodzi. Początkowo przypuszczano, że to część zwykłego rybackiego kutra z początków XX wieku, a po szczegółowych badaniach drewna, znalezisko okazało się, prawdziwą archeologiczną sensacją. Wyciągnięte na brzeg wręgi i część stępki były bowiem fragmentami średniowiecznej hanzeatyckiej kogi.