Dnia 27 stycznia 2015 roku Marszałek Sejmu RP Radosław Sikorski zaprosił mnie do objęcia mandatu poselskiego. Było to związane z ostateczną rezygnacją z mandatu poselskiego przez posła Sławomira Nowaka z dniem 2 stycznia 2015 roku. Jak wiadomo sprawa wcześniej przez kilka miesięcy była omawiana w mediach. Bez zbędnej zwłoki, dnia 4 lutego 2015 roku złożyłem ślubowanie poselskie: „Ślubuję. Tak mi dopomóż Bóg”.

Powrót w ławy sejmowe po ponad 3. letniej nieobecności mógł wiązać się z różnymi okolicznościami. Zastanawiałem się jak zostanę przyjęty? Pozwolę sobie przypomnieć, że pracę parlamentarzysty rozpoczynałem jesienią 1991 roku, w Sejmie RP wybranym w całkowicie wolnych wyborach. Wtedy, w I kadencji Sejmu RP (1991-1993), cennych i użytecznych rad udzielał mi nasz znakomity obecny komentator Jan Król. Był wtedy posłem już kolejnej drugiej kadencji, a wkrótce został wybrany wicemarszałkiem Sejmu. Warto pamiętać, iż w tej roli Jan Król był także wysoko ceniony i szanowany. Z kolei dla mnie dzień 4 lutego 2015 roku był ważkim doświadczeniem. Takim doświadczeniem, że wieloletnia (blisko 10 lat) rzetelna i uczciwa praca parlamentarzysty ma głębszy sens i zawsze można się do niej odwołać. Po złożeniu ślubowania poselskiego, otrzymałem wiele gratulacji i życzeń, także spoza Klubu Parlamentarnego PO. Nie zabrakło gratulacji od posłów z tzw. opozycji politycznej. Usłyszałem ważkie słowa, że dobrze się stało, iż „właśnie to pan objął ten mandat poselski”. Dzięki wsparciu Klubu Parlamentarnego PO zostałem wybrany do dwóch bardzo ważnych i opiniotwórczych komisji sejmowych tj. Komisji Finansów Publicznych i Komisji Zdrowia. Tak naprawdę o znaczeniu i randze posła świadczy przede wszystkim jego praca w komisjach sejmowych. Proszę sobie wyobrazić, że na spotkaniach posłów z wyborcami, pytania o komisje sejmowe są stawiane bardzo rzadko.

Dnia 6 lutego 2015 roku, już jako świeżo upieczony poseł Ziemi Pomorskiej miałem okazję i zaszczyt uczestniczyć w inauguracyjnej kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego. Jak wiadomo odbyła się ona na Stadionie Narodowym. Jej publiczny wymiar jest dość szeroko znany, dlatego odnotuję jedynie kilka krótkich uwag. Po pierwsze, była to rzeczowa, spokojna i bardzo odpowiedzialna konwencja. Nasz kandydat nie musiał niczego udowadniać, ani szczególnie obiecywać. Najbardziej definiują postawę i działalność Prezydenta RP B. Komorowskiego takie określenia jak: duże (blisko 25 lat) i sprawdzone doświadczenie w działalności publicznej, umiar i odpowiedzialność, wysokie kompetencje, realna znajomość życia (m.in. ojciec dużej rodziny) oraz przyjazna i patriotyczna postawa. Po drugie, krąg osób i autorytetów, które murem stanęły za kandydaturą Bronisława Komorowskiego na drugą kadencję. Mam na uwadze Panią premier Ewę Kopacz, jej ministrów, wielu posłów i senatorów na czele z marszałkami Bogdanem Borusewiczem i Radosławem Sikorskim. W najbliższym otoczeniu Prezydenta B. Komorowskiego na Stadionie Narodowym dostrzegłem również Jerzego Buzka i Władysława Bartoszewskiego. Gdyby zapytać o największe autorytety w życiu publicznym wśród osób żyjących, to na pewno poczet ten będą otwierać Jerzy Buzek i Władysław Bartoszewski. Po trzecie, ma Prezydent Bronisław Komorowski duże wsparcie i zaufanie wśród „Polski samorządowej”. Na warszawskiej konwencji na Stadionie Narodowym było sporo wójtów, burmistrzów i prezydentów, radnych wszystkich szczebli oraz starostów. Dla ilustracji tego poglądu podam fakt, iż w ostatniej kadencji samorządowej (2010-2014) w gabinecie Starosty Tczewskiego na głównym miejscu widniało zdjęcie starosty Józefa Puczyńskiego (bezpartyjnego) z Prezydentem RP B. Komorowskim. Po czwarte, powszechna wiarygodność i zaufanie do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Jak wynika z wielu badań zaufaniem i sympatią obdarza go ponad 3/4 Polaków. Aby nie być gołosłownym podam, że w styczniu 2015 roku Prezydentowi B. Komorowskiemu ufało, jak dowodzą badania CBOS, aż 78 procent ankietowanych Polaków. Po piąte, zróbmy wszystko, aby wybrać Bronisława Komorowskiego Prezydentem RP już w pierwszej turze. Jest to bowiem całkiem możliwe i realne, zadbajmy jedynie o wysoką frekwencję wyborczą. Zaoszczędzone środki finansowe z drugiej tury wyborczej, przeznaczmy np. na promocję Polski w świecie! Albowiem o dobry wizerunek Polski za granicą wciąż trzeba i należy dbać.

Jan Kulas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.