Sceny niczym z filmu Alfreda Hitchcocka rozgrywają się od kilku dni na ulicach Słupska. Przechodniów coraz częściej atakują zdenerwowane ptaki, które właśnie w tym okresie szczególnie troszczą się o swoje pisklęta. Jedna z mieszkanek Słupska zaatakowana przez kawkę z poważnymi obrażeniami głowy trafiła do szpitala.

Choć ataki ptaków na mieszkańców Słupska nie wyglądają aż tak przerażająco jak w horrorze Alfreda Hitchcocka, to jednak budzą grozę mieszkańców. W przeciwieństwie do filmu „Ptaki” Słupszczan nie atakują mewy lecz kawki. Do ataków dochodzi najczęściej na Osiedlu Niepodległości. Jedna z mieszkanek osiedla przechodząca ulicą Szczecińską została tak dotkliwie podziobana przez kawki, że z zakrwawioną głową trafiła do szpitala.
– Ptaki niestety najczęściej atakują głowę i oczy. Kobieta, która trafiła do szpitala miała dość poważną ranę głowy. Choć rany nie trzeba było szyć, musieliśmy podać środek przeciwtężcowy – mówi Ryszard Stus – dyr. Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku.
Kawki już wielokrotnie zaatakowały pracowników Państwowej Inspekcji Pracy. W pobliżu ich biura jest bowiem kilka ptasich gniazd.
– Nasi pracownicy zostali już wielokrotnie zaatakowani gdy wychodzili z budynku. Tych, którzy wychodzili w czasie pracy na papierosa nie żałuję. Były jednak dni, że kawki atakowały wszystkich przechodzących koło budynku – mówi Roman Giedrojć, kierownik Państwowej Inspekcji Pracy w Słupsku.
Agresywne zachowanie ptaków tłumaczą ornitolodzy.
– Gdy młode pisklęta wypadną z gniazda, lub dopiero uczą się latać, a w pobliżu przechodzą ludzie kawki starają się za wszelką cena odpędzić potencjalnego intruza – wyjaśnia Jacek Antczak, ornitolog.
W przypadku kawek, które gniazdują w dużych „rodzinnych” stadach przechodnie mogą być atakowani nie tylko przez rodziców piskląt. Młode ptaki mogą liczyć na pomoc wielu krewnych.
– W przypadku zagrożenia w obronie piskląt stają rodzice, wujkowie ciotki i kuzyni. Czasami nawet bardzo liczne stado może zaatakować przechodzącego człowieka – dodaje Jacek Antczak.
Ornitolodzy zapewniają, że ptaki powinny się uspokoić w ciągu najbliższych dwóch tygodni, gdy tylko młode wylecą z gniazd. Do tego czasu lepiej zdenerwowane kawki omijać szerokim łukiem.
Istotnie kawki, które są chronione, stanowią problem na Kaszubach. Budują bowiem gniazda w kominach domów, potrzebne są zatem zabezpieczenia komina przed kawkami, a to dodatkowy koszt.
Atakowanie ludzi przez kawki to chyba nowy problem, ale wroga istotnie gromadnie odstraszają swoim głosem i lotami blisko niego.