fot. solidarnosc.org.pl

I rzeczywiście sam przebieg manifestacji był dobrze zorganizowany, nie doszło do żadnych ekscesów i mimo padającego deszczu, który raczej studził niż podgrzewał nastroje, związkowi aktywiści wytrwali. Liczne transparenty, trąbki, gwizdki, namiotowe miasteczko przed Sejmem i styropian chroniący nocujących przed wilgocią, przypominały raczej piknik niż złowieszczy protest zbuntowanego, zdeterminowanego, nie mającego nic do stracenia ludu. Ponadto uczestnicy tej czterodniówki byli dobrze ubrani, błyszczeli powakacyjną opalenizną, nie wyglądali na niedożywionych czy przepracowanych, a sami związkowi przywódcy mogliby kreować się na filmowe gwiazdy.

Zresztą w Piotrze Dudzie, aktualnym szefie „Solidarności”, zobaczyłem zadziwiające podobieństwo z Robertem Więckiewiczem, odtwórcą postaci Lecha Wałęsy w najnowszym filmie Andrzeja Wajdy. Czy kiedyś Duda doczeka się filmu o sobie? Próbuje na to zapracować, ale droga przed nim jeszcze daleka. Póki co próbuje zmobilizować swoich zwolenników do nacisku na przedterminowe wybory i obalenie rządu Tuska. Dlatego też nastrój dokonanego najazdu na Warszawę kojarzył mi się bardziej z tradycyjną „majówką” niż z protestem zapowiadającym rewoltę. Zresztą organizatorzy zapowiadali pokojowy charakter demonstracji i słowa dotrzymali za co należy im się szacunek. Podejrzewam jednak, że taki, a nie inny przebieg manifestacji bardziej potwierdził stan świadomości rodaków, opisany w „Diagnozie społecznej 2013” prof. J. Czapińskiego, potwierdzającej, że 79% Polaków jest zadowolonych ze swojej życiowej sytuacji, aniżeli czarnowidztwo związkowych liderów.

fot. solidarnosc.org.pl
fot. solidarnosc.org.pl

Czego zatem domagają się związkowcy? Rzeczywistego, a nie pozorowanego dialogu społecznego, rezygnacji z uelastyczniania czasu pracy poprzez wydłużenie okresu jego rozliczania, szybszego wzrostu płacy minimalnej, cofnięcia podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego, większych wydatków na pomoc bezrobotnym, ograniczenia zawierania „śmieciowych” umów o pracę, podniesienia, niezmienianych od dawna, progów dochodowych upoważniających do świadczeń rodzinnych i socjalnych.

Eksperci policzyli, że spełnienie tych postulatów miałoby kosztować, do 2020 roku, 150 miliardów złotych. Piotr Duda odpowiada, że to nieprawda. Więc ile, jego zdaniem, budżet i firmy musiałyby na spełnienie tych oczekiwań wyasygnować? I tutaj pojawia się miejsce na poważną rozmowę w trójkącie rząd-pracodawcy-związkowcy. W tym też miejscu zgadzam się ze związkowcami, że tego dialogu jest za mało, a jak jest to często ma pozorowany charakter. Czy komukolwiek  spadłaby korona z głowy gdyby ministrowie, pod których urzędami rozpoczynał się ten manifestacyjny maraton, poprosili przedstawicieli protestujących na rozmowę choćby w celu ich wysłuchania? Związkowcy zarzucają rządowi postawę sprzyjającą pracodawcom. Lecz pracodawcy też narzekają na brak partnerskich stosunków z rządem. Coś więc jest na rzeczy jeśli idzie o zdolność porozumiewania się ważnych stron społecznego dialogu, w czym związki zawodowe mają też swój udział.

Związkowych żądań nie można odrywać od realiów w których żyjemy. A prawda jest taka, że jako jedyny kraj pośród nowych członków UE podwoiliśmy PKB w minionym 24-leciu, że płaca minimalna (393 euro) sytuuje nas na 12 miejscu w UE, a przeciętna płaca wynosi ok. 900 euro. Dobrze, że porównujemy się z bogatszymi od nas Niemcami, Francuzami, Szwedami, Anglikami, Holendrami itd. Jednak prawda jest taka, że ciągle musimy nadrabiać historyczne zaległości i podnosić efektywność pracy. Co nie oznacza, że nie moglibyśmy jeszcze szybciej i lepiej tego czynić. Ale o tym jak to robić niewiele w postulatach związkowców wyczytałem, bo to co proponują prowadzi w prostej linii do sytuacji w jakiej znalazły się Grecja, Portugalia czy Hiszpania. I temu winny być poświęcone najbardziej zażarte spory i dyskusje.

Wybieram się właśnie na III Europejski Kongres MŚP organizowany przez Regionalną Izbę Gospodarczą w Katowicach podczas którego będziemy radzić jak dynamizować rozwój małych i średnich przedsiębiorstw będących współcześnie drożdżami gospodarczego wzrostu.

Jan Król, 16 wrzesień 2013.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.