Fot. Hotel Leśny Dwór

Jadąc do Sulęczyna od strony zachodniej, drogą z Bytowa do Kartuz, spostrzeżemy jak z każdym kilometrem niezwykle zmienia się ukształtowanie terenu. Nagle po obu stronach szosy raz po raz pojawiają się strome zbocza, porośnięte sosnowym lasem lub brzeziną i poprzecinane niewielkimi poletkami i łąkami. Droga jest tu kręta i pełna niespodzianek. Kilka kilometrów przed wsią po lewej stronie w dole widać „Parchowski Młyn”. Po chwili, po prawej stronie szosy, zza drzew wyłania się olbrzymie jezioro Mausz, zaś wkrótce przez gęstwinę zieleni przedziera się rzeka Słupia, która tu płynie wartko jak górski potok. Chyba każdemu, kto tedy wędruje, przychodzi najpierw na myśl pytanie – skąd u licha wzięły się te góry? Tutaj właśnie, od zachodu, rozpoczyna się najpiękniejsza kraina regionu – Szwajcaria Kaszubska.

Fot. Hotel Leśny Dwór
Fot. Hotel Leśny Dwór

 

Historia

Sulęczyno po raz pierwszy wymieniono w jednym z dokumentów w 1224 roku. Nazwa wsi prawdopodobnie pochodzi od rodu Sulętów. Jak donoszą kroniki, w 1365 r. wieś nabył Piotr z Rusocina. Dwa wieki później Sulęczyno stało się własnością słynnego pomorskiego rodu Bellowów, który z czasem całkowicie uległ germanizacji. Wówczas jednak Bellowowie, którzy osiedlili się w Sulęczynie, używali między innymi nazwiska Sulęccy. Rok 1585 okazał się wielkim przełomem w historii wsi. Wówczas tutejsze włościa kupił Reinhold Heidenstein, którego epitafium znajduje się dziś w katedrze oliwskiej w Gdańsku. Był on jednym z czołowych polityków ówczesnej Rzeczypospolitej, między innymi prawnikiem i sekretarzem, a zarazem kronikarzem, króla Stefana Batorego. Kodeks Praw, który napisał w owym czasie Heidenstein, obowiązywał w Prusach Królewskich do końca XVIII w. W 1704 r. rodzina Heidensteinów wybudowała w Sulęczynie dwór, który zachował się do dziś.

 

Sulęczyno już w XVII w. było wsią oświeconą, czego mogłoby jej pozazdrościć niejedno znane miasto. W 1686 r. istniała tu szkoła parafialna. W 1720 r. mieszkańcy ufundowali dwa budynki – szkolny i mieszkalny dla nauczyciela, który był także kościelnym organistą.

Za swą pracę otrzymywał miesięcznie 30 florenów. Jak donoszą kroniki z 1887 r., w XIX w. w Sulęczynie funkcjonowała dwuklasowa  szkoła bezwyznaniowa, w której pracowało tylko dwóch nauczycieli, zaś uczęszczało do niej aż 150 uczniów. W owym czasie Sulęczyno zamieszkiwało 409 katolików, 108 ewangelików oraz 19 Żydów.

W roku 1766 Sulęczyno przeszło w ręce rodu von Łaszewskich, którzy posiadali także pobliskie Sierakowice. W czasie zaborów, szczególnie na początku XIX w., wieś znacznie się rozbudowała, zaś w okolicy wytyczono nowe trakty i drogi. W 1893 r. Łaszewscy, którzy uchodzili za złych gospodarzy, z powodu licznych długów sprzedali sulęczyński majątek państwu pruskiemu. Z czasem Niemcy większość gruntów zalesili, zaś we wsi utworzyli siedzibę nowego nadleśnictwa, które po odzyskaniu niepodległości przez Polskę przejęły nasze Lasy Państwowe. Od 1975 r. Sulęczyno należy do Nadleśnictwa Lipusz, które posiada tu hotel i prężny ośrodek szkoleniowy. Wieś liczy obecnie 1500 mieszkańców i jest niemal w stu procentach zamieszkała przez Kaszubów.

Atrakcje i ciekawostki

Reinhold Heidenstein urodził się w 1533 r. w Królewcu, w rodzinie pochodzącej z Holandii. Władał wieloma językami, zaś po studiach w Wittenberdze i Padwie, w 1582 r., został sekretarzem króla Stefana Batorego. Podobno jeszcze wówczas czuł się Prusakiem i nie pałał miłością do Polaków. W ciągu kilku lat okazał się jednak niezwykle uzdolnionym dyplomatą, oddanym polskiej koronie. Wkrótce król nadał mu polskie szlachectwo i majątek w Sulęczynie i Pamiętowie. Heidenstein ożenił się z Polką, Teresą z Konarzyn Konarską i stał się żarliwym polskim patriotą. Po śmierci Batorego pracował w kancelarii króla Zygmunta Augusta Wazy. Zmarł w 1621 r. w Sulęczynie, jednak rok później jego ciało przeniesiono do katedry w Oliwie.  

Sulęczyno, mimo, że od wielu lat uchodzi za wieś turystyczną, jest ciągle jeszcze miejscem dziewiczym i zacisznym. Położone nad brzegiem pięknego jeziora Węgorzyno, na sporym wzniesieniu, gdzie domy często wciśnięte są w strome zbocza, jest atrakcją samą w sobie. W centrum wsi znajduje się zabytkowy kościół w stylu neogotyckim zbudowany z ciosanych kamieni. Powstał on w 1874 r., cztery lata po wielkim pożarze, w którym niemal doszczętnie spłonęła poprzednia drewniana świątynia. Uratowały się wówczas jedynie trzy barokowe ołtarze i płyta nagrobna fundatora.

Innym zabytkiem i zarazem wizytówką Sulęczyna jest prawie trzystuletni dworek szlachecki, dawna siedziba rodu Heidensteinów. Od kilku lat mieści się w nim jeden z lepszych hoteli na Kaszubach. Ów Leśny Dwór”, który należy do Nadleśnictwa Lipusz, otoczony jest kilkuhektarowym parkiem z małą plażą nad jeziorem oraz własnym pomostem i kąpieliskiem. Jest tu oczywiście sprzęt wodny, który goście hotelu mogą wypożyczyć za niewielka opłatą, a także całkiem porządny kort tenisowy, wypożyczalnia rowerów oraz kilka zadaszonych miejsc na grilla i ognisko. Cały teren wraz z bezpłatnym parkingiem jest szczelnie ogrodzony i pilnowany przez strażnika. W sezonie co dzień już o świcie na nabrzeżu tłoczą się wędkarze, którzy rowerami wodnymi i łodziami wypływają na pełne jezioro, gdzie podobno biorą taaakie szczupaki. Ci, którym brakuje wędkarskiej cierpliwości i nie lubią wcześnie wstawać, mogą każdego wieczora tuż przy brzegu urządzić polowanie na raki. Sukces gwarantowany, bowiem jest ich tu mnóstwo.

Prawdziwą atrakcję dworskiego parku można odkryć dopiero nocą. Gdy się tylko ściemni, wśród drzew w pałacowym parku rozlegają się  demoniczne odgłosy. To conocna inwazja puszczyków, których kolonia w ciągu kilkunastu lat całkowicie opanowała okolicę. Starsze ptaki każdej letniej nocy polują, zaś młode uczą się latać. Często czynią to tuż nad głowami ciekawskich, a są przy tym dobrze widoczne, bo park jest oświetlony. Tutejsze sowy osiągają wielkość dobrze karmionego kota i bywają tak śmiałe, że czasem siadają na poręczy ławki obok wylęknionego turysty. Wyjątkowe przeżycie dla mieszczucha.

W hotelu warto wziąć nie chcianą przez innych „13” na parterze Pokój ten bowiem, jako jedyny, posiada wyjście na taras ze schodami do parku i widokiem na jezioro. Niegdyś było to kuchenne wyjście z pałacu do ogrodu. Opodal znajduje się specjalnie przygotowany plac z ławami i stołami oraz małą sceną. Co roku w lipcu odbywa się tu trzydniowy festiwal „Jazz w lesie”, w którym biorą udział sławy polskiej i amerykańskiej muzyki jazzowej. Także na widowni można tu spotkać ludzi z pierwszych stron gazet i przy jednym stole usiąść ze znanym politykiem lub aktorem.

Tereny wokół Sulęczyna idealnie nadają się na krótkie wycieczki, zarówno piesze wędrówki, jak i rajdy rowerowe. Warto wybrać się na dłuższy spacer wzdłuż brzegu po wschodniej stronie jeziora Węgorzyno. Tutaj też znajduje się duże strzeżone kąpielisko gminne, pomost i wypożyczalnia sprzętu. Rowerem można pojechać na Bukową Górę, także po wschodniej stronie jeziora. Za Sulęczynem, jadąc w kierunku Kartuz, tuż za mostem trzeba skręcić w lewo w leśną drogę (jest drogowskaz). Na szczycie wzniesienia znajduje się niewielka kaszubska osada i sporo domków letniskowych. Jest także punkt widokowy i nie mała atrakcja ukryta w lesie – niezliczone kamienne kopce i pozostałości po nie zbadanych dotąd kamiennych kręgach. Głazy można napotkać niemal na każdym kroku, więc trudno je przeoczyć.

 Wzgórze ciągnące się wzdłuż jeziora Guścierz Mały zwane jest Niedźwiedzią Górą. Wieść gminna niesie, że jeszcze na przełomie XV i XVI w. żyły tu niedźwiedzie. Na kaszubskie misie polował tu ponoć sam król Stefan Batory, który w Sulęczynie wielokrotnie odwiedzał swego sekretarza i przyjaciela Reinholda Heidensteina. Ostatniego niedźwiedzia widziano jakoby w okolicy jeszcze w 1620 r.

Innym celem wycieczki rowerowej mogą być pobliskie malownicze jeziora: Guścierz Duży i Mały. Większe z nich znajduje się tuż za Sulęczynem. Jadąc w kierunku Kartuz, przed  mostem należy skręcić w prawo, gdzie rozpoczyna się ulubiony szlak rowerzystów i spacerowiczów. Droga wiedzie kilka kilometrów wzdłuż brzegu, jednak połączonych ze sobą jezior nie da się objechać dokoła, ponieważ właściciele licznych domów letniskowych ogrodzili część terenu, a ścieżkę zastawili szlabanem. Szkoda.

Dwa kilometry za Sulęczynem, w kierunku Bytowa, znajduje się „Kajlandia”. Z głównej drogi, tuż przed nową stacją paliw, należy skręcić w prawo w polną, ale łatwo przejezdną, drogę. Tuż za ciągiem domów letniskowych, rozpościera się piękna dolina Słupi. Droga w dół przez drewniany most prowadzi wprost do krainy koni i kajaków – „Kajlandii”. Jest tam pole namiotowe i stadnina, zaś nad rzeką przystań kajakowa. Idealne miejsce na przystanek w czasie spływu Słupią lub kilkudniowy biwak.

Sporą atrakcją jest także pensjonat „Baryła” w Zdunowicach nad jeziorem Kotynia. Jest naprawdę dobrze ukryty w lesie , ok. 6 km od Sulęczyna. Dotrzemy tam jadąc wąską asfaltową drogą do Kościerzyny, tzw. skrótem. Po ok. 5 km należy skręcić w lewo w leśną drogę – jest drogowskaz. Pensjonat to w rzeczywistości sympatyczny gościniec, który jest przepięknie położony, w iście górskiej scenerii, i czynny cały rok. Posiada własne konie, boiska, plac zabaw, rowery, a nawet saunę, ale nie ma tu luksusów. Idealne miejsce na familijne wczasy.

W Sulęczynie i okolicy jest dużo kwater prywatnych i domów letniskowych, które można wynająć na wakacje. Ceny są tu często o połowę niższe niż nad morzem. Tymczasem do bałtyckich plaż można się stąd dostać w niespełna godzinę.

 

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.