Najnowocześniejsze norweskie rakiety typu NSM gotowe do obrony naszego wybrzeża. Na poligonie w Wicku Morskim koło Ustki zakończyły się właśnie testy najnowszej broni naszej Marynarki Wojennej.

Norweskie rakiety NSM to bez wątpienia najnowocześniejszy sprzęt bojowy, którym dysponuje nasza armia. Choć rakiety trafiły do Polski na początku maja, dopiero po testach poligonowych naprawdę rozpoczną służbę.
– Rakiety mają zasięg około 200 kilometrów i są niezwykle celne. Trafiają z dokładnością nawet do pół metra – mówi kmdr por. Cezary Drewniak, dowódca Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego.
Gotowość bojową nadbrzeżnego dywizjony rakietowego Marynarki Wojennej sprawdzali na podusteckim poligonie wiceminister obrony Waldemar Skrzypczak i dowódca Marynarki Wojennej admirał Tomasz Mathea.
– Do tej pory dywizjon w Siemirowicach znałem jedynie z dokumentów, które trafiały na moje biurko. Jestem zachwycony uzbrojeniem, które tu zobaczyłem. To bez wątpienia najnowocześniejszy sprzęt w nasze armii. Nasz dywizjon rakietowy jest pierwszą ligą natowskich wojsk – mówi Waldemar Skrzypczak, wiceminister Obrony Narodowej.

Dywizjon rakietowy na co dzień stacjonuje w Siemirowicach koło Lęborka. Mobilne rakiety mogą być jednak umiejscowione wzdłuż całego polskiego wybrzeża. Na razie dywizjon jest wyposażony w 24 rakiety. Docelowo będzie ich 48. Utworzenie dywizjonu pochłonęło blisko miliard złotych. Wystrzelenie tylko jednej rakiety to koszt 12 milionów złotych. Dowództwo Marynarki Wojennej ma nadzieję, że milionowe nakłady to pierwszy krok do wielkich inwestycji w ten rodzaj wojsk.
– Czekamy na kolejne wzmocnienie Marynarki Wojennej. Oczywiście najbardziej potrzebne są okręty. Bez nich o istnieniu marynarki nie może być mowy – dodaje kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik dowódcy Marynarki Wojennej.
Choć dywizjon zakończył już ćwiczenia poligonowe, to dopiero początek procesu szkolenia żołnierzy. Będzie on trwał aż trzy lata. Naukę zakończą rakietowe strzelania na poligonie w Norwegii.